W pierwszym wpisie w nowym roku powinnam złożyć Wam życzenia noworoczne, bo wszyscy tak robią i nawet zaczęłam coś zmyślać i wystukiwać, ale skasowałam i zaczęłam nad tym dumać intensywnie...
Doszłam do wniosku, że przecież ja mam zawsze wielki problem z życzeniami, gdyż nie wierzę w sprawczą moc żadnych nawet najmilszych i najszczerszych słów. Nie wierzę w zabobony, czary mary ani dobre duchy. Nie widzę zatem najmniejszego sensu ani nie rozumiem celu składania komuś życzeń z jakiejkolwiek okazji. Unikam składania życzeń i niekomfortowo czuję się w sytuacjach, gdy ktoś do mnie z życzeniami wyskakuje. Nie lubię robić rzeczy, które uznaję za bezsensowne. Jak już komuś muszę złożyć życzenia, to robię to w formie żartobliwej, by dać do zrozumienia, że sama nie wierzę w to, co mówię...
Rozumiem oczywiście jednak, że owo "wszystkiego dobrego" albo "najlepszego" to zwykle jest to tylko przyczynek do tego, by zacząć rozmowę, zapytać jak leci... i to jest dobre. Sama nawet czasem (choć rzadko) tak zagajam z jakiejś okazji do znajomych, do których dawno nie zagajałam a ciekewam, co też u nich słychować...
Widzę, czuję klimat i rozumiem, że taki Nowy Rok, urodziny czy inne tam okazje nakałaniają nas wszystkich do przypomnienia sobie o różnych ludziach i motywują nas do zagajenia i to czasem to właśnie tylko ten jeden raz w roku, czy nawet po wielu długich latach, myśle, co jest wporząsiu.
Nie zmienia to faktu, że życzenia same w sobie uważam za bardzo głupie i bezsensowne.
Wam wolno uważać inaczej, ale ja nie jestem wami. Ja mówię, co ja czuję, a z okazji składania życzeń ja zawsze czuję przede wszystkim ogromny dyskomfort. Często czuję też, jakbym ludzi okłamywała i wprowadzała w błąd. Szczególnie w sytuacjach, gdy na ten przykład wiem, że dana osoba zmaga się z jakąś chorobą albo ma problemy małżeńskie, albo inne tam trudności i ja tej osobie zyczę zdrowia, powodzenia i ja bardzo, bardzo przeogromnie bym chciała by to moje życzenie się spełniło, by ta osoba wyzdrowiała, by życie jej się ułożyło, by udało jej się znaleźć pracę, partnera, uwolnić od nałogu etc etc etc, ale przecież ja wiem, że to życzenie nie zmienia kompletnie niczego, czyli że mówię coś, w co sama nie wierzę, czyli oszukuję, kłamię.
Powiem więcej, mnie samą wkurzały życzenia zdrowia, gdy dostałam swoją diagnozę, bo brzmiały zwyczajnie durnie w moich uszach... Ceniłam natomiast ludzi, którzy zamiast życzyć mi zdrowia, co nie ma żadnego sensu, mówili po prostu, że jak coś, to mogę na nich liczyć, że jak czuję potrzebę, to mogę z nimi pogadać, jak potrzebuję pomocy, to mogę do nich walić jak w dym... Podobało mi się, gdy ktoś czasem zapytał o to jak się czuję, powiedział że o mnie myśli, po prostu napisał czy zagaił i powiedział: "trzymaj się, stara".
Pustych życzeń natomiast nie lubię, a już masowe składanie życzeń wszystkim wszędzie bez namysłu ot tak z przyzwyczajenia i bo wszyscy tak robią, mnie irytuje. Szczytem szczytów jest dla mnie wysyłanie masowe tych samych elektronicznych życzeń do wszystkich nawet niezbyt lubianych znajomych albo i obcych.
Może wy to rozumiecie, może wy widzicie w tym sens i logikę, albo brak sensu i logiki wam nie przeszkadza (obstawiam to drugie), ale ja jestem normalna inaczej i mnie przeszkadza wypowiadanie słów, które sensu nie mają i rzucanie zaklęć, które nie działają.
Dla wielu z kolei pewnie moje rozkminy nad takimi zagadnieniami nie mają sensu, ale dla mnie mają, bo ja lubię być świadoma siebie, swoich uczuć i lubię siebie rozumieć. No i ja lubię myśleć i filozofować na różne nawet z pozoru bzdurne tematy.
Mogę wam jednak powiedzieć,
czego ja sobie życzę w tym roku?
Życzę sobie byśmy wszyscy (i ja, i moi najbliżsi, i wy - znajomi i nieznajomi)
w tym 2024
ciągle z radością i ciekawością dziecka uczyli się nowych rzeczy,
byśmy potrafili dostrzegać wszędzie pozytywne strony
byśmy byli dla innych tolerancyjni, wyrozumiali, mili, pomocni
byśmy potrafili optymistycznie i z nadzieją patrzeć w przyszłość
(cokowliek by nam los pod nogi nie ciskał)
byśmy nie zapominali, czego życie nas w minionych latach nauczyło
byśmy codziennie potrafili znaleźć w sobie siłę i wolę walki
byśmy nie ustawali w naszych działaniach i ciągle szli do przodu, choćby małymi kroczkami
byśmy potrafili się podnieść, gdy upadniemy
byśmy mieli jaja i potrafili przyznawać się do błędów
byśmy z pokorą potrafili ptrzyjmować zasłużone słowa krytyki
i robili z nich użytek
byśmy potrafili zawsze z dystansem patrzeć na świat i siebie
byśmy akceptowali życie takiem jakie jest
byśmy mieli dość odwagi, by pozostać sobą
ani nie próbowali zmieniać innych na swoje podobieńswto.
To są moje życzenia na ten nowy rok.
Jakby ktoś miał coś do dodania do tej listy, niech wali w komentarzu.
Tak czy owak niniejszym tegoroczne blogowanie uważam za rozpoczęte.
Teraz biorę się za zapisywanie pierwszej tegorocznej kartki naszego pamiętnika. Efekty już wkrótce ;-)
tak jak Ty masz z życzeniami to ja mam z kondolencjami. Uważam je z kolei za bezsensowne i sztuczne bo ściskanie obcej osobie ręki i mówienie, że współczuję jej straty jest moim zdaniem niepotrzebne ani mnie ani tej osobie. Często nie wie kim jestem a na pogrzebie jest w szoku i żałobie i i tak nie zapamięta co jej ludzie gadali a większość sie jeszcze rozkleja podczas tego składania co powoduje że ten któremu składają też się rozkleja. Ja zwykle wtedy zostaje do końca ale znikam w czasie kondolencji a te kilka słów jeśli to osoba znana mi z pracy czy innego miejsca to rzucam przy innej okazji jak gdzieś spotkam. Albo w ogóle. Ponoć to nie wypada i nie miłe tak robić ale mam w dupie. Jak mnie ktoś umrze to chyba uciekne z cmentarza żeby tego uniknąć.
OdpowiedzUsuńNo to niech Ci sie spełni to czego byś w tym roku chciała :) ja nawet lubię jak mi teraz życzą zdrowia bo przynajmniej wiem że myślą i chcą dobrze. Bratanek męża mi w tym roku fajnie życzył na wigilii zdrowia i nieustającego humoru i podejścia do życia jakie mam. On ma 18 lat i fajnie to sklecił.
Też już zaczęłam od życzeń choć ja też nie lubię tych wklejanych memów, gotowych grafik i innych. Dlatego od kilku lat robimy z mężem taką mini sesje w sylwestra w domu na ściance i sie wygłupiamy i potem to wklejamy z życzeniami :) taka tradycja. Wczoraj też sie ubraliśmy, cekiny peruki szpilki zrobiliśmy foty a potem jeansy i swetry i poszliśmy z sąsiadami do kina :D
To ja może Ci pożyczę żeby Ci się w tym roku nadal chciało pisać i relacjonować wasze życie żeby Cie nie dopadło znudzenie i blogowe zatwardzenie :D
Ja mam tego farta, że nie uczestniczyłam w zbyt wielu pogrzebach w swoim życiu, ale w kwestii kondolencji to nawet na filmie pogrzeb oglądając przewracam oczami... W ogóle uważam, że uroczyste pogrzeby są bez sensu, bo co to kogo gówno obchodzi. Jak dla mnie to to osobista sprawa najbliższych. Ja bym nie chciała, by jakiś plebs się pałętał koło moich prochów i utrudniał najbliższym te przecież i tak bez wątpienia trudne chwile. Gdyby z moich bliskich ktoś umarł to tym bardziej sobie obcych nie zyczę w tej intymnej chwili pożegnania, a jak już by przyszli, niech sie trzymają z dala.
UsuńA co do życzeń to też są życzenia i życzenia. Są takie, które mimo oklepanych słów niosą ciepło i wzbudzają pozytywe emocje, ale są takie, które tylko wnerwiają, bo ktoś życzy z łaski,obowiązku, przyzwyczajenia... Mnie chodziło właśnie o te gotowce - grafiki, wierszyki, memy. Takie własnoręczne robione wielce sobie cenię, bo to jednak robi się z myślą o konkretnych osobach no i robi się, poświęca czas, wymyśla, wkłada się duszę i serce...
Blogowe zatwardzenie HA HA HA, nie znałam eho hasła. Myślę jednak, że w razie co to jest to uleczalne albo zwyczajnie mija z czasem ;-)
no widzisz jak Cie nauczyłam czegoś nowego :D dawaj tego maila albo napisz do mnie na aniolowa@gmail.com
UsuńNapisałam, ale mój adres to bmaguda@gmail.com. Już gdzies tam powinnaś mieć mój adres, bo kiedyś mi jakieś fotki wysyłałaś puzlowe :)
Usuńoooo faktycznie stół do puzzli to muszę mieć ten mail. No ale ok już ogarnęłam i wysłałam. Zobaczymy czy zadziała bo czasem kilka razy komuś wysyłam zanim zaskoczy
UsuńCzyli piszesz dokładnie o tym, że wszyscy bardzo się różnimy, a najważniejsze, to nie oceniać, choć to kusi i tobie też się zdarza, ale próbować zrozumieć postępowanie innych, choć czasami nas wkurza.
OdpowiedzUsuńWobec powyższego, życzę Ci tylko tego, czego samej sobie życzysz. Amen.
Oczywiście, że mi się zdarza i to często, szczególnie teraz, gdy nie mogę zaakceptowac nowej siebie, inaczej nie zapisałabym tego w liście życzeń, bo tworząc to ja głównie siebie miałam na myśli i rzeczy, nad którymi muszę ciągle ostro pracować, by na koniec roku być lepszą wersją siebie niźli teraz. Bardzo dużo mamy o tym w szkole, bo w świetlicy jest to jedna z najważniejszych rzeczy, szczególnie w takim róznorodnym kraju jak Belgia. Ćwiczymy to np odgrywając różne role, a koleżnaki potrafią idealnie i z sercem zagrać na prawdę upierdliwych i wrednych rodziców, dziadków albo opiekunki czy szefowe i bardzo się trzeba starać, by zachować spokój, dystans i spojrzeć na sytuację przez inne okulary, by nie oceniać itd. W realu to jeszcze trudniejsze, szczególnie jak się kogoś nie cierpi od pierwszego spojrzenia ot tak po prostu...
UsuńFajne życzenia :) Wobec powyższego to nie wiem,czy też życzyć czy nie,ale w kazdym bądz razie zostawiam ślad i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Pozdrawiam :-)
Usuń