Kury silkie 🐓. Ciekawostki o naszych kurach.
Kurza rozmowa.
Przez zimę kury, jak zwykle, wydziobały trawę w ogródku do gołej ziemi. Odrośnie latem, ale póki co postanowiliśmy codziennie wypuszczać na chwilę kurki poza ogródek. Towarzyszymy im wtedy na wszelki wypadek, bowiem w okolicy mnóstwo lisów się pałęta, które tylko czekają na taką okazję, jak zabłąkana kura...
Obserwujemy te nasze pocieszne puszyste kulki z uwagą, bo ich zachowania są fascynujące. Ostatnio zaobsewowaliśmy, jak kogut wydaje polecenia. Rozumiemy już trochę kurzego języka, ale nie wiedzieliśmy, że kogut może z kurami rozmawiać z daleka w taki sposób. Niesamowite.Gdy ruszyłam w stronę furtki, natychmiast cała ekipa do mnie przybiegła. Sunny w furtce nawet mnie wyprzedziła. Heniek, ledwo furtkę minął, zaczął entuzjastycznie zwoływać kury na jedzenie na środku chodnika, co dosyć komicznie wyglądało. Tym razem nie chodziło jednak o to, że coś tu-tu-tu-tu znalazł, tylko, że ogólnie mogą grzebać i dziobać trawę w pobliżu.
Zostawiłam ich na chwilę i poszłam do kuchni ponastawiać obiad. Dość długo zatem mogły sobie grzebać poza ogródkiem. Gdy wróciłam do nich, były jakieś 3 metry od furtki i grzebały zawzięcie co raz coś zajadając ze smakiem. Podziwiałam ich przysiadłszy na wielkim kamieniu.
Nagle Heniek trochę się zląkł pudełka, którem była podniosła z ziemi w celu wyrzucenia do śmieci i uznał, że już wystarczy tej wycieczki, no i pomaszerował raźnie w stronę furtki, gdzie zatrzymał się, popatrzył na swoje dziewczyny i zamachał skrzydłami, co za pewne miało być dla nich sygnałem, że pora się zbierać.
Kury jednak tak były zajęte przeszukiwaniem trawy i śmieci, że tego znaczącego gestu nie zauważyły. Kogut poszedł zatem sam do ogródka, po czym podszedł do kur z drugiej strony żywopłotu i coś po cichu do nich powiedział po kurzemu przez siatkę na dole pod tujami. One mu równie cichutko odpowiedziały, ale grzebały niestrudzenie dalej pod tym żywopłotem.
Po chwili Henio pomaszerował na środek ogródka i wydał krótką komendę kokok , która po naszemu znaczyła chyba coś w stylu "Dziewnyny, chodźcie już ". Na ten odgłos bowiem Bożenka i Chipsa ruszyły razem chyżo w stronę furtki z sentymentem oglądając się tylko kilka razy na soczystą trawę i śmieci do przegrzebania. Sunny natomiast olała zarządzenie i tylko jakieś koook (co zapewne znaczyło „zaraz”) odpowiedziała, ale pozostała tam gdzie była.
Gdy Bożena i Chipsa zauważyły, że trzecia koleżanka nie idzie, też się zatrzymały koło furtki niezdecydowane i coś tam jeszcze poddziobały. Heniek powtórzył ten sam dźwięk, co uruchomiło Bożenkę i Chipsę, ale Sunny znowu tylko odpowiedziała koook "jeszcze chwilę!".
Jak to koguta rozeźliło! Jak zaczął gdakać głośno ze złością! Tototototo-toto-tootototo! Wtedy Sunny od razu ruszyła biegiem do domu.
Gdy już byli w komplecie, Kogut zakręcił się się wokól kur wydając miłe dla ucha szemrzące ciepłe dźwięki, zadowolony że cała rodzinka jest w komplecie. Ja Człowiek mógł zamknąć furtkę i udać się spokojnie do domu.
Heniek, Bożenka, Sunny i Chip |
Świetna opowieść na poprawę humoru, a może wydajcie oficjalny słownik kurzego języka?
OdpowiedzUsuńFajne te puszyste kulki, a imiona przesympatyczne:-)
jotka
Ha ha pomyślimy nad tym słownikiem :-)
UsuńAz mi sie zachcialo zaadoptowac kury!
OdpowiedzUsuńAlbo chociaz poobserwowac.
ElaBru
Adoptuj! :-)
UsuńNigdy nie mialam do czynienia z kurami...po Twojej opowiesci przygarnelabym stadko :D
OdpowiedzUsuńSuper text :)))
Kitka
..bo jeszcze nie wiesz, jak to-to "pachnie" 8)
Usuń