Ten post piszę głównie dla rodziców przebywających poza granicami Polski, którzy nie mają w pobliżu polskiej szkoły, ale chcieli by, aby ich dzieci mogły kontynuować naukę języka ojczystego a w przyszłości kontynuować naukę w Polsce. Przedstawię tu ofertę Polskich Szkół Internetowych LIBRATUS, która wydaje mi się ciekawym rozwiązaniem i może pomóc waszym pociechom w realizowaniu materiału polskiej szkoły zagranicą.
Wielu
Polaków mieszkających w Belgii posyła swoje dzieci do polskiej szkoły w
Brukseli lub Antwerpii, gdzie dzieci mogą się uczyć języka polskiego.
Jednak nie każdy ma takie możliwości.
Dla niektórych jest za daleko, inni nie mają czasu, by co tydzień wozić dziecko
kilkanaście, lub kilkadziesiąt kilometrów na lekcje. Poza tym wiele dzieci ma
soboty czy środowe popołudnia, kiedy to odbywają się lekcje w polskich
szkołach, także zajęte (kluby sportowe, szkoły muzyczne, plastyczne, skauci,
etc). Czasem pewnie jest też tak, że rodzice wybierają właśnie polską szkołę
zamiast klubu piłki nożnej czy akademii rysunku.
Wiele rodzin wyjeżdża zagranicę tymczasowo. Dla nich polska szkoła to wręcz konieczność, bo przecież za rok, trzy, pięć wrócą do Polski, a wtedy ich dziecko będzie miało problemy z kontynuowaniem nauki w danej klasie, czy szkole. Braki w języku ojczystym i nieopanowanie polskiej podstawy programowej mogą zaważyć na przyszłości dziecka.
Wiele rodzin wyjeżdża zagranicę tymczasowo. Dla nich polska szkoła to wręcz konieczność, bo przecież za rok, trzy, pięć wrócą do Polski, a wtedy ich dziecko będzie miało problemy z kontynuowaniem nauki w danej klasie, czy szkole. Braki w języku ojczystym i nieopanowanie polskiej podstawy programowej mogą zaważyć na przyszłości dziecka.
Co powiecie o nauce domowej? Zastanawialiście się kiedyś nad tym, żeby samemu
uczyć dziecko w domu? Powiecie pewnie, no okej, może i byśmy spróbowali, ale
skąd mielibyśmy wiedzieć, czego mamy uczyć i jak się za to zabrać? Skąd brać
wskazówki i materiały, jak to rozkładać w czasie? Nie, nie jesteśmy
nauczycielami przecież...
Dostałam
nie dawno od nich ofertę i - powiem szczerze - byłam zaskoczona, że nasze polskie dzieci mogą uczestniczyć w zajęciach polskiej szkoły przez internet
i co więcej otrzymać polskie państwowe świadectwa na zakończenie roku szkolnego.
Tak więc mieszkając w Belgii nasze pociechy mogą w domu przy drobnej naszej
pomocy realizować pełny program polskiej szkoły podstawowej oraz gimnazjum. Co
wy na to?
"Libratus
to darmowy program skierowany do Polaków przebywających poza granicami kraju,
którzy chcą zapewnić dzieciom stały kontakt z polską edukacją. Dzięki
uczestnictwie w projekcie uczeń ma możliwość realizacji polskiej podstawy
programowej"
Jeśli
komuś bardzo zależy na tym, by dziecko nie straciło nic z polskiej szkoły,
będąc w innym kraju i mogło po powrocie do Polski spokojnie wrócić do swojej
szkoły albo zapisać się do liceum bez problemów, to tą propozycję jak
najbardziej powinien wziąć pod uwagę. Jednak i ludzie tacy jak ja, którzy nie
mają w planach powrotu do ojczyzny i mają dość niezobowiązujące podejście do
patriotyzmu i polskości, też mogą pomyśleć nad tym zagadnieniem. Mi wydaje się
to wcale nie głupie. Nie wiem jeszcze, czy z niego skorzystam, ale wezmę bez
wątpienia pod uwagę w przyszłości edukacyjnej moich dzieci, zwłaszcza
najmłodszego. Chciałabym bowiem, by Młody nauczył się pisać i czytać po polsku,
bo a nuż mu się to kiedyś przyda w przyszłości.
Na
razie z grubsza się zorientowałam, jak to działa? Przeto podzielę się z wami
swoją wiedzą.
PROJEKT LIBRATUS współtworzy kilkadziesiąt szkół podstawowych, kilkanaście gimnazjów
oraz poradnie psychologiczno-pedagogiczne, a także polskie szkoły za granicą i
różne organizacje polonijne. Jak podano powyżej - uczestnictwo w tym programie
i wszystkie pomoce udostępniane przez internet są darmowe, oczywiście tylko dla
uczniów i szkół uczestniczących w projekcie. Wymaga jednak od nas rodziców trochę
poświęcenia, bowiem nauka odbywa się w formie tzw nauczania domowego. Czyli
rodzic pełni tu rolę nauczyciela. Tyle, że scenariusze i repetytoria
przygotowują wykwalifikowani nauczyciele, więc nie trzeba się martwić, czego
mamy uczyć swoje dziecko. Na platformie internetowej programu Libratus
zdostaniemy przeróżne multimedialne materiały.
No a raz w tygodniu odbywają się tzw WEBINARIA, czyli lekcje on-line prowadzone
przez nauczycieli z partnerskich szkół
stacjonarnych. Te szkoły znajdują się w różnych miejscach w Polsce i do nich
zapisywane są dzieci z całego świata uczące się na odległość.
Podczas
lekcji uczniowie rozmawiają z nauczycielem i kolegami za pomocą czatu.
Nauczyciele urozmaicają swoje lekcje prezentacjami, filmikami, tablicą
interaktywną a nawet grami edukacyjnymi. Jeśli dziecko nie może uczestniczyć w
takiej lekcji w wyznaczonym dniu, materiał zawsze może sobie obejrzeć później,
bo jest on dostępny potem on-line dla wszystkich uczniów.
Dzieci mogą w ten sposób zrealizować program polskiej szkoły od zerówki po gimnazjum.
Dzieci mogą w ten sposób zrealizować program polskiej szkoły od zerówki po gimnazjum.
Gdybyście
byli ciekawi, jak wyglądają lekcje przez internet, obejrzyjcie poniższy mix
kilku przykładowych lekcji.
.
Poza
tymi lekcjami dzieci muszą pracować samodzielnie z rodzicami. Rodzice, których
dzieci uczą się w ten sposób, mówią, że nawet 2-3 godziny w tygodniu wystarcza,
by opanować zalecony materiał. Oczywiście wszystko zależy od dziecka i jego
chęci oraz zdolności do nauki w domu. Na pewno też więcej czasu potrzebuje
maluch z pierwszej klasy podstawówki, niż umiejący uczyć się samodzielnie 12-latek.
Rok szkolny trwa tu tak samo jak w zwykłej szkole - od września do czerwca.
Dzieci uczą się tych samych przedmiotów, co w normalnych szkołach w Polsce, nie
tylko języka polskiego. Jednak, myślę, że w przypadku innych niż języki
przedmiotów, jest to głównie kwestia opanowania słownictwa z danej dziedziny,
czyli nadal języka. Przecież dzieci na całym świecie uczą się podobnych rzeczy
w podobnym wieku. Wiem przecież, jak to jest
w naszym przypadku - gdy uczę się z dziewczynami np z matmy czy
przyrody, to używam polskich i niderlandzkich słów, jednak trójkąt cały czas ma
trzy kąty bez względu na to, czy mówię
na niego "trójkąt" czy "driehoek" [drihuk] zaś
"serce" czyli "hart" zawsze
tak samo pompuje krew, a zwierzę, które oddycha płucami, ma pióra, dwie
nogi i dziób to zawsze jest "ptak" i jak nazwiemy go "vogel", to ani jego wygląd ani
sposób życia się nie zmienią. Czyli nawet na przyrodzie i geografii dzieci będą
się uczyć głównie języka polskiego oraz utrwalać i poszerzać wiedzę zdobytą w
szkole belgijskiej (niemieckiej, angielskiej, chińskiej, etc).
Dzieci
uczą się tak samo jak w zwykłej szkole - od września do czerwca. Potem muszą
zdać egzamin, by otrzymać świadectwo i promocję do
następnej klasy. Niestety na dzień dzisiejszy nie ma możliwości zdawania
egzaminu w Belgii i trzeba się z tej okazji pofatygować do Polski. Jednak
biorąc pod uwagę fakt, że i tak sporo Polaków bywa tam często, więc nie powinno
być z tym żadnego problemu. Poza Polską egzaminy odbywają się jeszcze w
partnerskich sobotnich szkołach np w Wielkiej Brytanii, czy Hiszpanii. Dodam, że
dzieci otrzymują państwowe świadectwa, takie same jak dzieci, które uczą się w normalnych
szkołach w Polsce, bowiem oficjalnie są one uczniami którejś stacjonarnej
szkoły uczestniczącej w projekcie, znajdującej się na terenie Polski.
Najwięcej Polaków korzysta z tego programu w Wielkiej
Brytanii, dlatego tam można zdawać egzaminy na miejscu. W Belgii, Holandii czy
Francji Libratus ma po kilkudziesięciu uczniów. Z Libratusa korzystają już
rodacy w ponad 100 krajach na całym świecie.
Moim
zdaniem jest to możliwość warta
uwagi i głębszego zastanowienia. Myślę, że wielu czytelników się nią
bliżej zainteresuje, choćby z czystej ciekawości. Warto też przekazać tę informację dalej, bo
być może ktoś właśnie się głowi, jak pomóc swojemu dziecku w nauce języka
ojczystego, a nie ma żadnej polskiej szkoły w okolicy.
Dokładniejszych
informacji można szukać na stronie projektu:
Zapisywać
się można od stycznia do września. Jednak liczba miejsc jest ograniczona. No i
są pewne warunki, które trzeba spełnić: przynajmniej jedno z rodziców musi mieć
polskie obywatelstwo, należy też posiadać dokumenty potwierdzające tożsamość
rodziców i dzieci oraz dokument potwierdzający ukończenie poprzedniej klasy, z
tym że nie musi to być świadectwo z polskiej szkoły - tutejszy dokument też
jest uznawany. Przy zapisie brany jest pod uwagę wiek dziecka i lata nauki.
Dokumenty wysyła się pocztą po dopełnieniu wstępnych formalności przez internet.
W
razie pytań możecie się skontaktować z kompetentnymi osobami z projektu, którzy chętnie rozwieją wasze wątpliwości.
Potrzebne namiary znajdziecie na poniższym obrazku lub na stronie internetowej LIBARATUSA.
Moja córka ma dopiero trzy lata, więc jeszcze o tym nie myślę, poza tym mam nadzieję, że jednak polska szkoła nie będzie nam potrzebna, bo od urodzenia uczę ją polskiego :). Czekam jeszcze na efekty, ale już widzę, że rozumie po polsku.
OdpowiedzUsuńMy nie mamy w planach powrotu do Polski i o stacjonarnej polskiej szkole nawet nie myślałam, bo wolę Młodego zapisać na lekcje muzyki i/lub sportu (tu bez tego jak bez nogi - jedno z pierwszych pytań przy zapisie do szkoły średniej to "na czym dziecko gra?"). Jednak przez internet czemu nie? skoro i tak i tak będę go uczyć czytać po polsku (języków we łbie nigdy za wiele), to można go będzie spróbować zapisać i uzyskać materiały i jakiegoś nauczyciela dodatkowego - skoro za free :-) Dziewczyny piszą i czytają po polsku i niderlandzku, poza tym uczą się francuskiego, a niedługo dojdzie angielski i nie wiem co tam jeszcze mają w szkole średniej.
UsuńTo poliglotki z nich będą :). My być może, jeśli się uda, zamieszkamy w Polsce, więc język będziemy mieć na miejscu :). Wtedy zaś mój mąż będzie musiał się napracować i nauczyć polskiego ;).
UsuńMojej kolezanki corka ma pretensje do swojej mamy iz nie nauczyla jej pisac po polsku. Ja swoja latorosl wysle. Szkole znam od innej blogowiczki, ktorej syn juz ktorys rok z kolei uczy sie w tej szkole.
OdpowiedzUsuńA jak jest z asymilacją dzieci w szkole w belgii ogólnodostępnej zastanawiamy się nad zmianą miejsca zamieszkania na Belgie, bo mąż tam pracuje. Obawiam się o dzieci, które mają 7 i 10 lat że będzie to dla nich ogromny szok iść do szkoły, w ktorej nie będą się mogły porozumieć. Jak to było u Was? Proszę o odpowiedź
OdpowiedzUsuńMój cały blog jest opowieścią o tym, jak było i jest u nas... Wiele zależy od tego, do jakiej szkoły traficie (szkoła szkole nie równa, tu jest wiele rodzajów szkół), jakie są Twoje dzieci (czy łatwo się zaprzyjaźniają, czy są inteligentne, czy otwarte na nowosći, czy nieśmiałe czy pyskate, jakie przeżycia i doświadczenia mają za sobą) i wielu wielu innych rzeczy. Zasadniczo szkoły są bardzo przyjazne, dzieci jak i wszyscy inni ludzie są otwarte na nowe znajomości, na każdy kraj... Dzieci dostają mnóstwo wsparcia i pomocy z nauczycielem języka do domu włącznie. JEST TRUDNO JAK SZLAG - nie ma co udawać, że jest inaczej - dla dzieci to wielkie przeżycie, ale też nauka języka idzie dzieciom szybko i migiem dorównują do rówieśników, migiem się zaprzyjaźniaja i zaczynają gadać z kolegami. U nas - u czym pisałam na blogu - już tydzień po przeprowadzce na wioskę zostały dziewczyny zaproszone na pierwsze urodziny do Belgijek. Po 2 miesiącach ja zaprosiłam 20 dziewczyn do nas na podwójne urodziny, mimo że nie znałam języka. Zalecam tego typu działania, bo w ten sposób poznajemy rodziców dzieci i łatwiej nam wszyskim wkręcić się w środowisko i zostać zaakceptowanym. Dla dzieci to ważne, by jak najszybciej poczuły się u siebie. Pamietaj, by rozmawiać z dziećmi dużo i opowiedzieć im o tutejszej szkole jak najwięcej, bo tutaj wszystko jest inne (nie zmienia się butów, sa 2 przerwy z czego jedna trwa godzinę i na obydwu gania sie po podwórku bez wzgledu na pogodę, często są zajęcia w terenie i mase zajęć praktycznych, wycieczek, doświadczeń (dla dzieci bomba!)...). No i jak już tu będą, zawsze rozmawiaj z dziećmi i wypytuj, czy nikt im nie dokucza, bo drani nigdzie nie brakuje. Jednak tutaj można (trzeba!) zgłosić problem i na pewno nie zostanie olany tylko natychmiast sprawa zostanie załatwiona... Tak czy owak Młodzież da sobie rady na pewno. Podejście jest zupełnie inne niż w Polsce. Tutaj szkoły są przygotowane doskonale na przyjmowanie obcych, bo dzieje się to każdego dnia. W szkołach są ludzie z całego świata, którzy mówią w domu najróżniejszymi językami. Niektórzy mieszkają tu od urodzenia, niektórzy przyjechali kilka lat temu, a niektórzy kilka dni. Jak chcesz pogadać o tym więcej, napisz na bmaguda@gmail.com
UsuńPS. Ten post powstał w roku 2016. Dziś jest 2019. Mój syn dziś chodzi do drugiej klasy szkoły podstawowej. Nie chodzi do polskiej szkoły ani nie korzystamy z Libratusa. Młody czytać nauczył się SAM równorzędnie do nauki czytania po niderlandzku. Czytamy mu codziennie na dobranoc po polsku i niderlandzku na zmiany, a on któregoś wakacyjnego dnia przed rozpoczęciem pierwszej klasy po prostu zaczął nagle sam próbować czytać po poslku i poszło. Migiem przerobiliśmy wieczorami na dobranoc elementrarz który mieliśmy w domu. Dziś czyta płynnie po polsku i niderlandzku. Jest w pierwszej klasowej trójce najlepszych czytaczy. Do tego sam uczy się angielskiego czatując w Robloxie z innymi graczami z całego świata i idzie mu coraz lepiej. Ma 7 i pół roku. Czatuje w necie w 3 językach. Zatem nie potrzeba żadnej szkoły, by dziecko nauczyło się dowolnego języka. Wystarczy trochę chęci, trochę wsparcia ze strony rodziców i tyle. AMEN
OdpowiedzUsuń