Pewnie większość osób mieszkających tutaj wie, że uczniom we Flandrii należy się jednorazowy zasiłek szkolny. Ze szkoły zazwyczaj dają we wrześniu papierki do wypełnienia i wszyscy (oprócz mnie) wiedzą, co się z tym robi. Ja na początku nie miałam żółtego pojęcia o jakimkolwiek dodatkowym zasiłku, a dokumenty z napisem "school- en studietoelage" mówiły mi tyle samo co instrukcja obsługi telewizora napisana krzaczkami po chińsku. W kolejnym roku już wiedziałam, że jakiś zasiłek co prawda istnieje, ale nauczona wieloletnim doświadczeniem z Polski, że pracującym rodzicom niczego nie dają (darmowe jest dla tych co im się nie chce robić) tutaj przy TAKICH zarobkach nawet nie myślałam o tym by się starać o cokolwiek... Po przeżyciu w PL 35 lat nie łatwo uwolnić się z myślenia po polsku... "No proszę pani, 1200 złotych na trzy osoby to przecież spory dochód, oczywiste chyba że się nie należy żaden zasiłek, no co z tego że pani sama wychowuje dwoje dzieci, trzy osoby to trzy osoby, no proszę pani, my rozumiemy, że jak nie ma na leki to trudna sytuacja, ale pani brat przecież pracuje, były teść ma bardzo wysokie zarobki, rodzice mają dochody z każdego hektara no co z tego że nic nie sadza, z pola zawsze jest dochód czy się sadzi czy nie -tak tu mamy napisane przecież... no proszę pani my nic nie możemy, musi pani lepiej zarządzać pieniędzmi i wtedy pani wystarczy na wszystko... " Tak było w PL i dobrze, że już mnie to nie dotyczy i żywię nadzieję, że już nigdy, przenigdy nie będę mieć do czynienia z tamtejszymi ośrodkami pomocy społecznej jak ci nie zaszkodzili to już pomogli :-/
Wróćmy jednak do tematu. W związku z tutejszym zasiłkiem na początku obawiałam się oczywiście, że nie poradzę sobie ze zrozumieniem i wypełnieniem dokumentów... tu też polskie myślenie, że do każdego najgłupszego zasiłku trzeba złożyć setki dokumentów wyżebranych w najróżniejszych urzędach i tyleż samo najróżniejszych zaświadczeń, poświadczeń, atestów, pozwoleń, pieczątek, podpisów wójta, komornika, sklepowej, proboszcza, lekarza, nauczyciela, listonosza i szkolnej sprzątaczki, a na koniec po 3 miesiącach i tak dostanie się orzeczenie odmowne. Tutaj wszystko w obcym języku, jak człowiek sobie pomyślał, że będzie musiał przez to przechodzić to wolał zostać przy tym, co ma bez żebrania. Jak się nie zna języka, trzeba żebrać o pomoc u obcych ludzi, a ja tego nie lubię i robię to tylko jak jest zagrożenie życia lub zdrowia.
W zeszłym roku było mnóstwo ważniejszych problemów i teraz wiem, że dobrze, że nawet nie starałam się o szkolny zasiłek, bo i tak musielibyśmy go oddać. Warunkiem bowiem jest chodzenie do szkoły, nie wolno wagarować, a u nas po kilkanaście nieusprawiedliwionych nieobecności. Skąd tyle? A to autobus nie jechał, a to kapeć w rowerze rano, a to problemy psychologiczne (dorastanie, stres, emigracja...). Zeszły rok był chyba najtrudniejszym jak dotąd etapem na emigracji dla nas wszystkich. Tymczasem jedyne ważne usprawiedliwienie może wystawić lekarz, a lekarz kosztuje czas i pieniądze.
W zeszłym roku było mnóstwo ważniejszych problemów i teraz wiem, że dobrze, że nawet nie starałam się o szkolny zasiłek, bo i tak musielibyśmy go oddać. Warunkiem bowiem jest chodzenie do szkoły, nie wolno wagarować, a u nas po kilkanaście nieusprawiedliwionych nieobecności. Skąd tyle? A to autobus nie jechał, a to kapeć w rowerze rano, a to problemy psychologiczne (dorastanie, stres, emigracja...). Zeszły rok był chyba najtrudniejszym jak dotąd etapem na emigracji dla nas wszystkich. Tymczasem jedyne ważne usprawiedliwienie może wystawić lekarz, a lekarz kosztuje czas i pieniądze.
W tym roku jednak postanowiłam zaryzykować, bo już chyba wyszliśmy na prostą. Młode chodzą przykładnie do szkoły (nie licząc nieobecności z powodu zapalenia uszu, gardła i grypy żołądkowej no ale to przyroda)
We wrześniu dostałam dokumenty do zasiłku ze szkoły i zobaczyłam, że stoi tam, iż można to wypełnić przez internet przy użyciu czytnika dowodów lub innego rodzaju podpisu elektronicznego. Dla mnie bomba, bo jakoś z komputerem zawsze mi łatwiej się dogadać niż z człowiekami.
We wrześniu dostałam dokumenty do zasiłku ze szkoły i zobaczyłam, że stoi tam, iż można to wypełnić przez internet przy użyciu czytnika dowodów lub innego rodzaju podpisu elektronicznego. Dla mnie bomba, bo jakoś z komputerem zawsze mi łatwiej się dogadać niż z człowiekami.
Poczytałam wpierw na stronie http://studietoelagen.be/ , co muszę mieć i jak to działa.
Okazuje się, że potrzebne są tylko (w standardowych przypadkach):
czytnik kart eID (elektronicznych kart, czyli dowodów) ✓
dowód osobisty ✓
PIN do dowodu ✓
numer konta bankowego IBAN ✓
Wszystko to mam.
W niestandardowych przypadkach potrzebne są ponadto różne dokumenty i skaner, bo jako załączniki dołącza się skany dokumentów.
Jak wygląda wypełnianie prośby o zasiłek szkolny przez internet?
Łatwizna. Jest kilka (dokładnie cztery) stron do poklikania. Najpierw wkładamy jednak dowód do czytnika i podajemy PIN. Po potwierdzeniu zaczynamy wypełnianie dokumentu elektronicznego.
Na pierwszej stronie uzupełniamy dane osobowe. Maszyna ma już niektóre. Uzupełnić należy adres e-mail, oraz numer konta bankowego.
Na drugiej stronie trzeba ewentualnie oświadczyć (jeśli takie mamy plany), że w bieżącym roku nasze dochody będą niższe, co robi się np w przypadku bezrobocia lub choroby, które to zdarzenia losowe przytrafiły nam się właśnie w tym roku.
Trzeba też podać kwotę ewentualnych otrzymywanych alimentów na dzieci.
Na trzeciej stronie trzeba zaptaszkować osoby (komputer odczytuje z dowodu dane całej naszej rodziny), dla których się ubiegamy o ten zasiłek. Przy każdej osobie, wybieramy z listy szkołę (kleuteronderwijs, lageronderwijs, secundaireonderwijs, hogeschool... - przedszkole, podstawówka, średnia, wyższa...)
Na czwartej stronie dodajemy ewentualne załączniki (w pdf zapewne). Załączniki potrzebne są dla sytuacji:
- dziecko mieszka w internacie
- dziecko wynajmuje mieszkanie
- dziecko jest ohajtane
- pobieramy alimenty na dziecko
- otrzymujemy dochody z zagranicy (czyli spoza Belgii)
- dziecko uczy się lub jest zameldowane poza Flandrią
Ja nie dodawałam żadnych załączników, bo żadna z tych sytuacji nie ma miejsca. Klikanie zajęło mi około 5 minut. Po czym pojawił się komunikat, że zgłoszenie zostało przyjęte i poinformują mnie o decyzji.
Po kilku dniach otrzymałam mejlem potwierdzenie z urzędu, że otrzymali zgłoszenie i będą je rozpatrywać, czyli zbierać i sprawdzać dane.
Po 3 miesiącach, czyli nie dawno, otrzymałam 3 mejle - dla każdego dziecka osobny - o przyznaniu zasiłków na poszczególne dzieci wraz z informacją jak oni obliczyli, ile nam się należy. Mejl zawierał też informację o wpłaceniu pieniędzy na moje konto. I tak na przedszkolaka dostaliśmy prawie 100€, na szkolniki ze szkoły średniej po około 300€, czyli całkiem fajna kwota się uzbierała. Słowem opłacało się poświęcić te 5 minut :-)
W przyznawaniu tego zasiłku bierze się pod uwagę różne kryteria - dochody, narodowość i czas zamieszkania w Belgii oraz szkołę. Uczeń musi uczyć się w pełnym wymiarze godzin (w Belgii jest np możliwość łączenia pracy z nauką) i nie może opuszczać.
Jeśli ktoś jeszcze nie starał się o ten zasiłek, na pewno warto spróbować.
Oczywiście nie musi się tego robić przez Internet (choć jest to bez wątpienia najłatwiejsza i najszybsza metoda) można też wypełnić formularz papierowy (można wydrukować ze strony, gdyby szkoła nie dała) i wysłać pod adres:
Afdeling Scol- en Studietoelagen
Koning Albert II-laan 15
1210 Brussel
Najlepiej zrobić to przed 1 czerwca 2018 roku, ale formalnie można do końca 2018 roku.
Na stronie informują, że jak ktoś już raz otrzymał ten zasiłek to w kolejnym roku dostanie automatycznie powiadomienie i zapytanie o zgodę na zajęcie się tą sprawą (czyli sprawdzenie naszych danych osobowych w różnych instytucjach w celu ewentualnego przyznania i obliczenia zasiłku). No pożyjemy, zobaczymy, ale w tym kraju wiele rzeczy jest robione automatycznie. Sporo urzędów samodzielnie potrafi zdobyć potrzebne informacje, bo już zajarzyli, że internety i telefony są po to by z nich korzystać a nie na ozdobę biura jak czasem było w Polsce. Kurde nawet z sąsiedniego pokoju to petent musiał osobiście dokumenty pójść przynieść i one musiały być koniecznie na papierze i to specjalnym z milionem pieczątek, a potem wszyscy biadolili że kolejki wszędzie a biedny urzędas nie ma czasu kawy nawet wypić...
Po 3 miesiącach, czyli nie dawno, otrzymałam 3 mejle - dla każdego dziecka osobny - o przyznaniu zasiłków na poszczególne dzieci wraz z informacją jak oni obliczyli, ile nam się należy. Mejl zawierał też informację o wpłaceniu pieniędzy na moje konto. I tak na przedszkolaka dostaliśmy prawie 100€, na szkolniki ze szkoły średniej po około 300€, czyli całkiem fajna kwota się uzbierała. Słowem opłacało się poświęcić te 5 minut :-)
W przyznawaniu tego zasiłku bierze się pod uwagę różne kryteria - dochody, narodowość i czas zamieszkania w Belgii oraz szkołę. Uczeń musi uczyć się w pełnym wymiarze godzin (w Belgii jest np możliwość łączenia pracy z nauką) i nie może opuszczać.
Jeśli ktoś jeszcze nie starał się o ten zasiłek, na pewno warto spróbować.
Oczywiście nie musi się tego robić przez Internet (choć jest to bez wątpienia najłatwiejsza i najszybsza metoda) można też wypełnić formularz papierowy (można wydrukować ze strony, gdyby szkoła nie dała) i wysłać pod adres:
Afdeling Scol- en Studietoelagen
Koning Albert II-laan 15
1210 Brussel
Najlepiej zrobić to przed 1 czerwca 2018 roku, ale formalnie można do końca 2018 roku.
Na stronie informują, że jak ktoś już raz otrzymał ten zasiłek to w kolejnym roku dostanie automatycznie powiadomienie i zapytanie o zgodę na zajęcie się tą sprawą (czyli sprawdzenie naszych danych osobowych w różnych instytucjach w celu ewentualnego przyznania i obliczenia zasiłku). No pożyjemy, zobaczymy, ale w tym kraju wiele rzeczy jest robione automatycznie. Sporo urzędów samodzielnie potrafi zdobyć potrzebne informacje, bo już zajarzyli, że internety i telefony są po to by z nich korzystać a nie na ozdobę biura jak czasem było w Polsce. Kurde nawet z sąsiedniego pokoju to petent musiał osobiście dokumenty pójść przynieść i one musiały być koniecznie na papierze i to specjalnym z milionem pieczątek, a potem wszyscy biadolili że kolejki wszędzie a biedny urzędas nie ma czasu kawy nawet wypić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własne ryzyko