Wczoraj mąż namówił mnie na rowerowanie. No to pojechaliśmy przed siebie. Jechaliśmy, jechaliśmy, jechaliśmy bez planu i celu, aż nagle znaleźliśmy się w Aalst. Zatrzymaliśmy się przy jakimś ruchliwym skrzyżowaniu, by się nawodnić i zrozumieć w którą stronę do centrum, bo jakoś nie nawaliło tam sensownych drogowskazów (dziwne jak na Belgię).
Stoimy sobie i nagle słyszymy, jak ktoś trąbi jak popitolony stojąc na czerwonym. W tym kraju nie jest to raczej zachowanie normalne, szczególnie jak na tym samym pasie widzisz radiowóz...
Coś tu nie gra... - myślimy. No i faktyczne nie grało. Za chuja tylko nie wiem co...
Powiem co widzieliśmy (byłam zajęta zbieraniem opadnietej szczęki z asfaltu i nie zrobiłam zdjęcia), ale może ktoś mi to objaśni....?
Wiodąc wzrokiem za hałasujacym pojazdem zobaczyłam auta przystrojone w kokardki i jakieś inne ozdobniki, z czego wnioskuję, że wesele...
Laski w samochodach wystrojone w świąteczne obrusy, z czego wnioskuję, że to nie było katolickie wesele.
Wszystko by było okej, bo każdemu wolno się hajtać i świętować. Nawet trąbienie i darcie pyska ciągle pasuje mi do sytuacji.
W czym więc problem?
W policmajstrach.
Chciałbym wiedzieć, czy to normalne, że wesele eskortuje policja w składzie 2 duże radiowozy i 6 motorów? Dodam, że tych weselnych aut było mniej więcej tyle samo sztuk, co tych policyjnych pojazdów.
To na to idą moje ciężko zarobione pieniądze zabrane na podatki? Jakiś palant się hajta a policja zamiast pilnować miasta wozi dupę za weselem. WTF?
Bo chyba mi nie powiecie, że w jakimś cywilizowanym kraju policja pilnuje weselników, by nie przepierdalali na czerwonym, nie przejeżdżali ludzi i nie demolowali miasta...
Czy powiecie...? (nie byłby to wszak pierwszy raz... )
W sumie to może lepiej nie mówcie, bo i tak tu pewnie zaraz jakaś pizda do mnie wyskoczy z ryjem oskarżając o rasizm i mowę nienawiści.
Możliwe jednak, że powód jest bardziej prozaiczny i - uwierzcie mi - chciałabym żeby tak właśnie było, bo chciałabym powierzyć jeszcze trochę w normalnośc tego świata...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własne ryzyko