Ten artykuł napisałam dawno, ale zapomniałam opublikować. Teraz na wiosnę jednak będzie jak znalazł.
We Flandrii istnieje organizacja Vogelbescherming Vlaanderen (Ochrona Ptaków Flandria), która zarządza i koordynuje pracą 9 schronisk dla ptaków i dzikich zwierząt (VOC - VogelOpvang Centrum) rozsianych po całej Flandrii.
W schroniskach tych ratunek znajduje około 30 tysięcy zwierząt rocznie, w tym około 20 tys. samych ptaków. Po wyleczeniu zwierzęta wypuszczane są z powrotem do natury.
Zwykle około 60% udaje się uratować.
Tu znajdziecie adresy (i mapę) tych schronisk:
https://vogelbescherming.be/wild-dier-nood/adressen-contactgegevens
Co robić, gdy znajdziesz chore, ranne dzikie zwierzę?
Samemu najlepiej nic nie próbować robić ani nie zabierać zwierzęcia do domu. Po pierwsze bowiem większość z nas zwykłych zjadaczy chleba zwyczajnie nie zna się na opiece nad dzikimi zwierzętami przeto nasza nieudolna pomoc może zwierzęciu bardziej zaszkodzić niż pomóc. Po wtóre w Belgii większość zwierząt jest chronionych, a co za tym idzie nie wolno ich trzymać w domu bez specjalnego zezwolenia.
Czytaj: przyłapanie cię z dzikim zwierzęciem w domu skończy się karą dla ciebie.
Od razu powinieneś skontaktować się z jednym z w/w ośrodków. Tam czekają zawsze specjaliści i weterynarze, którzy zajmą się poszkodowanym stworzeniem fachowo. Adresy i telefony znajdziesz w linku.
Najlepiej, jeśli to tylko możliwe, od razu samemu zanieść zwierzę do schroniska.
Ptaki transportujemy w kartonowych pudełkach. Te są bezpieczne (w klatce ptak może sobie zrobić krzywdę) a poza tym karton pełni funkcję izolacyjną przez zimnem i gorącem. Pamiętamy o zrobieniu dziur w pudełku, by zapewnić dopływ powietrza.
Pudełko ze znalezionym ptakiem w oczekiwaniu na przewiezienie do schroniska (nie zawsze można wszak od razu jechać) ustawić najlepiej w cichym zacienionym miejscu - w garażu np).
Zwierzaka nie pokazujemy ludziom, nie zaglądamy do niego, by zrobić zdjęcie itp, bo to dla poszkodowanego dodatkowy niepotrzebny stres. Niektóre ptaki może to nawet zabić.
Nie dajemy żadnego jedzenia, nie próbujemy też na siłę poić (niektóre ptaki drapieżne np nie piją, a płyny zdobywają ze zjedzonych ofiar). Nie testujemy żadnych medykamentów. Ludzkie leki czy środki odkażające dla zwierzaków mogą być zabójcze!
Gdy zaniesiemy zwierzę do schroniska otrzymujemy specjalny kod, dzięki któremu możemy śledzić losy „naszego” zwierzęcia.
Jakiś czas temu w ogródku znaleźliśmy wróbla, który prawdopodobnie wpadł w szybę. Miał dziwnie przekrzywiony łeb i miotał się po całym ogrodzie nie potrafiąc odlecieć, bo spadał na ziemię. Złapaliśmy go i wsadzili do pudełka, a na drugi dzień Młoda zawiozła go do schroniska. Tam powiedzieli jej, że to mu prawdopodobnie samo przejdzie, ale będzie potrzebował opieki i karmienia, bo czasem takie oszołomienie trwa kilka godzin, a czasem dni. Młoda dostała kod i po kilku dniach, gdy udało jej się zalogować, przeczytała, że maluch wyzdrowiał i został wypuszczony. Gdyby został w ogrodzie, prawdopodobnie zostałby zeżarty przez kota albo by się biedaczyna poturbował.
Pomagajcie ptakom, ale też innym zwierzakom, np jeżykom, czy zajączkom.
linki:
https://vogelbescherming.be/wild-dier-nood/ik-vind-een-dier-wat-doe-ik/jonge-vogel-gevonden
To ważne informacje, u nas tez działają takie organizacje, ale zbyt mała jeszcze chyba jest świadomość przeciętnego obywatela, tu rola mediów wszelakich, by edukować.
OdpowiedzUsuńŚwiadomość jest w tej kwestii bardzo ważna. U nas w szkole sporo się o tym mówi. U nas np dzieci chodzą na wycieczki do schroniska (ze szkoły jest 3km przez las), urządzały też kiermasz, gdzie uzbierały blisko 2 tysiące euro dla zwierzaków. Schroniska organizują też dni otwarte, różne pikniki i inne imprezy dla wszystkich, podczas których można obejrzeć zwierzaki, dowiedzieć się o ich pielęgnacji i leczeniu, zobaczyć przez szybę jak są karmione, są też momenty wypuszczania niektórych zwierząt na wolność i można pójść popatrzeć. Imprezy organizowane są przez wolontariuszy a dochody są sporym wsparciem dla schroniska. Tutejszy wolontariat jest też nie bez znaczenia. Pisałam o tym kiedyś. Belgia ma wszędzie wolontariuszy w każdej dziedzinie życia. Znajomy ktoś kiedyś powiedział, że jakby ludzie tu przestali się udzielać za darmo, Belgia by popłynęła, bo ludzie odwalają bardzo dużo roboty za darmo dla przyjemności. Im więcej ludzi jest osobiściew zaangażowanych w działalność takiego np schroniska tym szycbiej świadomość społeczna rośnie.
UsuńCo jest proponowane gdy pojawi się samotny, bez opieki,bez środków do zycia i możliwości okaleczony człowiek ?
OdpowiedzUsuńW Belgii jest całkiem sporo instytucji, do których można się udać po pomoc i wspacie. Co więcej działają one dość sprawnie, skutecznie i szybko. To jest jednak temat na długi artykuł a nie komentarz. W tym artykule pisałam o zwierzętach, bo temat jest o niebo łatwiejszy i, powiedzmy sobie szczerze, bezpieczniejszy (dla mnie). Bardzo bym chciała napisać kiedyś o tym, gdzie ludzie mogą udać się po pomoc w tym kraju, ale to za poważny temat, by pisać go na kolanie.
UsuńJeśli przebywasz w Belgii i potrzebujesz pilnie pomocy, napisz do mnie prywatną wiadomość z formularza kontaktowego, a spróbujemy znaleźć dla Ciebe jakieś rozwiązanie.
Mają podobne propozycje jak w Kanadzie ? Eutanazję ?
UsuńNie wiem, co i kto komu proponuje w jakiejś Kanadzie i kij mnie to obchodzi. Mieszkam w Belgii i żyje zasadniczo własnym życiem. W wolnych chwilach prowadzę sobie tego bloga dla przyjemności. Od czasu do czasu dzielę się na nim informacjami na różne tematy z nadzieją, że ktoś z tego skorzysta, że komuś do czegoś przyda się to, o czym piszę. Nie ukrywam jednak, że ludzie , którzy przychodzą na ten blog szukać dziury w całym i do wszystkiego się przyczepiać zasadniczo mnie wkurzają...
UsuńNie szukam dziury w całym a szukam odpowiedzi . Odniosłem wrażenie , że u Ciebie jakieś znajdę ale widzę ,że i tu ma być wszystko zgodne z oczekiwaniami, planami i w sumie to nie wiem , dlaczego sama nie komentujesz i sama nie odpowiadasz. Tak by było z korzyścią dla Ciebie i dla innych. Dobrej zabawy życzę.
OdpowiedzUsuńNo cóż, to jest blog osobisty, MÓJ PRYWATNY PAMIĘTNIK, w którym piszę tylko to, na co JA mam ochotę i w sposób jaki MNIE się podoba oraz według WŁASNEGO WIDZIMISIĘ i WŁASNEGO PLANU. Nie widzę najmniejszego powodu, by dostosowywać tutaj cokolwiek do czyjejś fanaberii. Wolno Ci i każdemu innemu PRÓBOWAĆ szukać na moim blogu odpowiedzi na swoje pytania, bo blog jest dostępny dla każdego (niektórzy nawet ponoć jakieś odpowiedzi tu znajdują), ale nie powinienieś mieć pretensji, że czyjś pamiętnik nie odpowie na jakieś Twoje pytania ani że blogerka nie zamierza specjalnie dla Ciebie brać wolnego z pracy i lecieć zbierać materiałów a potem pisać książki na temat pomocy ludziom na całym świecie, bo blogerka pisze tylko to, co sama uzna za stosowne i kiedy jej się podoba. Na tym blogu czytelnik nie ma też obowiązku komentowania czegokolwiek, a ja nie mam obowiązku udzielania wyczerpującej odpowiedzi na każde pytanie czy komentarz. Kuźwa przeco jestem tylko zwykłą sprzątczką i to do tego niezbyt zdrową (jakby Ci się chciało więcej, niż tytuł przyczytać, może byś wiedział). Nie należy mylić pamiętnika ze stronami pomocy charytatywnej, porad psychologicznych, czy pomocy społecznej. Jeśli postanowię komentować swoje posty, to będę to robić i nikomu nic do tego, a co mnie przynosi korzyści i sprawia frajdę, to wiem tylko ja, a nie jakieś randomy z internetu. Ja bawię się na swoim blogu wyśmienicie od blisko 10 już lat, nawet jak nikt nie komentuje, a ludzie tu non stop przychodzą i mało kto jojczy tak jak Ty, z czego wniosek, że Twoje genialne porady możesz se schować tam gdzie slonko nie zagląda ;-)
Usuń