Dziś przedstawię wam Mietka Drewniaka, który opowie wam o swojej pierwszej wielkiej wyprawie do lasu Buggenhoutbos. Mietek to chłopak drobnej postury, niezbyt gadatliwy, ale ciekawy świata. Znany jest też z tego, że nieźle wchodzi na zdjęciach. Dlatego fajny z niego towarzysz wycieczek fotograficznych.
Mając takiego Mietka ze sobą, możemy spojrzeć na świat z całkiem innej perspektywy, a wtedy dostrzegamy rzeczy, które normalnie nam umykają. Wędrówka w towarzystwie Mietka pozwala nam puścić wodze fantazji, dostarcza wiele zabawy i śmiechu.
Po trzech godzinach spaceru z Mietkiem i Młodą poczułam się wreszcie w pełni zrelaksowana, a moja bateria emocjonalna została naładowana do pełna. Fizyczna prawie całkowicie się rozładowała i ledwiem do domu nogi dociągnęła, ale to było zdrowe normalne zmęczenie. Jednym słowem było warto.
A teraz oddaję głos i obraz Mietkowi. Popatrzcie i dajcie znać w komentarzach, co myślicie o Mietku. A być może w przyszłości chłopak w inne miejsca was zabierze.
Wielkanocna wycieczka Mietka do lasu Buggenhoutbos.
Cześć. To ja Mietek, a z tyłu Młoda i Stara.
Szłem z niemi do lasa, ale im sie zakciało na łąkę, to żem poszed z niemi, bo som drogi do lasa nie znołem. Tam pełno mleczów było. I wielkich miętkich dmuchawców. Że miętkie som, to wim, bo żem sprowdziół. Ale nie wzionem, bo sie rozwolały pryndko.
Łony łaziły po ty łące i robiły zdjińcia pszczołom. No to żem se siod, bo co bedę stoł jak gupi…
W końcu my poszli dali. Wtynczos żech zobaczuł jakiesi siwe kwiotki. Pikne były. Siodłem przy nich by sie ponapawać. Młoda znowu na pszczoły sie lampiła…
W końcu doszli my do tego ich lasu. Kozały mi na biołe kwiotki spozirać. Te jedne, godała Staro, to zawilce, a te drugie Młodo zwała stokrótkami. Kwiotki jak kwiotki. Jo żech kcioł tyn las zoboczyć.
Pomyślołem, że schowom im sie na krzoku, ale mie france znalazły. Co poradzisz, jak żeś mały i mosz krótkie giry. Nie spylisz za daleko. Chyciły mie wpół i poniesły dali.
Ten ich las był zajebisty. Widziołem tam zebre. No dobra, dołem się zrobić w konia i to gupiemu osłowi. Bidokowi się wielkanoc z halołinym chyba pomyrdała. Sie przebroł za zebre. Prawie żem uwierzył, że to prowdziwo zebra. Tak sie tym znerwiłem, że musiołem posiedzieć nad bajorem i we wode popatrzyć, by sie opamintać…
Świetna relacja , bogata w zdjęcia i dowcipna :-)
OdpowiedzUsuńu nas do takiej wiosny jeszcze ze dwa tygodnie pewnie, ale dziś był pierwszy prawdziwie ciepły dzień!
jotka
Tu ta wiosna to głównie wizualnie, bo temperatury raczej nie powalają jak na kwiecień w Belgii, poza tym ciągle pada i na 2 tygodnie deszczu jest jeden dzień słoneczny, ale na następny tydzień mówią o 20 stopniach, więc może będzie faktycznie wiosennie, czego i Wam życzę.
Usuństrasznie fajny ten Mietek i wy tyż, pozdrawiam. Ps. u nas też nie ma taaakiej wiosny!
OdpowiedzUsuńPozdrowiomy i życzymy szybkiego nadyjścia wiosny!
UsuńNiczego sobie ten Miecio, nawet przystojny ;) i ciekawy świata, a gawędziarz ci on. Ciekawa jestem w jakiej gwarze szwargocze? Viola
OdpowiedzUsuńMietek zaciongo po podkarpacku, ale tak łogólnie to un po swoimu godo ;-)
Usuńkilka ujęć całkiem niezłych np to jak leży z rękami pod głową :D fajny ten Mietek moja ciotka ma takiego od 30 lat. Kupiła w jakimś sklepie dla artystów bo ona amatorsko maluje obrazy :)
OdpowiedzUsuńMy mamy jeszcze Stefka i "Nastolatka" (mniejszą wersję) z rodziny Drewniaków. zamierzam dziecko jeszcze dokupić. U nas w sklepach Flying Tiger są tego typu pierdolety. Moje wszystkie dzieci lubią te ludziki od dawna.
Usuń