10 maja 2018

Rzeczy z drugiej ręki - belgijski sport narodowy :-)

W domu nauczono mnie, że trzeba szanować rzeczy, które się ma, nie wyrzucać bez potrzeby. Z rodziną bliższą i dalszą oraz znajomymi ciągle wymienialiśmy się ubraniami i butami, a także meblami, zabawkami i wieloma innym przedmiotami. Pamiętam, że niektóre ubrania, czy zabawki które komuś podarowaliśmy, za jakiś czas wracały, gdy pojawiały się w rodzinie młodsze dzieci. Przyjemnie było zawsze patrzeć, że jakieś inne dziecko najchętniej nosi ten sam sweterek co moja pociecha.
Z czasem pojawiły się w Polsce ciucholandy z używaną odzieżą z zagranicy, później znowu sklepy z różnymi rupieciami także przywiezionymi z zagranicy. Nie przewalało nam się z kasą i te zjawiska przyjęliśmy z wielką radością. Wreszcie można było się ubrać i kupić jakieś fajne rzeczy do domu. Jakże się dziwiłam, gdy w takim ciucholandzie spotykałam jakąś panią doktor czy innego bardziej zamożnego człowieka, bo przecież - myślałam - tych ludzi stać na nowe ubrania czy zabawki... Jeszcze bardziej jednak dziwiłam się tym, którzy nie mieli na chleb ani w ogóle na nic, ale uważali że rzeczy z drugiej ręki to wstyd, już lepiej nosić jedną bluzkę zarówno do kościoła jak i do stajni...

Dziś sama jestem tą osobą, którą stać na kupowanie wielu nowych  rzeczy i robię to z ogromną przyjemnością. Jednak nadal cieszą mnie wszelakie dary od znajomych oraz kupowanie rzeczy z drugiej ręki. Gdy zamieszkałam w Belgii zauważyłam dziwne zjawisko. Otóż okazało się, że Belgowie nie tyle, co nie wstydzą się kupować rzeczy z drugiej ręki, u nich jest to wpisane w tradycję. Czasem odnoszę wrażenie, że 2dehans to tutejszy sport narowodowy. Badania przeprowadzone w 2015 roku wykazały, że 4 na 10 Flamandów kupiło w przynajmniej jedną rzecz z drugiej ręki w ciągu roku. Najczęściej kupują używane ubrania, książki i dekoracje.

Dla Polaków mieszkających W Belgii jednak kupowanie czy branie za darmo rzeczy z drugiej ręki to WSTYD. Przekonałam się o tym wielokrotnie na własne uszy i oczy obracając wśród Polonii zarówno w realu jak i w sieci. Ktoś napisze na grupie, że oddaje coś za darmo lub chce sprzedać używanego , to od razu pomyje na niego i na potencjalnych nabywców, wyzywanie od polaczków-śmieciarzy, dusigroszów, kloszardów, a często i gorsze obelgi lecą... Coraz częściej dochodzę do wniosku, że polskie poczucie przyzwoitości i wstydu jest niekiedy co najmniej dziwne, żeby nie powiedzieć wypaczone... Wstyd pracować w konkretnych zawodach (patrz wpis o sprzątaczkach) - nie wstyd być bezrobotnym. Wstyd nosić używane rzeczy - nie wstyd używać "kurwa" jako przecinka, czy tłuc butelek pod domem po pijaku... (tak, w Belgii też). Nie dotyczy to na szczęście wszystkich rodaków... ale i tak węgiel w piwnicy kiełkuje, jak się słucha niektórych... Wszak przyjechaliśmy z tego samego kraju... i przez bałwanaów normalnym się potem dostaje...

Wróćmy jednak do tematu. Jako się rzekło, Belgowie (i chyba wiele innych narodów) lubi zakupy z drugiej ręki i nie są one dla nikogo niczym nieprzyzwoitym i pewnie dlatego pod tym względem kraj ten daje masę różnych możliwości na tego typu zakupy. Dla mnie bomba a debile niech mówią co chcą.

Pchle targi


Rommelmarkten - bo tak właśnie nazywają się one w Belgii (vlooienmarkt, czyli pchli targ - w Holandii) - należą do tutejszych tradycji. Te targi są dla Belgów nie tylko okazją do zakupu jakiejś tańszej rzeczy z drugiej ręki. Dla wielu Belgów to świetny sposób na spędzanie wolnego czasu - jeżdżenie od targu do targu, poszukiwanie perełek, skarbów, cudeniek, targowanie się. Są ludzie którzy uczestniczą w targach systematycznie jeżdżąc po całym kraju -  jedni kupują, drudzy sprzedają.

W każdej okolicy znajdziemy jakieś stałe targi staroci odbywające się zawsze w tych samych miejscach - jedne organizowane są co tydzień, inne zaś raz miesiącu. (klik) stałe targi w Be


Na pchlich targach można kupić prawie wszystko - używane ubrania, buty, zabawki, książki, płyty, meble, obrazy, rzeźby, żyrandole, różne urządzenia, narzędzia, przyrządy, dywany, doniczki i dziesiątki innych przedmiotów. Są to nie tylko rzeczy używane w ostatnich latach. Na takim targu można też kupić rzeczy pamiętajace nawet pierwszą wojnę światową, a bywa że i starsze. Po co to komu? Do kolekcji, jako dekoracja domu czy ogrodu, żeby przerobić na coś innego... Możliwości tyle, na ile fantazja pozwoli...
Zdjęcie ze strony: http://www.kwboostakker.be

Nieodłączną częścią wszelakich targów są oczywiscie stanowiska z gorącymi goframi i kawą, frytkami, hamburgerami, pieczonymi kurczakami, lodami, piwem. Od czasu do czasu towarzyszą im też różne drobne parady, pokazy lokalnych organizacji itp.

Na niektórych targach można kupić i sprzedać wszystko, na innych zaś znajdziemy rzeczy z konkretnej kategorii. Mamy więc np targi antyków, gdzie znajdziemy najdziwniejsze starocie, częstokroć badzo wartościowe, które jednak na takim targu można czasem kupić za kilka centów. Największy antiek- en brocantemarkt w Beneluksie odbywa się co tydzień w Tongeren. W każdą niedzielę od 6 rano do 13 można szukać prawdziwych skarbów u 350 handlarzy.

Byłam nie dawno z Młodą u nas na targu tylko popatrzeć, no to kupiłam koszyk dla morisów, a młoda jakieś pierdołki po 1 euro, które "po prostu są idealne" do jej celów (cokowliek by to nie było), a których mi by nawet do łba nie przyszło do ręki wziąć.

Kolejnym gatunkiem są kinderrommelmarkt, czyli targi artykułów dla dzieci - ubrania, zabawki, gry, rowerki, akcesoria, mebelki i wszystko inne co pod tą kategorię da się wcisnąć. Na takich targach starszaki przy pomocy rodzicow lub dziadków czasem rozstają się w końcu ze swoimi ulubionymi zabawkami, z których już wyrosły, ale których zawsze żal.

Interesujacymi zjawiskami są też ruilbeurs, czy verzamelmarkt, czyli targi kolekcjonerów. Znajdziemy tam m.in. znaczki, monety, pocztówki, płyty i masę innych rzeczy, które ludzie lubią kolekcjonować.

Strony, na których znajdziecie pchle targi w danej okolicy:


Wyprzedaże garażowe i "wystawki" przed domem.

Kiedyś wyprzedaże garażowe kojarzyły mi się głównie z amerykańskimi filmami, gdzie to zjawisko mogłam obserwować. Zastanawiałam się wtedy (i zastanawiam do dziś - choć w/w podejście Polaków  poniekąd to wyjaśnia)), dlaczego w Polsce nie ma czegoś takiego? Przecie to fajna sprawa, tutaj właśnie również znana. Co ciekawe w sąsiedniej gminie zaobserwowałam, że tu wyprzedaż garażowa jest zorganizowana przez gminę, czy jakąś tam organizację. Jest strona internetowa, gdzie podana jest data i tam każdy, kto ma coś do sprzedania, może się zgłosić podając swój adres. W wyznaczony dzień ludzie sprzedający używane rzeczy otwierają garaż albo wystawiaja kram przy drodze i zawieszają specjalne baloniki, tabliczki, żeby było z daleka widać, gdzie jest wyprzedaż. Gdy dom jest daleko od głównej drogi, to baloniki wiszą przy drodze wraz ze strzałkami, za którymi trzeba podążać, by znaleźć dany garaż. Dobry pomysł, bo jednego dnia można od razu objechać kilka garaży i upolować jakąś super okazję :-)
Djęcie ze strony: http://invlaanderen.be

Inna popularna metoda na pozbycie się niepotrzebnych rzeczy i kupienie czegoś okazyjnie to wystawienie rzeczy przed dom z numerem telefonu a czasem i ceną lub napisem "gratis". W ten sposób kupiliśmy kiedyś córce świetny rower za 50€. Najczęściej przed dom wystawiane właśnie są rowery, motory no i samochody z kartką, ale często widzę też opony samochodowe, jakieś meble. Te rzeczy oczywiście (poza samochodami i motorami) wystawiane są na dzień a na noc chowane do domu. Ta forma sprzedaży bardziej popularna jest na wsi, bo w niektórcyh miastach za wystawienie czegoś przed dom nawet z napisem "gratis" grozi otrzymaniem poważnego mandatu za zaśmiecanie albo blokowanie chodnika. W Belgii głupich przepisów bowiem też nie brakuje.
wystawka przed domem

Sklepy z rzeczami z drugiej ręki.


Najpopularniejsze sklepy to sieci Kringwinkel i Troc

Kringloopwinkel, kringloopcentrum,  kringwinkel to organizajca, która dba by używane przedmioty dostały swoje drugie życie. To zjawisko pojawiło się gdzieś w latach 80tych XX wieku i miało na celu zmniejszenia fali zalewajacych kraj śmieci.
Krinwinkel zbiera bowiem za darmo używane rzeczy od ludzi, sortuje je, naprawia, czyści i sprzedaje w korzystnej cenie.  Przy czy tym kringwinkel tworzy miejsca pracy dla ludzi z niskimi kwalifikacjami. Pracuje tam m.in. wielu obcokrajowców nieznających jeszcze dobrze języka.
W Belgii ta organizajcja ma około 120 sklepów, w Holandii jest ich grubo ponad 1000. Działanie tej organizacji wspierane jest przez pańswto.

Kringwinkel w najbliższej okolicy można znaleźć na stronie internetowej: https://www.dekringwinkel.be/zoeken/index.html
Wystraczy podać nazwę swojej gminy i w jakim promieniu (w km) ma komputer szukać. Tylko trzeba wiedzieć, że w każdym kringu znajdzie się co innego. Odwiedziłam ich już sporo  swojej bliższej i dalszej okolicy i tak np w Opwijk jest mały kring i jest tam wszystkiego po trochu - książki, zabawki, ciuchy, dekoracje, kilka mebli. W Londerzeel jest mnóstwo ubrań i róznych drobiazgów do kuchni czy dekoracji (kieliszki, talerze, wazony, figurki). W Dendermonde jest mały kring ale można tam kupić świetne rzeczy - zabawki, rowery, meble, jest też trochę ubrań. W Vilvoorde jest duży kring i tam można znaleźć wszystko. Świetny kring jest też w Hamme. Widziałam tam cudne meble i masę fantastycznych dekoracji czy kuchennych drobiazgów.  
foto ze strony https://www.dekringwinkel.be/

https://www.dekringwinkel.be/

https://www.dekringwinkel.be/

Oczywiście jest jedna zasada - nigdy nie ma tego, czego w danym momencie szukasz, ale zawsze jest coś,  co wcale potrzebne ci nie jest, ale po prostu czujesz, że musisz to kupić.  To samo dotyczy się rommelmarktów - jak już tam pójdziesz to nie wrócisz z pustymi rękoma :-)

Niektórze rzeczy można licytować przez internet i potem odebrać w danym sklepie

Troc to francuska sieć sklepów z używanymi rzeczami. Z tym że te sklepy funkcjonują trochę ianaczej, bardziej na zasadzie komisu, czyli nie zbierają śmieci za darmo tylko zwyczajnie skupują używane przedmioty od ludzi. Rzeczy są wyceniane przez trocowych ekspertów. Gdy przedmiot nie sprzeda się w danej cenie przez 2 miesiące,  zostaje przeceniony o 10% i potem ewentualnie co miesiąc o kolejne 10%. Pierwszy troc w Belgii otwarto w 1996 roku. Slepy troc można znaleźć w 6 europejskich krajach. Jest ich łącznie około 200.

W Trocu znajdziemy zarówno rzeczy używane wczoraj jak i 30 lat temu, a także całkiem nowe, np końcówki serii.
https://www.facebook.com/trocbelgium/

https://www.facebook.com/trocbelgium/

https://www.facebook.com/trocbelgium/

https://www.facebook.com/trocbelgium/

https://www.facebook.com/trocbelgium/

https://www.facebook.com/trocbelgium/ 

https://www.facebook.com/trocbelgium/

foto ze strony https://www.facebook.com/trocbelgium/

http://www.troc.com/be/
https://www.facebook.com/trocbelgium/

Kolejna sieć sklepów kupujących i sprzedających używane rzeczy to Ecoshop.


W Belgii znajdziemy też sklepy z australijskiej sieci Cash Converters, z tym że więszkość znajduje się w Walonii i Brukseli, czyli terenie dla mnie kompletnie nieznanym. We Flandrii mają tylka kilka sklepów, np w Antwerpii i Gandawie. Nie odwiedziłam jak dotąd jednak żadnego, więc nie będę zachwalać. Z tego, co widzę w necie - zajmują się bardziej handlem elektroniką, grami, AGD, biżuterią, zegarkami i tym podobnym rzeczami.

Poza wyżej wymienionymi jest jeszcze mnóstwo innych, w dużych miastach są sklepy jeszcze innych zagranicznych sieci, są też małe pojedyncze sklepiki w małych gminach.

U nas w gminie jest np Świat Alicji (Wereld van Alice) - bardzo interesujący ...dom. Na dole w salonie jest restauracja, czy raczej bardziej kawiarnia, gdzie można wypić kawę i przekąsić coś dobrego. Z salonu wchodzimy do pokoju w którym możemy kupić używane ubrania dla milusińskich. Na piętrze zaś jest pokój artystyczny. Tam można np zrobić urodziny dla dzieci, na których dzieci będą tworzyć jakieś cuda. Młoda tam kiedyś była i zrobiła z butelki i innych śmieci kręcącą się ośmiornicę na baterie. 

Internet

Belgowie kupują i sprzedają też mnóstwo rzeczy przez internet. 

Najpopularniejsze strony z przedmiotami z drugiej ręki to 2dehans i kapaza:

Inne to:

Popularny jest ponoć też e-bay

Tego zjawiska nie ma co opowiadać, każdy pewnie choć raz korzystał z polskiego allegro...

Ale opowiem o tym jak kupowaliśmy papugę, bo ubaw mieliśmy przedni i zastanawialiśmy się czy gość chce faktycznie tego ptaka sprzedać, czy tylko mu się wydaje, że chce...

Młoda po długich rozważaniach i przeczytaniu połowy internetu zdecydowała się w końcu na dokupienie przyjaciela dla Summer. Do sklepu, skąd mamy Summer, jest ze 30 kilosów więc postanowiłam poszukać czy ktoś na 2dehans się nie ogłasza. Ogłaszał się. No i dobra, napisałam do gościa z najlbliższej okolicy na czacie
- Dzień dobry, czy ma pan nadal te papużki do sprzedania?
Po dwóch dniach, gdy już miałam zagaić do następnego sprzedawcy, dostałam wielce wyczerpującą odpowiedź - Tak, mam.
Spoko. Mając na uwadze, że gość odpowiada bardzo rzeczowo na pytania, zadałam pytanie trochę bardziej skomplikowane. Mniej więcej w ten deseń, ino po niderlandzku - Fajnie, no to kiedy i gdzie mogłabym przyjechać, by kupić jednego ptaszka? - Dodałam też od razu swój numer telefonu i podałam w jakiej miejscowości mieszkam.
Po dwóch dniach odpowiedź na czacie - Świetnie. To ja do Pani zadzwonię.
Czekałam 2 dni na ten telefon i pomyślałam , że chyba trzeba potwierdzić, że zgadzam się by do mnie zadzwonił. Napisałam znów na czacie, że czekam na telefon. Po dwóch dniach faktycznie facet zadzwonił. Esemesa z adresem nawet dość szybko dostałam. Umówiliśy się na sobotę. Pan zapytal też koło której godziny będziemy. Odpisałam natychmiast pytając, czy 11 mu odpwowiada. Rychło na drugi dzień odpisał, że "świetnie". Kurde już myślałam, że papuga się zestarzeje i zdechnie, zanim dojdzie do tej transakcji. No ale w końcu się udało. Szare puchate nazwane Snowflake jest już w pełni zaprzyjaźnione z Summerem i już go nawet zdążyło róznych głupich rzeczy nauczyć, bo jakiś łobuz się trafił, ale o tym innym razem.

Ogłoszenia w gazetach

Podobnie jak w Polsce i każdym innym kraju, w Belgii też można dać ogłoszenie w gazecie. Tą metodą też można kupić i sprzedać różne rzeczy.

Inspiracje

Gdy pierwszy raz zajrzeliśmy do tych sklepów ze starociami czy na pchle targi , zachodziliśmy w głowę, po co ludziom te wszystkie strare rzeczy. No bo wiecie, oni tu sprzedają np stare grabie, motyki, lalki prababci, rozwalające się wózki dla dzieci pamietające na wygląd I wojnę światową, czy inne - wydawało by się - nieprzydatne rupieci. Odkąd łażę po różnych domach i ogródkach i odkąd bliżej zapoznaję sie z belgijską stroną internetu, zaczęłam jarzyć o co kaman. Po pierwsze Belgowie lubią otaczać się starociami. Nie wszyscy oczywiście, ale tutaj starocie to nie powód do wstydu. Ludzie lubią mieć w domu szafy po prababci i zabawki którymi bawił się dziadziuś czy tato. A jeśli już wybiorą starocie do dekorowania domu, to logiczne, że trzymają się tego stylu. Nawet ci, którzy mają domy w jakimś nowoczesnym stylu, lubią poustawiać tu i ówdzie jakieś chińskie wazy, zabytkowe świeczniki, czy inne duperelki. Po drugie tutaj - podobnie jak w Polsce - ludziom nie brakuje pomysłów na przerabianie śmieci na coś przydatnego. Wyżej wymienione sklepy częstokroć same się tym zajmują i potem sprzedają gotowe przedmioty, którym nadali nowe życie. Pokażę poniżej kilka pomysłów podkradzionych ze strony fejsbukowej TROC-a.

https://www.facebook.com/trocbelgium

https://www.facebook.com/trocbelgium

https://www.facebook.com/trocbelgium

https://www.facebook.com/trocbelgium

https://www.facebook.com/trocbelgium


https://www.facebook.com/trocbelgium

https://www.facebook.com/trocbelgium


https://www.facebook.com/trocbelgium


https://www.facebook.com/trocbelgium

https://www.facebook.com/trocbelgium

https://www.facebook.com/trocbelgium

https://www.facebook.com/trocbelgium

https://www.facebook.com/trocbelgium

https://www.facebook.com/trocbelgium

https://www.facebook.com/trocbelgium


https://www.facebook.com/trocbelgium

skrzynka na listy  dla informatyka :-) https://www.facebook.com/trocbelgium


https://www.facebook.com/trocbelgium

https://www.facebook.com/trocbelgium

https://www.facebook.com/trocbelgium


10 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rety, jakie cudeńka! Pomysłowość ludzka nie zna granic.
    Popieram ideę dawania rzeczom drugiego życia.
    W Holandii kringloopy też są bardzo popularne, tak samo jak targi staroci.
    Świetny wpis.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem pełna szacunku i podziwu dla Ciebie za artykuł( Brawo) i Ludzi dbających w pewnym sensie o dziedzictwo rzekłabym z nieskromnością wszechświata :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomocne informacje , szczególnie dla ludzi zaczynających swoją przygodę w Belgi. Pozdrawiam i dziękuję za artykuł

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że czasem coś się komuś uda przydatnego w moim skromnym blogu znaleźć.

      Usuń
  5. Witaj mozna prosic o kontakt putto@o2.pl .Pozdrawiam Mariusz

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawy wpis, dużo ciekawostek. Fajnie dowiedzieć się czegoś nowego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super,prosimy o konkrety kiedy wyprzedaże garażowe.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten wpis jest bardzo interesujący

    OdpowiedzUsuń

Komentujesz na własne ryzyko