
Wróćmy jednak do tematu. W związku z tutejszym zasiłkiem na początku obawiałam się oczywiście, że nie poradzę sobie ze zrozumieniem i wypełnieniem dokumentów... tu też polskie myślenie, że do każdego najgłupszego zasiłku trzeba złożyć setki dokumentów wyżebranych w najróżniejszych urzędach i tyleż samo najróżniejszych zaświadczeń, poświadczeń, atestów, pozwoleń, pieczątek, podpisów wójta, komornika, sklepowej, proboszcza, lekarza, nauczyciela, listonosza i szkolnej sprzątaczki, a na koniec po 3 miesiącach i tak dostanie się orzeczenie odmowne. Tutaj wszystko w obcym języku, jak człowiek sobie pomyślał, że będzie musiał przez to przechodzić to wolał zostać przy tym, co ma bez żebrania. Jak się nie zna języka, trzeba żebrać o pomoc u obcych ludzi, a ja tego nie lubię i robię to tylko jak jest zagrożenie życia lub zdrowia.
W zeszłym roku było mnóstwo ważniejszych problemów i teraz wiem, że dobrze, że nawet nie starałam się o szkolny zasiłek, bo i tak musielibyśmy go oddać. Warunkiem bowiem jest chodzenie do szkoły, nie wolno wagarować, a u nas po kilkanaście nieusprawiedliwionych nieobecności. Skąd tyle? A to autobus nie jechał, a to kapeć w rowerze rano, a to problemy psychologiczne (dorastanie, stres, emigracja...). Zeszły rok był chyba najtrudniejszym jak dotąd etapem na emigracji dla nas wszystkich. Tymczasem jedyne ważne usprawiedliwienie może wystawić lekarz, a lekarz kosztuje czas i pieniądze.
W zeszłym roku było mnóstwo ważniejszych problemów i teraz wiem, że dobrze, że nawet nie starałam się o szkolny zasiłek, bo i tak musielibyśmy go oddać. Warunkiem bowiem jest chodzenie do szkoły, nie wolno wagarować, a u nas po kilkanaście nieusprawiedliwionych nieobecności. Skąd tyle? A to autobus nie jechał, a to kapeć w rowerze rano, a to problemy psychologiczne (dorastanie, stres, emigracja...). Zeszły rok był chyba najtrudniejszym jak dotąd etapem na emigracji dla nas wszystkich. Tymczasem jedyne ważne usprawiedliwienie może wystawić lekarz, a lekarz kosztuje czas i pieniądze.
W tym roku jednak postanowiłam zaryzykować, bo już chyba wyszliśmy na prostą. Młode chodzą przykładnie do szkoły (nie licząc nieobecności z powodu zapalenia uszu, gardła i grypy żołądkowej no ale to przyroda)
We wrześniu dostałam dokumenty do zasiłku ze szkoły i zobaczyłam, że stoi tam, iż można to wypełnić przez internet przy użyciu czytnika dowodów lub innego rodzaju podpisu elektronicznego. Dla mnie bomba, bo jakoś z komputerem zawsze mi łatwiej się dogadać niż z człowiekami.
We wrześniu dostałam dokumenty do zasiłku ze szkoły i zobaczyłam, że stoi tam, iż można to wypełnić przez internet przy użyciu czytnika dowodów lub innego rodzaju podpisu elektronicznego. Dla mnie bomba, bo jakoś z komputerem zawsze mi łatwiej się dogadać niż z człowiekami.
Poczytałam wpierw na stronie http://studietoelagen.be/ , co muszę mieć i jak to działa.
Okazuje się, że potrzebne są tylko (w standardowych przypadkach):
czytnik kart eID (elektronicznych kart, czyli dowodów) ✓
dowód osobisty ✓
PIN do dowodu ✓
numer konta bankowego IBAN ✓
Wszystko to mam.
W niestandardowych przypadkach potrzebne są ponadto różne dokumenty i skaner, bo jako załączniki dołącza się skany dokumentów.
Jak wygląda wypełnianie prośby o zasiłek szkolny przez internet?
Łatwizna. Jest kilka (dokładnie cztery) stron do poklikania. Najpierw wkładamy jednak dowód do czytnika i podajemy PIN. Po potwierdzeniu zaczynamy wypełnianie dokumentu elektronicznego.
Na pierwszej stronie uzupełniamy dane osobowe. Maszyna ma już niektóre. Uzupełnić należy adres e-mail, oraz numer konta bankowego.
Na drugiej stronie trzeba ewentualnie oświadczyć (jeśli takie mamy plany), że w bieżącym roku nasze dochody będą niższe, co robi się np w przypadku bezrobocia lub choroby, które to zdarzenia losowe przytrafiły nam się właśnie w tym roku.
Trzeba też podać kwotę ewentualnych otrzymywanych alimentów na dzieci.
Na trzeciej stronie trzeba zaptaszkować osoby (komputer odczytuje z dowodu dane całej naszej rodziny), dla których się ubiegamy o ten zasiłek. Przy każdej osobie, wybieramy z listy szkołę (kleuteronderwijs, lageronderwijs, secundaireonderwijs, hogeschool... - przedszkole, podstawówka, średnia, wyższa...)
Na czwartej stronie dodajemy ewentualne załączniki (w pdf zapewne). Załączniki potrzebne są dla sytuacji:
- dziecko mieszka w internacie
- dziecko wynajmuje mieszkanie
- dziecko jest ohajtane
- pobieramy alimenty na dziecko
- otrzymujemy dochody z zagranicy (czyli spoza Belgii)
- dziecko uczy się lub jest zameldowane poza Flandrią
Ja nie dodawałam żadnych załączników, bo żadna z tych sytuacji nie ma miejsca. Klikanie zajęło mi około 5 minut. Po czym pojawił się komunikat, że zgłoszenie zostało przyjęte i poinformują mnie o decyzji.
Po kilku dniach otrzymałam mejlem potwierdzenie z urzędu, że otrzymali zgłoszenie i będą je rozpatrywać, czyli zbierać i sprawdzać dane.
Po 3 miesiącach, czyli nie dawno, otrzymałam 3 mejle - dla każdego dziecka osobny - o przyznaniu zasiłków na poszczególne dzieci wraz z informacją jak oni obliczyli, ile nam się należy. Mejl zawierał też informację o wpłaceniu pieniędzy na moje konto. I tak na przedszkolaka dostaliśmy prawie 100€, na szkolniki ze szkoły średniej po około 300€, czyli całkiem fajna kwota się uzbierała. Słowem opłacało się poświęcić te 5 minut :-)
W przyznawaniu tego zasiłku bierze się pod uwagę różne kryteria - dochody, narodowość i czas zamieszkania w Belgii oraz szkołę. Uczeń musi uczyć się w pełnym wymiarze godzin (w Belgii jest np możliwość łączenia pracy z nauką) i nie może opuszczać.
Jeśli ktoś jeszcze nie starał się o ten zasiłek, na pewno warto spróbować.
Oczywiście nie musi się tego robić przez Internet (choć jest to bez wątpienia najłatwiejsza i najszybsza metoda) można też wypełnić formularz papierowy (można wydrukować ze strony, gdyby szkoła nie dała) i wysłać pod adres:
Afdeling Scol- en Studietoelagen
Koning Albert II-laan 15
1210 Brussel
Najlepiej zrobić to przed 1 czerwca 2018 roku, ale formalnie można do końca 2018 roku.
Na stronie informują, że jak ktoś już raz otrzymał ten zasiłek to w kolejnym roku dostanie automatycznie powiadomienie i zapytanie o zgodę na zajęcie się tą sprawą (czyli sprawdzenie naszych danych osobowych w różnych instytucjach w celu ewentualnego przyznania i obliczenia zasiłku). No pożyjemy, zobaczymy, ale w tym kraju wiele rzeczy jest robione automatycznie. Sporo urzędów samodzielnie potrafi zdobyć potrzebne informacje, bo już zajarzyli, że internety i telefony są po to by z nich korzystać a nie na ozdobę biura jak czasem było w Polsce. Kurde nawet z sąsiedniego pokoju to petent musiał osobiście dokumenty pójść przynieść i one musiały być koniecznie na papierze i to specjalnym z milionem pieczątek, a potem wszyscy biadolili że kolejki wszędzie a biedny urzędas nie ma czasu kawy nawet wypić...
Po 3 miesiącach, czyli nie dawno, otrzymałam 3 mejle - dla każdego dziecka osobny - o przyznaniu zasiłków na poszczególne dzieci wraz z informacją jak oni obliczyli, ile nam się należy. Mejl zawierał też informację o wpłaceniu pieniędzy na moje konto. I tak na przedszkolaka dostaliśmy prawie 100€, na szkolniki ze szkoły średniej po około 300€, czyli całkiem fajna kwota się uzbierała. Słowem opłacało się poświęcić te 5 minut :-)
W przyznawaniu tego zasiłku bierze się pod uwagę różne kryteria - dochody, narodowość i czas zamieszkania w Belgii oraz szkołę. Uczeń musi uczyć się w pełnym wymiarze godzin (w Belgii jest np możliwość łączenia pracy z nauką) i nie może opuszczać.
Jeśli ktoś jeszcze nie starał się o ten zasiłek, na pewno warto spróbować.
Oczywiście nie musi się tego robić przez Internet (choć jest to bez wątpienia najłatwiejsza i najszybsza metoda) można też wypełnić formularz papierowy (można wydrukować ze strony, gdyby szkoła nie dała) i wysłać pod adres:
Afdeling Scol- en Studietoelagen
Koning Albert II-laan 15
1210 Brussel
Najlepiej zrobić to przed 1 czerwca 2018 roku, ale formalnie można do końca 2018 roku.
Na stronie informują, że jak ktoś już raz otrzymał ten zasiłek to w kolejnym roku dostanie automatycznie powiadomienie i zapytanie o zgodę na zajęcie się tą sprawą (czyli sprawdzenie naszych danych osobowych w różnych instytucjach w celu ewentualnego przyznania i obliczenia zasiłku). No pożyjemy, zobaczymy, ale w tym kraju wiele rzeczy jest robione automatycznie. Sporo urzędów samodzielnie potrafi zdobyć potrzebne informacje, bo już zajarzyli, że internety i telefony są po to by z nich korzystać a nie na ozdobę biura jak czasem było w Polsce. Kurde nawet z sąsiedniego pokoju to petent musiał osobiście dokumenty pójść przynieść i one musiały być koniecznie na papierze i to specjalnym z milionem pieczątek, a potem wszyscy biadolili że kolejki wszędzie a biedny urzędas nie ma czasu kawy nawet wypić...