strony bloga

7 kwietnia 2014

Fikuśne domy w Belgii

Właśnie zaczęły się ferie i trzeba coś porobić z Młodymi...

A już kurde miałam nadzieję, że dostaniemy te pieniążki i na feriach pojeździmy trochę po sklepach, żeby Młodzieży kupić jakiegoś odzienia, bo ciepło się zrobiło i się okazuje, że co jedna koszulka czy portki to jakby za krótkie i za ciasne hehe. Kurde a trampki kupione niecały miesiąc temu nie mają już połowy podeszwy, a mieliśmy nadzieję, że za 60 euro to trochę więcej wytrzymają. No ale peszek, nie wytrzymały.

A rodzinne, które ostatnio obiecywane było "do końca marca" wg ostatnich informacji ma być wypłacone "w kwietniu". Tym razem jednak pani skonkretyzowała, że nasze dokumenty są w grupie przeznaczonej do wypłaty w dniu 15 kwietnia... Tylko ciekawe którego roku?
Zabawni są ludzie w tych wszystkich urzędach.Bardzo zabawni.

Dobrze, że choć pogoda wreszcie dopisuje co dzień. Zwiedzamy więc sobie coraz to dalszą okolicę na rowerach. W weekendy jeździmy często wszyscy. W tygodniu przeważnie jeżdżę tylko ja z Młodym. W środy dołącza Młoda (jedna, bo druga woli pośmigać na rolkach albo połazić na butach - pewnie dlatego ma takie podeszwy starte hehe) Przejeżdżam codziennie około 20-25 km. Za każdym razem wynajduję w okolicy jakieś fantastyczne miejsca, oryginalne domy, ciekawie zaprojektowane ogródki, kawałki prawie dzikiej przyrody. Wszędzie, gdzie się nie ruszę, widzę nienaganny porządek wokół domów, na ulicach, polnych drogach, w lasach... i się zastanawiam, kiedy  w Polsce ludzie dorosną do tego etapu? Czy jest to w ogóle możliwe? Czy w Polsce nastanie taki dzień, że ludzie zaczną po sobie sprzątać? W mojej rodzinnej wsi idąc nad rzekę, do lasu, nad staw widzi się tylko i wyłącznie sterty śmierdzących pampersów, butelek, pudełek i wszelakiego innego gówna...

 Na uliczkach widzę codziennie kilku czy też kilkunastoosobowe grupy rowerzystów i pieszych. Od czasu do czasu przyuważam, że ktoś popija wodę, inny coś podjada, ale nawet w najbardziej uczęszczanych miejscach rzadko można znaleźć jakiś porzucony śmieć.O ile w Brukseli ten fakt można było wyjaśnić dużą aktywnością służb sprzątających, tak tu na wsi jeszcze nie widziałam żadnej zorganizowanej akcji sprzątania. Nie licząc śmieciarek przyjeżdżających po worki. Każdy ogarnia chodnik i ulicę przed swoją chałupą ot co.


 Inna pozytywna rzecz, to mimo, że coraz mniej osób chodzi do kościoła i w ogóle coraz mniej ludzi religijnych, takie np kapliczki przydrożne, czy kościółki są zadbane, czyste i nikt ich nie niszczy, jak chociażby w Polsce, tak rzekomo katolickim i religijnym kraju...



 .
W okolicy niektóre domy wyglądają jakby z jakiejś bajki przeniesione



A weźmy taką ścieżkę rowerową w okolicy torów kolejowych. Czy możliwe było by spotkać taką w Polsce, której nie wyściełały by papiery, potłuczone flaszki z wódki czy piwa? Nie sądzę. Nie wspomnę już nawet, że byłaby pewnie obesrana przez psy i ludzi na całej długości.

Ktoś się pewnie zaraz przyczepi, że źle piszę o Polsce... Ale czy jest inaczej, niż mówię? Czy Polacy dbają o swoje otoczenie? Niektórzy na pewno, ale w  każdej miejscowości by takich na palcach jednej ręki pewnie policzył...
Podobają mi się też miejsca, gdzie przyroda rządzi. Takie np bagienka - żaby, kaczuchy, krzaczki i inne rośliny a wokół normalne wiejskie zorganizowane ludzkie życie, gospodarstwa, drogi, traktory, auta etc. Mimo,że teren nie ogrodzony drutem kolczastym pod napięciem (w ogóle nie ogrodzony!) nie zobaczysz tam jednego śmiecia, ani flaszki, ani starej pralki... Można? Można!







dom pod strzechą - popularne w okolicy








dachówka ze wszystkich stron






uroczy domek w Buggenhout (koło kościoła)
Te wszystkie domki znajdują się w naszej okolicy, czyli Flandria Wschodnia i Brabancja Flamandzka :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentujesz na własne ryzyko