strony bloga

10 kwietnia 2023

Mietek w lesie Buggenhoutbos.

Dziś przedstawię wam Mietka Drewniaka, który opowie wam o swojej pierwszej wielkiej wyprawie do lasu Buggenhoutbos. Mietek to chłopak drobnej postury, niezbyt gadatliwy, ale ciekawy świata. Znany jest też z tego, że nieźle wchodzi na zdjęciach. Dlatego fajny z niego towarzysz wycieczek fotograficznych. 

Mając takiego Mietka ze sobą, możemy spojrzeć na świat z całkiem innej perspektywy, a wtedy dostrzegamy rzeczy, które normalnie nam umykają. Wędrówka w towarzystwie Mietka pozwala nam puścić wodze fantazji, dostarcza wiele zabawy i śmiechu. 

Po trzech godzinach spaceru z Mietkiem i Młodą poczułam się wreszcie w pełni  zrelaksowana, a moja bateria emocjonalna została naładowana do pełna. Fizyczna prawie całkowicie się rozładowała i ledwiem do domu nogi dociągnęła, ale to było zdrowe normalne zmęczenie. Jednym słowem było warto.

A teraz oddaję głos i obraz Mietkowi. Popatrzcie i dajcie znać w komentarzach, co myślicie o Mietku. A być może w przyszłości chłopak w inne miejsca was zabierze.

Wielkanocna wycieczka Mietka do lasu Buggenhoutbos.

 Cześć. To ja Mietek, a z tyłu Młoda i Stara.


Szłem z niemi do lasa, ale im sie zakciało na łąkę, to żem poszed z niemi, bo som drogi do lasa nie znołem. Tam pełno mleczów było. I wielkich miętkich dmuchawców. Że miętkie som, to wim, bo żem sprowdziół. Ale nie wzionem, bo sie rozwolały pryndko.

Łony łaziły po ty łące i robiły zdjińcia pszczołom. No to żem se siod, bo co bedę stoł jak gupi…








W końcu my poszli dali. Wtynczos żech zobaczuł jakiesi siwe kwiotki. Pikne były. Siodłem przy nich by sie ponapawać. Młoda znowu na pszczoły sie lampiła…




Poszli my dali. Wtynczos żech sie musioł bez trowy jakieś przedzirać. Staro godała, że to zboże, ale mie wszysko jedno. Żem sie zmochoł stasznie. Na szczynście baby jakieś chabazie znowu wypatrzyły, to mógem zalic chwile na trowie pomindzy kwiotkami i ździebko łodsapnąć.  







W końcu doszli my do tego ich lasu. Kozały mi na biołe kwiotki spozirać. Te jedne, godała Staro, to zawilce, a te drugie Młodo zwała stokrótkami. Kwiotki jak kwiotki. Jo żech kcioł tyn las zoboczyć.

Pomyślołem, że schowom im sie na krzoku, ale mie france znalazły. Co poradzisz, jak żeś mały i mosz krótkie giry. Nie spylisz za daleko. Chyciły mie wpół i poniesły dali.





Ten ich las był zajebisty. Widziołem tam zebre. No dobra, dołem się zrobić w konia i to gupiemu osłowi. Bidokowi się wielkanoc z halołinym chyba pomyrdała. Sie przebroł za zebre. Prawie żem uwierzył, że to prowdziwo zebra. Tak sie tym znerwiłem, że musiołem posiedzieć nad bajorem i we wode popatrzyć, by sie opamintać…








Szłem, szłem, szłem a baby szły za mną, aż doszłem do wielkiego jeziora. Baby godały, że to staw, nie żodne jezioro, ale to było jezioro wielkie jak diabli. Młoda ujrzała po drugi stronie jakiegoś ptoka wielkiego. Zaczeły się emocjonować, zdjińca robić, dziwować się… To jo tyż chciołem to dziwo ujrzyć. Wlozem na płot, ale całe gie zobaczułem przez te krzoki. Po co w tym lesie tyle krzoków i drzew?! 
Pomyślołem, że wyleze na drzewo, to zobacze ptoka… Nie udało się. Do dziś mnie drewno boli.



Sie gupie ze mnie śmiały… Ale w końcu geniuszki mie podniesły i mogem zobaczyć tego ptoka. Powiedziołem im, że to kormoran, bo widziołem kiedyś w Internecie. Kopara im opadła.




Mie o wiele bardzo podobało się nad wielkom rzekom. Jak tak na te omszone drzewa spozirołem, to o starym druhu Bilbo pomyślołem i na wspomnienia mnie zebrało i znowu zaczonem żałować, że wtynczos nie poszłem z niemi za tym pierścionkiem, bo to ci musiałabyć awontura, a nie to co wąchanie jakiś durnych kwiotków w lesie, gdzie nawet zebry są udawane…






Choć lepszy taki las niż żodyn. 
I w sumie to nawet całkiem przyjemnie było z tymi babami po ich lesie sie pałyntać. Urokliwe ci to miejsce. Na kuniec siedli my na mostku ze Starą, a Młoda nam zdjęcie cyknęła. Potem wrócilim do domu.







8 komentarzy:

  1. Świetna relacja , bogata w zdjęcia i dowcipna :-)
    u nas do takiej wiosny jeszcze ze dwa tygodnie pewnie, ale dziś był pierwszy prawdziwie ciepły dzień!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu ta wiosna to głównie wizualnie, bo temperatury raczej nie powalają jak na kwiecień w Belgii, poza tym ciągle pada i na 2 tygodnie deszczu jest jeden dzień słoneczny, ale na następny tydzień mówią o 20 stopniach, więc może będzie faktycznie wiosennie, czego i Wam życzę.

      Usuń
  2. strasznie fajny ten Mietek i wy tyż, pozdrawiam. Ps. u nas też nie ma taaakiej wiosny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niczego sobie ten Miecio, nawet przystojny ;) i ciekawy świata, a gawędziarz ci on. Ciekawa jestem w jakiej gwarze szwargocze? Viola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mietek zaciongo po podkarpacku, ale tak łogólnie to un po swoimu godo ;-)

      Usuń
  4. kilka ujęć całkiem niezłych np to jak leży z rękami pod głową :D fajny ten Mietek moja ciotka ma takiego od 30 lat. Kupiła w jakimś sklepie dla artystów bo ona amatorsko maluje obrazy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My mamy jeszcze Stefka i "Nastolatka" (mniejszą wersję) z rodziny Drewniaków. zamierzam dziecko jeszcze dokupić. U nas w sklepach Flying Tiger są tego typu pierdolety. Moje wszystkie dzieci lubią te ludziki od dawna.

      Usuń

Komentujesz na własne ryzyko