24 sierpnia 2024

Piesze wędrówki 3. Kravaalbos

 Parę dni temu maszerowałam z Młodym w Kravaalbos. Ten lasek tak samo jak Buggenhoutbos kiedyś dawno dawno temu stanowiły jeden wielki las, ale drzewa wyrąbano, zwierzaki wybito, a cały teren zajęły ludzkie siedziby… 

Dobrze, że choć takie namiastki lasów nam się jeszcze ostały i choć tyle drzew człek zobaczyć może we Flandrii. 

Kravalboos jest trochę bardziej pagórkowaty niż teren po jakim stąpamy na co dzień, co było miłą odmianą dla nas i naszych nóg. Bardzo fajnie się tam maszerowało. Korzystaliśmy z jakiejś gotowej przypadkowej trasy znalezionej w Komoot, ale niezbyt dokładnie się jej trzymaliśmy. Mnie najbardziej zależało, by zobaczyć staw powstały po wydobyciu przez laty kamieni z tego miejsca, z których budowano różne kościoły i to nie tylko okoliczne. Jeśli wieżyć Googlowi to do Antwerpii, a nawet do Holandii i Niemiec stąd kamienie wieźli… Dziura faktycznie bycza przez to powstała, która z czasem zamieniła się w staw.

Podobało nam się nad owym stawem. Obserwowaliśmy tam przez chwilę różne kaczko- i gęsiopodobne istoty. Poza tym nasza trasa wiodła różnymi ścieżkami leśnymi. W jednym miejscu trzeba było brnąć w błocku, bo nie szło go nijak ominąć, gdyż ściezka wiodła pomiędzy ogrodzeniami. To jest tu w Belgii dosyć irytujące i przykre, że większość terenu jest prywatna, o czym na każdym kroku przypominają nam tabliczki „teren prywatny, zakaz wstępu” ⛔️ 🚫 A tutaj co gorsza teren, w sensie las jest w cholerę ogrodzony siatą, płotem a u góry jeszcze dla pewności drutem kolczastym obwarowany. Podejrzewam, że ludzkie bydło pewnie syf wszędzie robiło i takie są teraz tego konsekwencje, bo to zwykle tak właśnie się zaczyna, że debil jeden z drugim nie umie się zachować, a reszta potem za to płaci…

Mijaliśmy też strumyczek, w którym Młody zaczerpnął mułu, by zobaczy, jaki jest w dotyku i uznać to za satysfakcjonujące doświadczenie. Trafiliśmy też na ambonę, na którą się wspięliśmy, ale nic ciekawego nie zobaczyliśmy. Podobały nam się natomiast , jak zawsze, koniki i daniele, które pasły się przy jednej ze ścieżek. 

Przedreptaliśmy blisko 8km i pewnie dłużej byśmy jeszcze połazili, ale zaczęło zmierzchać, a po ciemku chodzenie po obcym lesie, nawet malutkim, jest dosyć karkołomne. 

Zachód slońca, na który trafiliśmy w odpowiednim do obserwacji miejscu, nas zachwycił. No bo który zachód słońca nie zachwyca?

Zdjęcia nie oddają w pełni stanu rzeczywistego, ale i tak są całkiem ładne…

zmierzamy w stronę lasu…

kawałek prywatnego lasu

dąb

purchawka




bagno

staw



nad stawem

trochę kamieni się jeszcze  ostało




wszystko ogrodzone

zachód

już trochę ciemno się zrobiło

i dalej pomiędzy ogrodzeniami

znowu ogrodzone

ścieżynka

wzdłuż lasu






stary kamienny mosteczek




ambona

widok z ambony na ścieżkę 

staw 

staw


górka nad stawem








wracamy prawie po ciemku…







6 komentarzy:

  1. Nie wiem czy cztalas ksiazke pt: Cycki aut. Corien van Zwden. Przyznam ze polecilabym kazdemu bo ukazanie zlozonosci zjawisk dotyczacych piersi zasluguje na szeroka edukacje. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie czytałam. Gdzieś tam jest na długiej liście, ale stosunkowo mało ostatnio czytam, bo mam za dużo alternatyw. Dzięki za przypomnienie, może czas kupić tę książkę, skoro mówisz, że warto.

      Usuń
  2. To tygryski lubią najbardziej, o każdej porze roku!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  3. Pieknie!
    Ja polecam "moj" Meerdaalbos. Tez jest warty dobrej wycieczki. Moge oprowadzic :),.
    ElaBru

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za polecenie. Może się kiedyś wybierzemy tam. Jak coś to chętnie z przewodnika skorzystam ;-)

      Usuń

Pisz śmiało. Podpisz się jednak, gdy komentujesz z anonima