tych trudności jest jeszcze więcej :)
Przed wyjazdem zaplanowałam, że będę opisywać na blogu nasze pierwsze dni... No ale żeby prowadzić bloga, trzeba mieć internet!!!
Nam udało się założyć internet dopiero po pół roku mieszkania w tym skądinąd pięknym kraju, bo tyle czeka się na dowód osobisty w Brukseli, a bez belgijskiego dowodu o Internecie można pomarzyć. No, mogliśmy założyć "radiówkę", ale stwierdziliśmy że "ten miesiąc, dwa nas nie zbawi, poczeka się na papiery i założy tv+net+telefon"... ech kto przypuszczał, że spotkamy tyle problemów z meldunkiem i że AŻ TYLE TO TRWA!
A trwało tyle, że zdążyliśmy przeprowadzić się na wieś, co oczywiście wywołało kolejne kłopoty w kwestii internetu, gdyż niektóre belgijskie firmy telekomunikacyjne nie podłączą Neta w innym miejscu niż to, w którym jest się zameldowanym, a zmiana adresu w dowodzie to znowu miesiąc czekania: na policję, na wezwanie do urzędu, ech... No ale znalazła się jedna fajna firma, której nie przeszkadza niezgodność adresu zameldowania z adresem zamieszkania, uch...
INTERNET JEST JUŻ TAK BLISKO....
...blisko... coraz bliżej...
Cóż, po okazaniu nowiusiego, pachnącego dowodziku belgijskiego i zamówieniu internetu kazali jeszcze poczekać 3 tygodnie na jego założenie.
Super. Po prostu super.
trzy........
długie........
tygodnie.......
przyszedł nawet esemes powiadający o przyjeździe ekipy.
No i dupa.
Nikt nie przyjechał. No więc znowu telefon do firmy... pan sprawdza w komputerze... no faktycznie nie zainstalowane... przeprasza, ale nie wie dlaczego nikt nie przyjechał ani się nie skontaktował... przeprasza raz jeszcze... ustala nowy termin....
NO I JEST! W KOŃCU WYMARZONY, WYTĘSKNIONY INTERNET!!!
Ludzie, wyobrażacie sobie pół roku bez Internetu? Bez telewizji? W nowym mieście? W obcym kraju? Bez znajomości języka urzędowego? Z 3 małych dzieci? Bez znajomych?
Ja sobie już nie muszę wyobrażać. Dobrze, że to już za nami. Ale ile jeszcze przed nami?
byłem tu Marcin :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
OdpowiedzUsuń