Panowie Ci postanowili bawić ludzi śpiewem i wygłupami na scenie, a przy okazji uczyć ich niderlandzkiego albo raczej sprawdzać ile umieją :-) Po obejrzeniu tego występu rzecz mogę, że pomysł to wyśmienity. Goście potrafią rozbawić publiczność, nota bene publiczność, która częstokroć dopiero rozpoczyna naukę języka - jak choćby nasza grupa. Na sali zebrała się spora gromada emigrantów z różnych krajów, w dużej mierze zapewne kursanci.... Polaków w każdym bądź razie sporo tam słyszeć się dało...
Jak ktoś z Was tam był - niech machnie chusteczką lub odejmie lorgnon ewentualnie doda komentarz poniżej...
Tak więc na kursie językowym bynajmniej nudno nie jest, czego się z pierwa obawiałam... :-)
A tak na koniec zapamiętany kawałek przedstawienia... wstęp do piosenki o belgijskich frytkach...:)
Gość z mikrofonem zapytuje pośród publiczności kto z jakiego kraju pochodzi i co się tam je... tu makaron, tam ryż.... Potem się pyta co je się w Rosji... po czym Bonski (bracia Bonski są Rosjanami) odpowiada "Wodka! Wodka!"
Pozdrawiam.
Super, dom kultury (chyba tak to centrum nalezy po pl nazwac) jest mi znany,o grupie slyszalam.... super ze organizuja takie interaktywne lekcje..... latwiej wchodzi w ucho.Ja pamietam,ze zaczynalam przygode z jezykiem na kursie (w BXL) z piosenkami Clouseau
OdpowiedzUsuńoo Clouseau to ja tez lubie :)
OdpowiedzUsuń