2 maja 2014

zasiłek rodzinny... kolejna zagadka... i inne utrudnienia

W zasadzie to już bez większej nadziei na rychłą wypłatę dodatku rodzinnego zaczęliśmy zbierać papierki potrzebne do uzyskania ewentualnych zaległych należności... Wszyscy zgodni są co do jednego - kasa nam nie przepadnie, lecz nie znana jest data jej wypłaty... a pies ich drapał... Czekamy półtora roku to 2 miesiące wte czy wewte nie robi różnicy...
...a sąsiadowi urodziły się małe kucyki :-)
A tu nagle odkrywam w skrzynce pocztowej pismo on naszego ubezpieczyciela z tytułem "kinderbijslag", czyli "rodzinne". Hm, ki czart znowu? Nawet z moją słabą znajomością niderlandzkiego jestem w stanie zrozumieć, że instytucja ta informuje, iż będzie wypłacać rodzinne. Nawet kwotę podają - 550 euro z groszami na miesiąc. Przysłali do wypełnienia formularz z numerem konta...
Proszę więc  znowu koleżankę o telefoniczne wyjaśnienie kwestii, bo co z tamtą poprzednia instytucją i naszymi zaległymi niewypłaconymi świadczeniami?! Wyjaśnienie okazuje się proste. Po prostu pracodawca męża zmienił ubezpieczyciela (czyżby też miał z tamta firmą problemy?), a co za tym idzie zmienia się też instytucja wypłacająca rodzinne. Zaległości oczywiście wypłacić ma ta firma, która miała wypłacić, więc w tej kwestii nic się nie zmienia. Od nowej instytucji mamy otrzymać pierwszą wypłatę w lipcu. Kobieta z "nowej" firmy mówi, że ona ma komplet potrzebnych dokumentów,  oprócz  numeru konta, które mamy dosłać, a dokumenty otrzymała od poprzedniej firmy od rodzinnego.... Wielkie zdziwienie pani okazała też, na wiadomość, że jeszcze ani centa nie otrzymaliśmy mimo, że od nowego roku poprzednia firma dysponuje kompletem dokumentów potrzebnych do bieżących wypłat (zaległości to inna para kaloszy). Przedzwoniła nawet do "pierwszej" firmy od rodzinnego i potem do nas, informując, iż dowiedziała się, że formularze, które tamci mieli nam wysłać tydzień, temu JUŻ są przygotowane do wysyłki... a dokument z banku też JUŻ mają i paniusia JUŻ MA SIĘ NIM ZAJĄĆ...  Ja rozumiem, że urząd może być zawalony dokumentami, ale nie rozumiem dlaczego nie podawać realnych terminów załatwienia poszczególnych spraw poszczególnym klientom tylko obiecywać gruszki na wierzbie. Nowy polski znajomy mojego M, który czekał na belgijskie rodzinne 15 miesięcy, zaleca dzwonienie do firmy co najmniej raz w tygodniu i przypominanie o sobie, bo inaczej - uważa - dokumenty będą leżeć nie ruszone na spodzie szuflady a my będziemy czekać latami. Tak też właśnie robimy, zobaczymy, czy coś to da... Koleżanka zaś stwierdza, że takiego cyrku z rodzinnym to nie każdy ma okazję doświadczyć hehe. No ale to proste, wszak takich dwóch jak nas pięciu to ani jednego nie ma.

Żeby życie było jeszcze ciekawsze i skomplikowańsze, to M postanowił pochodzić se parę tygodni w gipsie. A co! Zawsze to jakaś zmiana, od pracy se odpocząć można i takie tam. Tylko mówi, że to kurde trochę bolesne jest, śpi się źle, myje się źle, no i żona musi buty sznurować... i Młody się domaga przejażdżek autem, a Tatuś "nie jady"...

Cóż. Życie.


3 komentarze:

  1. hhhmmm zmiana ubezpieczyciela,pogadamy na priva,bo dziwnie to wyglada.... a co do dokumentow-wiele tych biur zatrudnia firmy zewnetrzne,ktore zajmuja sie ich poczta tzn przyjmowaniem poczty,jej rejestracja i skanowaniem i tak jak w przypadku kas chorych u jednych to trwa szybko,a u innych bardzooooooooooo dlugooooooooooo.POWODZENIA.Trzymam kciuki, teraz zaciskanie pasa,a na wakacje bedzie jak znalazl

    OdpowiedzUsuń
  2. Tez to przerabialam. Dostaniecie ta zalegla kwote od tego okresu co maz tutaj pracuje . Ale kiedy to niewiadomo u mnie tez to trwalo nie pamietam juz ile bo po kasie to juz ani sladu nie ma. Wkurzyli mnie bo przeslali przekazem w zlotowkach a o ile pamietam mieli podane konto . No coz to jest Belgia. Pozdrawiam i tez jestem z podkarpacia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Komentujesz na własne ryzyko