strony bloga

9 grudnia 2013

Internet w Belgii - trudne początki.

Planując wyjazd całą rodziną do Belgii nastawiliśmy się na wiele trudności, jednak okazało się że...
 tych trudności jest jeszcze więcej :)

Przed wyjazdem zaplanowałam, że będę opisywać na blogu nasze pierwsze dni... No ale żeby prowadzić bloga, trzeba mieć internet!!!

 Nam udało się założyć internet dopiero po pół roku mieszkania w tym skądinąd pięknym kraju, bo tyle czeka się na dowód osobisty w Brukseli, a bez belgijskiego dowodu o Internecie można pomarzyć. No, mogliśmy założyć "radiówkę", ale stwierdziliśmy że "ten miesiąc, dwa nas nie zbawi, poczeka się na papiery i założy tv+net+telefon"... ech kto przypuszczał, że spotkamy tyle problemów z meldunkiem i że AŻ TYLE TO TRWA!

A trwało tyle, że zdążyliśmy przeprowadzić się na wieś, co oczywiście wywołało kolejne kłopoty w kwestii internetu, gdyż niektóre belgijskie firmy telekomunikacyjne nie podłączą Neta w innym miejscu niż to, w którym jest się zameldowanym, a  zmiana adresu w dowodzie to znowu miesiąc czekania: na policję, na wezwanie do urzędu, ech... No ale znalazła się jedna fajna firma, której nie przeszkadza niezgodność adresu zameldowania z adresem zamieszkania, uch...

INTERNET JEST JUŻ TAK BLISKO....

...blisko... coraz bliżej...

Cóż,  po okazaniu nowiusiego, pachnącego dowodziku belgijskiego i zamówieniu internetu  kazali jeszcze  poczekać 3 tygodnie na jego założenie.

Super. Po prostu super.

trzy........
długie........
tygodnie.......

przyszedł nawet esemes powiadający o przyjeździe ekipy.

No i dupa. 

Nikt nie przyjechał. No więc znowu telefon do firmy... pan sprawdza w komputerze... no faktycznie nie zainstalowane... przeprasza, ale nie wie dlaczego nikt nie przyjechał ani się nie skontaktował... przeprasza raz jeszcze... ustala nowy termin....

NO I JEST! W KOŃCU WYMARZONY, WYTĘSKNIONY INTERNET!!!

Ludzie, wyobrażacie sobie pół roku bez Internetu? Bez telewizji?  W nowym mieście? W obcym kraju? Bez znajomości języka urzędowego? Z 3 małych dzieci? Bez znajomych?

Ja sobie już nie muszę wyobrażać. Dobrze, że to już za nami. Ale ile jeszcze przed nami?



2 komentarze:

Komentujesz na własne ryzyko