Nie dość, że ogólnie nie lubię jazdy autobusem, bo mam lekką chorobę lokomocyjną i nie zawsze się dobrze czuję, to jeszcze takie rozdarciuchy wsiądą, żeby człowieka całkiem dobić i wykończyć psychicznie. Wczoraj taka jedna po arabsku nawijała przez 30 minut, na szczęście wysiadła w połowie mojej drogi. Kiedyś znowu jakiś bambo z owsikami jechał - nawijał jakimś narzeczem afrykańskim przez całą drogę z Brukseli. PONAD GODZINĘ!!! Dlaczego myślę, że gostek miał owsiki? Bo nie dość że cały czas się darł do telefonu, to co 5 minut zmieniał miejsce. Przez te 30 km chyba na wszystkich wolnych siedzeniach popróbował siedzieć. Czy to jest normalne?! Jakiś czas temu nieopodal jednej rodaczki siedziałam, która cały tydzień jakiejś kumpeli streszczała, a bo to se kupiła, a w robocie to wiesz, a "patronka" (och, jak mnie wkurza to słowo) to zrobiła, a ten z tym wiesz o tej dla tamtego przez co to wszystko takie.... i tak pierdu pierdu 10, 15, 25, 40 minut. Niektórzy to wręcz maratony, czy jak kto woli - sztafety - telefoniczne prowadzą. Po jednej kilkudziesięciominutowej nawijce natychmiast zaczynają następną. No że im pyski nie spuchną albo gardło się nie zapali to aż dziw bierze.
Równie zajebistym miejscem do godzinnych rozmów z psiapsiółkami lub ukochanym jest
bez wątpienia sklep. Tak. Nadaje się to miejsce szczególnie do rozmów wideo. Doprawdy nie wiem, co trzeba mieć we łbie (albo raczej czego nie mieć), by prowadzić wideorozmowę w hipermarkecie pełnym ludzi do tego łażąc pomiędzy półkami i oglądając towary. Kilka tygodni temu jedna baba gadająca po rosyjsku jazgotała tak z pół godziny do kogoś, łażąc pomiędzy półkami, macając majtki, oglądając koszulki, wąchając perfumy, przewracając w zabawkach... Czaicie? ROZMOWA WIDEO!!! W SKLEPIE! Nie wiem, kurde, gachem się chciała pochwalić czy co? Żeby jeszcze było czym, a tu jakiś paszczur taki wyzierał z tego jej smarkfona.
Muzułmanki to dopiero mają wygodę! Te szmaty co mają wyowijane wokół łbów, to wiecie po co są? Po to, żeby se włożyć telefon za nie i żeby mieć obie ręce wolne, co pozwala im prowadzić wózek z bachorem, nieść siaty z zakupami i gadać przez smark- czy srajfona wszędzie - w sklepie, na ulicy, na przystanku w autobusie. To już nawet nie jest śmieszne, to jest irytujące, sakramencko irytujące.
No ludzie, zmiłujcie się! Telefony są do rozmawiania, ale do cholery nie w każdym miejscu, nie we wszystkich okolicznościach, nie o każdej porze dnia i nocy. Ogarnijcie mózgi i włączcie myślenie, bo w końcu kiedyś normalnie nie zdzierżę i kopnę kogoś w dupę. Jestem cierpliwa, ale do czasu.
No nie wiem, nie mają ludzie własnych chałup, żeby se zrobić kawy, siąść na wygodnej kanapie i gadać, nawet kurde całe noce? Co to za przyjemność rozmawiać w tłumie ludzi, którzy co raz się o ciebie potykają (bo przecie takie z telefonem to nic nie widzi), w burczącym autobusie, że trza się drzeć na cały głos (a i rozmówca musi czynić to samo) żeby cokolwiek usłyszeć..?
Do telefonów powinni dodawać zawsze instrukcję obrazkową albo filmik z serii "dla opornych" z zasadami użytkowania telefonów w publicznych miejscach, bo ludzie myślą że jak mają telefon to już im wszystko wolno, a to gówno prawda. Czasem się nie zaszkodzi zastanowić, jak to widzą inni, co czują, myślą i tak dalej...
Bardzo ciekawie napisane. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń