Korona nie korona, czas popitala jak popitalał. ZNOWU ferie jesienne...?
No tak, jeszcze tylko siedem dni i wolne. Właśnie zadecydowali, że dłuższe niż zwykle, bo przedłużone o 2 (słownie: dwa) dni do 11 listopada a 11 oczywiście też wolny. Dla mnie bomba, ale nie zazdroszczę rodzicom, którzy nie mają starych dzieci, które mogą same w domu zostać...
Umówiłam się już na wywiadówki online. Bardzo mi się podoba ta nowa koronna wersja wywiadówek. Jak to ułatwia rodzicowi życie - nie trzeba tłuc się pociągiem czy autem tych 30 czy nawet 15km po nocach (w Belgii wywiadówki są po 20.00 godzinie często). Teraz wystarczy się umówić na konkretną godzinę i potem kliknąć w link i już. Nawet w majtkach można iść na taką internetową wywiadówkę haha. Ważne też, że tego cholernego naryjca nie trzeba zakładać, bo wiecie, nie wiem jak wy, ale ja za kija nie rozumiem ludzi gadających przez szmatę. Belgowie mają zwyczaj mówić, jakby ze trzy dni nie jedli, czyli cholernie cicho. Już bez maski mam problem z usłyszeniem, a co dopiero, gdy mają zatkany pysk. Człowiek gada z Polakiem, Arabem czy Hiszpanem to każdy mówi jak człowiek - głośno, drze się, a Belg mówi niczym anemik jaki. Ni cholery tego nie zrozumiesz przez maskę, więc ja się jak głuchy po 5 razy pytam CO?! JAK? HYY? a i tak nie wiem, o co chodzi.
W minionym tygodniu Najstarsza miała test IQ robiony przez poradnię CLB (zlecenie lekarza - potrzebne do interpretacji badań językowych u logopedy), no i potem oni zadzwonili do mnie, żeby umówić się na spotkanie w celu omówienia wyników. Mówią, że mam z córką przyjechać do siedziby CLB do miasta, które nawet nie bardzo wiem, w jakim kierunku jest, ale wiem, że autobusy tam nie jeżdżą od nas ani pociągi. Mówię, że nie wiem, czy tam rowerem dojadę, a już na pewno nie z córką...
- A to może laptop mam? - Pytają. - Bo wtedy mogłybyśmy omówić to online. I czy umiem z niego korzystać...
Kuźwa, jakby nie ta korona, to chłop musiał by brać wolne, by pojechać do jakiegoś dzikiego zadupia na 15 minut omówić głupi test IQ. Na szczęście mamy covid19 i ludzie zaczynają WRESZCIE odkrywać, że kompa i internet można użyć do czegoś więcej niż ogądanie śmiesznych kotów na yt czy hejtowania ludzi na fejsie. Łaał! Śmieszy mnie, gdy takie młode dwudziestoparoletnie dziunie się pytają człowieka, który się z komputerem wychował, (i który osobiście przetestował Atari, Commodore, Amigę, DOSa, Linuxa, Wszystkie Windy) czy ma laptop i czy umie go obsługiwać. Faktycznie wielka fizjologia otworzyć mejl i klinkąć w link buachacha. Do takiego lajwa z poradnią zresztą wystarczy zwykły tablet czy nawet smartfon, tylko nie wiem, czy takie dziunie to wiedzą :-)
U Młodego raczej wywiadówki nie będzie teraz. Nic mi o tym nie wiadomo w każdym razie. Już mi się trochę wszystko pokałapućkało, bo chyba za dużo dziecków mam i już nie wiem, co kto kiedy i po co. Jednak chyba wywiadówki w podstawowej są przed świątecznymi feriami...
Będzie za to Halloween w piątek. Młody już nie może się doczekać. Nie wiem, czy jaja nie zniesie do tego czasu. Już od wczoraj 2 razy robiliśmy próbę makijażu, a chciał trzeci.
Będzie Śmiercią.
Wczoraj uszyliśmy na łapu capu ubranie ze starego prześcieradła. Dziś zrobiliśmy kosę z kija bambusowego, plastikowej teczki i srebrnej taśmy z pomocą kleju na gorąco. Jak mamusia zrobi przebranie na halloween to nie ma chuja we wsi haha. Totalna prowizorka (nie umiem szyć, mam za to fantazję), ale Młody uważa, że to epickie przebranie i że nikt w klasie takiego nie bedzie miał, i że w ogóle jego przebrania zawsze są epickie :-) W zeszłym roku z okazji Halloween był Pennywisem i to było bez wątpienia jedno z lepszych przebrań mojego syna. Tak czy owak przebieranie się i przebieranie, malowanie dzieci to czaderska sprawa. Fajnie jest pobyć sobie kimś innym i zrobić coś szalonego, wesołego. W tak porąbancyh czasach wydaje się to szczególnie ważne.
W Belgii nie ma takiego amerykańskiego halloween co to cukierek albo psikus. Nie łazi się po domach. U nas (i wielu innych szkołach) dzieci przychodzą po prostu przebrane i cały dzień uczą się w tych kostiumach. Zwykle jest też "pokaz mody" halloweenowej i konkurs na najlepsze przebranie. Wiem, że już topisałam rok temu i pewnie dwa też, ale nie każdy czyta ten blog od deski do deski raczej ;-)
Gdy matka cię przebierze, za Pennywise'a |
Gdy matka kupi strój gangstera |
Gdy matka zrobi strój rekina z bluzy dresowej |
Powiem, nie wiem po raz który, że mam niesamowite, fantastyczne, superowe i cudowne dzieci. Cała Trójca to wyjątkowe, nietuzinkowe i niepowtarzalne okazy. Jestem szczęsliwa i dumna, że mogę być ich matką.
W ostatnich czasach obserwuję, jak Młody wiele uczy się od starszych sióstr i jak szybko dzięki nim może się rozwijać i dorastać. One są dla niego wspaniałymi wzorami do naśladowania. Uczy się od nich żartów, uczy się rozwiązywania różnych problemów, uczy się życia. Gdy ma np problem z kompem, czy grą, często wali do sióstr, a one mu cierpliwie tłumaczą jak sobie z tym czy tamtym poradzić. Nie tylko, że mu rozwiążą problem, ale nauczą go sztuczek i wytłumaczą, w czym rzecz, by drugim razem sam ogarnął i nie zawracał gitary. No, czasem jak są akurat zajęte, to każą mu spadać na drzewo banany prostować, ale potem i tak przychodzą z pomocą. Gdy zażyczy sobie frytek lub naleśników, Siostry mu usmażą. Gdy zażyczy sobie kanapki, siostry mu powiedzą, że w jego wieku to już dawno sobie same robiły kanapki i że to obciach prosić w tym wieku o robienie kanapek i żeby nie szedł z tym do mamy, bo mama ma dużo pracy i bez jego kanapek, które sam se może zrobić. On się słucha, bo nie chce być dzidziusiem i siuśmajtkiem. On przygląda się im na codzień i chce być takie jak one i robić to co one, bo to oznacza być dużym.
Gdy w wakacje obiecaliśmy mu, że będzie mógł zabrać kompa do siebie do pokoju, nie mógł się nacieszyć. Bo to oznacza krok w stronę dorosłości i samodzielności. I my teraz obserwujemy z przyjemnością objawy tej dorosłości. Nasz ośmioletni syn z wielką dumą i radością sprząta swój pokój. Sam układa swoje pranie w szafach. Sam sprząta zabawki. Sam odkurza i ściera podłogę. Wyraźnie sprawia mu to przyjemność, że może sprzątać SWÓJ WŁASNY KAWAŁEK DOMU. Podejrzewam, że radość z czasem wyparuje i zamieni sie w rutynę czy wręcz nudny obowiązek, ale jestem niemal pewna, że mimo wszystko nigdy nie bedzie miał problemu z utrzymaniem porządku na swoim kwadracie, nawet jak od czasu do czasu ktoś będzie mu musiał o tym przypominać. Tak samo jak jego starsze siostry. Choć każda z nich do tematu inaczej podchodzi, to jednak obie dość sprawnie ogarniają swoje pokoje. Czasem im pomagam, bo jednak każda ma do ogarnięcia po 35 metrów kwadratowych a na tych metrach grasują bezklatkowe ptaki lub króliki, które bobczą, kupczą, kłaczą, pierzą, sianią i produją tony kurzu. Jest co robić przy sprzątaniu.
Młody w ostatnim roku bardzo dojrzał. Jeszcze rok temu dało się zauważyć, że siostry traktują go jak głupiutkiego dzidziusia, a teraz już coraz częściej prowadzą z nim dyskusje na różne tematy i coraz poważniej go traktują. Ciągle jeszcze widać te 10 i 8 lat różnicy, ale odległość się zmniejsza z każdym dniem. Młody goni za Dużymi jak szalony. Na dzień dzisiejszy jego wiedza o świecie jest niesamowita jak na 8latka, a codziennie sie poszerza, bo Młody zadaje dziesiątki pytań. On wszystko musi wiedzieć. Musi znać znaczenie wszystkich słów, które usłyszał nawet przypadkiem. Pytania nie rzadko dotyczą trudnych tematów i czasem się trzeba nagimnastykować, by udzielić odpowiedzi na miarę ośmiolatka. Łebskie pociechy mamy. Oby tylko do czegoś to wszystko się przydało w nowych ciekawych czasach, które nas czekają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własne ryzyko