9 lutego 2022

Typowo belgijskie słodkości

Znacie wszystkie belgijskie słodkości? 🇧🇪

Śmię twierdzić, że wątpię… 

ale może się mylę... ? 

Dajcie znać w komentarzu, co znacie, co lubicie, a czego do pyska nawet nie zbliżycie…

Dziś opowiem o kilku typowych słodkich specjałach belgijskich, których sama choć raz skosztowałam.

🇧🇪 Wafels, czyli wafle, gofry 🧇.

Tych pewnie przedstawiać nikomu nie trzeba, a większość z was pewnie piecze je w domu. Najbardziej znane w Belgii gatunki gofrów: to gofry brukselskie i gofry z Liege. Jednak ogólnie to wafli ci tu od groma i ciut ciut.

1. Gofry Brukselskie. Porządny brukselski wafel musi być duży, gruby i prostokątny do tego puszysty i chrupki, posypany cukrem pudrem (ciasto jest niesłodkie). Podawany zarówno na zimno jak na gorąco. 

W dzisiejszych czasach znajdziecie dziesiątki wariacji na temat brukselskiego gofra, bo stolica (i nie tylko) zachwyci was najcudaczniejszymi dodatkami i na wystawie zobaczycie przepiękne, apetycznie i smakowicie wyglądające gofry z owocami, bitą śmietana,czekoladą, karmelem i diabli wiedzą z czym jeszcze. Moim nader skromnym zdaniem najlepsze gofry to gofry świeżo upieczone jeszcze gorące posypane cukrem pudrem. Te wszystkie wycudowane może i cieszą oko, ale do jedzenia tak średnio się nadają ( moja bardzo prywatna opinia)



2. Gofry z Liege są okrągławe, słodkie i ciężkie. Do tego maja ciemniejszy kolor i zawierają duże kawałki cukru. 

Wafle kojarzone są często z okresem zimowym i bożonarodzeniowym. Podawane często z gorącym czekoladowym mlekiem albo grzanym winem czy jenevierem. Są też nieodzowną atrakcją każdego jarmarku czy festynu. 

Ja nie znoszę wafli z grubym cukrem 🤢. Niektórzy z Piątki jednak lubią.

Noworoczne wafle maślane (west-vlaamse gelukswafels, vlaamse lukken, natuurboterwafels)

Drzewiej były te cienkie wafle podarowywane w Zachodniej Flandrii z okazji Nowego Roku wraz z życzeniami „Gelukkig Nieuwjaar” czyli „Szczęśliwego Nowego Roku”. Stąd tez wzięła się nazwa „gelukswafel” (wafel szczęścia).

Słynny ciastkarz Jules Destrooper rozpowszechnił w 1890 roku własną receptę na te wafle i szybko stały się tak popularne, że gospodynie coraz rzadziej piekły je w domach. Dzięki Julesowi dotarły też poza Flandrią Zachodnią. Te cienkie chrupiące słodkie wafelki są pyszne🤎



 West vlaamse splitwafel

Wafle drożdżowe nadziewane. Po upieczeniu przekrawa się je na pół i smaruje. W Ostendzie znajdziecie zapewne owalne wafle z nadzieniem waniliowym i okrągłe z nadzieniem śmietankowo-kirschowym.

W sklepach znajdziecie różne nadziewane wafle. Słodkie jak diabli.




Gofry na patyku

Na flamandzkich imprezach często spotyka się gofry lizaki, czyli gofry na patyku. Piecze się je w specjalnych maszynach z dziurami na patyk. Nie rzadko ozdabiane są czekoladą i kolorowymi posypkami.

foto: https://www.knabbelhuisje.be



🇧🇪Peperkoek, czyli piernik (pontkoek, zoetkoek, kruidkoek)

Piernik jest popularnym przysmakiem we Flandrii od XIII wieku. Wówczas pieczenie pierników stało się sztuką. Receptury początkowo przechowywane były w klasztorach. Najbardziej z pierników była znana Gandawa. Dodawano do nich kandyzowane skórki z pomarańczy i migdały. Dlatego handlowano piernikami z Anglią, gdzie tylko pierniki z syropem cukrowym piekli.

W Antwerpii ustanowiono nawet oficjalnie zawód piekarza pierników „peperkoekbakker”. W kościołach w całym kraju tradycją stało się częstowanie wiernych piernikami podczas Wielkanocy. 

Dziś jest tylko dwie piekarnie piekące piernika wg starych tradycyjnych receptur. Podstawowymi składnikami tego belgijskiego piernika są: mąka żytnia, miód lub syrop cukrowy i 10% okrawków z wcześniej pieczonych pierników. Przyprawia się je tylko cynamonem. Charakterystyczne dla belgijskiego piernika jest to, że nie dodaje się do ciasta żadnego tłuszczu, żadnych jajek ani innych niż cynamon przypraw ani tym bardziej barwników czy ulepszaczy. 

Wariacji na temat belgijskiego piernika jest wiele i znajdziecie je w każdym sklepie.

Belgijskie babcie podpowiedzą wam, że piernik ma działanie przeczyszczające i często stosowany jest przy zaparciach. 

Ja lubię czasem zjeść taką kromeczkę z masełkiem. Najczęściej jednak piernikiem zagęszczam gulasz wołowy po flamandzku. Yummy!😋



🇧🇪 Speculaas (speculoos)

Speculaaskruiden (kruiden - zioła) to mieszanina cynamonu, gałki muszkatołowej, goździków, imbiru, kardamonu i białego pieprzu.

Speculaasy to ciastka pieczone z dodatkiem wyżej wymienionych przypraw. Kojarzą się z adwentem i bożym Narodzeniem. Są to bowiem płaskie twarde ciastka przedstawiające obrazki związane z tym okresem. Dawne źródła podają też, iż drzewiej spekulosy związane były też ze ślubami i jarmarkami.

Współcześnie zajada się je cały rok, przy czym w Belgii są bardzo często podawane do kawy w restauracjach czy w domach.  Każdy ma w domu jakieś spekulosy w razie, jakby kto na kawę przyszedł ☕️

My też ciastka spekulosy prawie zawsze mamy w domu. Lubię je moczyć w kawie. Czasem też, jak mam ochotę na coś słodkiego na kolacyjkę, kruszę spekulosy i wrzucam do ciepłego mleka, by zrobiła się papka spekulosowa. Dla mnie bomba! 😋💣

Popularna jest też pasta spekulosowa do smarowania kromek. Do naleśników też jest pychota.



🇧🇪 Geraardbergse Mattentaarten, czyli tarty z twarożkiem🥧

Pyszne tarty ze specjalnie przygotowywanym twarożkiem to produkt regionalny z Geraardsbergen i Lierde.

foto: https://www.streekproduct.be


Historia tych wypieków zaczyna się w czasach, gdy ludzie nie posiadali jeszcze lodówek, w których mogli by przechowywać mleko. Trzeba je było zatem szybko przerabiać na masło czy sery, żeby się nie zmarnowało. Produkty mleczne wykorzystywano też oczywiście do słodkich wypieków…  

Gospodarze podgrzewali świeże mleko do punktu wrzenia, po czym dodawali do niego maślankę i ocet.W ten sposób dochodziło do ścinania się mleka i powstawały „maty” lub twarożek oraz serwatka. Odcedzali  to przez ścierki, po czym zawiązywali je i pozostawiali twarożek do odcieknięcia na conajmniej 12 godzin. I tak robi się w Geraardsbergen do dziś, by upiec te słynne ichnie tarty. 

Tak otrzymany serek miesza się z cukrem, żółtkami i ewentualnie ekstraktem migdałowym. Małą formę do tarty wykłada się ciastem francuskim. Na to smaruje się masę serową i przykrywa drugim kawałkiem ciasta. Tak właśnie powstają pyszne Mattentaarten z Geraardsbergen. 

foto: https://www.streekproduct.be

Kocham te tarty! Pychota. Najlepsze oczywiście tylko w Geraardsbergen, bo tylko tam można je oficjalnie robić, ale niektóre cukiernie przywożą stamtąd mrożone, co jest dozwolone, i pieką je u siebie. U nas np można je kupić.

🇧🇪 Cuberdons, neuzekes, neuzen👃🏼

 Słodycze w kształcie stożków przypominające nosy, czemu zawdzięczają swoją nazwę „neuzen”. Liczą sobie już ponad 150 lat i pochodzą z Gandawy. Cuberdonsy to w oryginale fioletowe lub bordowe cukierki o smaku malinowym o chrupiącym wierzchu wypełnione płynnym żelkowym nadzieniem, które po kilku tygodniach się krystalizuje. Cuberdonsów ponoć nie wolno eksportować. Dziś produkowane są też w innych smakach i kolorach. Tradycyjne to jednak fioletowo-bordowe.

Wedle naszej prywatnej oceny w smaku cuberdonsy to obrzydlistwo (drugie na liście rzeczy obrzydliwych zaraz po czarnych żelkach 🤢). Są słodkie do obrzygania.



🇧🇪 UFOsy, Kwaśne opłatki (zure ouwels, zure hostie)

UFOsy pewnie wszyscy znają, ale czy widzą, że ich historia zaczęła się w Antwerpii w firmie Belgica, która pierwotnie zajmowała się produkcją hostii dla kościołów? Przyszedł taki czas, że spadło zainteresowanie hostiami i wtedy ktoś wpadł na genialny pomysł, by zrobić z „jezusków” słodycze. Posklejali po dwa opłatki i wsypali do środka kwaśny proszek (kwasek winny). Dziś ufosy sprzedaje firma Astra Sweets w Hasselt, która przejęła Belgicę oraz drugą firmę produkującą kwaśne hostie Confiserie Servais.

Wielką fanką ufosów nie jestem, ale czasem wszamię. Dzieci to lubią! 😋🛸



🇧🇪 Śnieżki albo jak kto woli spleśniałe ziemniaki (sneeuwballen, rotte patatten)

To namiastka czekoladowych truffli wymyślona i rozreklamowana przez niejakiego Augusta Larmuseau.  Pierwszy raz zostały te nibytruffle zaprezentowane w Gandawie na WereldExpo w 1913, kiedy to czekolada była bardzo droga i mało kto mógł sobie na czekoladowe trufle pozwolić. August kombinował, by zrobić trufle dla biedniejszych i wykombinował te śnieżki, których pełna receptura jest objęta do dziś tajemnicą. Wiadomo, że robi się te czekoladki z ubitej na puch margaryny oblanej czekoladą i że są utytłane w cukrze pudrze. 

Nie lubię żadnych trufli, a co dopiero fejkowych spleśniale wyglądających 😏



Mamy jeszcze trochę innych słodkich belgijskich specjałów, ale nie miałam przyjemności ich skosztować, zatem nie będę o nich na razie opowiadać.

Tutaj powinnam pewnie wspomnieć też o belgijskiej czekoladzie, ale to temat na osobny wpis.
 Osobne teksty poświęcę też belgijskiej kuchni i alkoholom, o ile znajdę czas by to wszystko przestudiować i wklepać z iPada. 

Chętnie poznam Wasze opinie i doświadczenia w temacie belgijskich słodkości. 





8 komentarzy:

  1. Nie znam belgijskich słodkości, teraz już mam zarys i czuję , że palce lizać. 🍫🍬🧁🍩🙋😘

    OdpowiedzUsuń
  2. docent Stefan to ja barbaraglanc. Buziole

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś mi się z serialem Allo allo skojarzyło… To ja Leclerc 😅. Witam na blogu i pozdrawiam ;-)

      Usuń
  3. Ale co tu dodac skoro wszystko napisane? :)
    Za ciastkami nie przepadam wiec czekam na wpis o czekoladzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne zestawienie i przyjemny temat! Naprawdę się napracowałaś, ale fajnie się czyta takie kompendium wiedzy o belgijskich słodkościach.
    Gofry na patyku cudne, tego nie znałam. :)
    W Holandii też mamy piernik peperkoek, wielu Holendrów zjada go na śniadanie.
    Speculoosy też znamy, a tę pastę kanapkową moje dzieci uwielbiają.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym pracowaniem to bym nie przesadzała… większość informacji zwyczajnie zerżnęłam z internetu tłumacząc na polski i pisząc po swojemu, czasem dodając tylko własne spostrzeżenia i uwagi 😇😎. No i specjalnie kupiłam i ponownie spróbowałam cuberdonsów 🤢🤭. Zauważyłam, że Holendrzy wiele takich samych rzeczy mają jak Flamandowie… 🤗

      Usuń
  5. Te czarne żelki są rzeczywiście obrzydliwe. Kupilem raz bo Belgiwie kupowali więc skoro oni jedzą i żyją to może ja też dam radę 🙂 Nie dałem 😁 Jako ciekawostka przyjechały do Polski. Fanów tutaj też nie mają

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w niektórych tu w sklepach całe regały z dziesiątkami czarnych żelków… Pewnych rzeczy nie da się zrozumieć ;-) Ale ja pierwszy raz tych żelków próbowałam w Polsce, będąc na wakacjach w Mielnie, czyli i w ojczyźnie ktoś to je… Pozdrawiam. Autorka

      Usuń

Pisz śmiało. Podpisz się jednak, gdy komentujesz z anonima