Artykuł z cyklu pitolenie o szopenie. Nie dowiesz się z niego niczego wartościowego, ale możesz poczytać, jak już żywcem nie masz co robić.
Korzystam z internetu odkąd stało się to możliwe dla ludzi z polskiego zadupia, czyli stosunkowo długo.
Wiele zatem rzeczy, którymi spora grupa ludzi dopiero niedawno zaczęła się podniecać i odkrywać, dla mnie już stało się dawno nudne. Wiele rzeczy zaczyna mnie tez śmieszyć a jeszcze więcej irytować, bo niestety internet stał się teraz dostępny dla wszystkich i konsekwencje już są tragiczne, a nie spodziewam się by jeszcze kiedykolwiek było normalnie, bo - jak to się mówi - co jest do wszystkiego to jest do niczego :-/
Jedyne co mogę zrobić z tym, to sobie tutaj pobiadolić. No i właśnie to robię. Nikt z was nie musi się z moimi poglądami zgadzać.
Wiecie co mnie najbardziej rozbawilo i wkurzyło w internatach w tym roku. Kilka nowych trendów.
1. Pierwszą nagrodę w tej kategorii bez wątpienia otrzymuje KOCHANA.
Nie ważne młoda czy stara, ładna czy brzydka, mądra czy głupia, wszystkie baby zaczęły się do mnie (i innych bab)zwracać per kochana. Słuchajcie, to że jestem biseksualna nie znaczy, że od razu wszystkie możecie się ze mną publicznie spoufalać. Zasadniczo ogólnie podobają mi się bowiem kobiety ładne, inteligentne, w moim wieku, wrażliwe i z dużym poczuciem humoru, więc ani jedna dziesiąta się nie kwalifikuje. Tak że ten. Poza tym czarnoskóre mają pierwszeństwo nad innymi. To samo się tyczy innych płci. A tak w ogóle to aktualnie od 10 lat mam status zajęta i tylko mój partner ma prawo nazywać mnie kochaną. Reszta może mi mówić zwyczajnie po imieniu albo „ty”. Bo za tytułami i przydomkami typu „pani”, „szmato” „pizdo” też nie przepadam. Dodam tu dla jasności, że jeśli któryś z Waszych partnerów, braci, ojców zacznie nagle do mojego partnera zwracać się per kochany, to nie ręczę za siebie.
2. Na drugim miejscu przegrywając tylko o włos z kochaną plasują się ex aequo POZDRAWIAM i ŻEGNAM używane jako argument w dyskusji internetowej.
Jeszcze to „żegnam” to można by zrozumieć jako synonim „wymiękam”, „wygrałeś” „poddaję się”, choć wychodzenie w trakcie rozmowy raczej do kulturalnych chyba nie należy. W moim postrzeganiu świata owo „żegnam” w interetowej dyskusji to wręcz wyjście z trzaśnięciem drzwiami, foch z przytupem - jak mówią teraz. No ale żeby brak argumentów oznajmiać pozdrowieniem... To mi się zupełnie pod kopułką nie mieści. Już o wiele bardziej rozumiem zwykle pospolite, polskie czy zagramaniczne „epitety” użyte w stosunku do swoich rozmówców. Przynajmniej ma sens.
3. Trzecie miejsce to dodawanie do swoich materiałów publikowanych w internecie bezsensownych tagów, opisów czy tytułów „DLA ZASIĘGÓW”.
Niestety musicie sobie uświadomić, że gówno pozostanie na zawsze gównem bez względu na to jak go nazwiecie i z czym zaserwujecie. Jak publikujecie w necie gówno to zatytułujcie swój post, film, zdjęcie „moje gówno”, a nie inaczej, bo potem normalny człowiek potrzebuje znaleźć pilnie jakiejś informacji, filmu, czy zdjęcia, a ciągle trafia tylko na gówno, bo jeden z drugim postanowił na ten przykład na instagramie 1653367644 zdjęć swojego ryja z kibla oznaczać najdziwniejszym hasztagami DLA ZASIĘGU albo na swoim blogu, kanale i każdym innym możliwym miejscu w sieci tworzyć tytuły i opisy nie mające niczego wspólnego z tematem danej publikacji. To tak jakby ktoś na wszystkich sklepach odzieżowych, obuwniczych, ogrodniczych, wodnokanalizacyjnych, AGD pisał na szybie wystawowej czy stronie internetowej „tu kupisz wódkę za pół ceny” DLA ZASIĘGÓW. No i ludzie by przyszli. Na pytanie jakby zareagowali, że w tym sklepie wódki nie dostaną w ogóle, to sobie już sami odpowiedzcie i następnym razem zastanówcie się 13 razy, zanim dacie tytuł czy hasztag DLA ZASIĘGU, bo pewnie nie jestem jedyną osobą w sieci, którą to wkrewia.
4. PRZEPIS OD.... (tu wstaw dowolnego celebrytę).
Patrzę na internet, przecieram oczy ze zdziwienia i nie pojmuję jak to sięstało....
Odnoszę wrażenie, że ludzkość cofnęła się w rozwoju o jakieś kilkanaście tysięcy lat i dziś nikt niczego sam już nie potrafi zrobić ani wymyśleć. Do wszystkiego trza mieć nauczyciela,trenera,guru coacha.
Nie dawno np zobaczyłam w jednym z portali społecznościowych fotkę szklanki z jakąć paplitą (nota bene nie pierwszy i nie osiemnasty raz), które było podpisane z użyciem popularnych ostatnio wyrazów brzmiących z zagraniczna tak żeby nazwa brzmiała egzotyczno-ekscytująco-chujwieocochodzi i to otagowane było przepisodchodakowskiej czy tam... przepisodlewandowskiej, a może przepisodmagdygessler... W sumie nie ważne od kogo, ważne że ten przepis „opracowała”, „stworzyła”, „wymyśliła”, „wynalazła” celebrytka czy celebryta i teraz już każda polishwomen i polishgirl wie, że można jabłko, gruszkę, malinę, truskawkę, a nawet - proszę państwa - banana, kiwi, czy awokado wrzucić do blendera i że ta maszyna zrobi z tego paplitę, którą da się wlać do szklanki a nawet wypić. Wow.
Gdyby nie celebryci, to kobiety by nie wpadły na to za chujawafla. Kobiety by nie wiedziały, że owoc można miksować i że owoc jest zdrowy.
Nie wiedziały by, że chcąc mieć zgrabną dupę i zdrowe ciało trzeba jeść owoce, warzywa i dużo się ruszać a nie płaszczyć całe dnie dupy przed telewizorami ciągle coś wpierdalając.
No serio, po tych wszystkich pełnych ekscytacji, euforii i włażenia do dupy celebrytom wpisach, które ciskają mi się w oczy w necie nawet na kompletnie nie związanych z pseudogwiazdkami portalach, chyba tak właśnie należy myśleć. Jedna odkryła, że chłopy lecą na cycki, druga odkryła, że o dziecko trzeba dbać, trzeci odkrył, że facet może się też ubrać jak człowiek, czwarta odkryła, że ruch to zdrowie, a piąta do czego służy blender. Ja pierdolę!
Dobra, ludzie, ja rozumiem że wielu ludzi potrzebuje kopa w dupę, potrzebuje motywacji do działania i wsparcia mentalnego i w tej kwestii robotę takich lasek - jak wspomniana już Chodakowska - trzeba pochwalić, ale do cholery nie róbcie z nich cudotwórczyń i ekspertów od wszystkiego. Jabłko z truskawką to ja potrafiłam zmiksować 35 lat temu i tego mnie tata z mamą nauczyli, zwykli prości ludzie ze wsi... O tym, że ruch to zdrowie i że owoce są ważne w diecie to nas uczyli w przedszkolu. Mój siedmiolatek też to wie. I tak jest z wieloma prostymi rzeczami, działaniami, czynnościami codziennymi, które dziś wciska się jakimś nadętym bufonom jako ich wynalazek i odkrycie... Nagle się okazuje, że każda znana osoba z telewizji jest ekspertem od wszystkiego i każdy musi tego eksperta naśladować i trąbić o tym w necie, i że nagle ci wszyscy celebryci stają się nauczycielami i że bez nich ludzkość by zginęła. Mało tego, dziś każdy chce ich naśladować i też być expertem i coachem od czegoś nawet jak się na tym nie zna. Widzę w necie, że w mojej dawnej gminie już połowa ludzi to coachy od czegoś... Strach się bać.
5. I jeszcze te cholerne inteligentne wyszukiwarki, które wyszukują tylko to, za co ktoś zapłacił albo co odgórnie im ktoś wyszukiwać nakazał...
W necie nie znajdziesz już tego, czego szukasz, tylko to, co TO chce żebyś znalazł. Ten trend mi się coraz bardziej niepodoba i coraz bardziej mnie niepokoi.... bo ja nie lubię, jak ktoś za mnie decyduje, a już szczególnie jak tym kimś jest TO, czyli bliżej niekreślone pomieszanie sztucznej inteligencji, jej rodziców i zarządców oraz milionów mniej lub bardziej przypadkowych osób i algorytmów, którzy na ten burdel zwany internetem się składają.
No bo niby dlaczego 10 czy 15 lat temu jak zapytałam Google o przepis na pipry z mamrami to Google pokazywał mi różne strony z przepisami na pipry z mamrami, a dziś pierwsze 10 stron to :
przepisy na pipry z mamrami Magdy gessler,
esej o piprach z mamrami ze strony która jest dostępna powykupieniu prenumeraty,
Jak zrobić pipry z mamrami. You tube (czyli przepis dla analfabetów, którzy lubią słuchać przez 3 godziny o tym jak robi się mąkę, co to jest garnek i jakie są garnki na rynku i za który ktoś zapłacił)
pipry z mamrami zakazane przez PiS, (film nie dostępny dla twojego kraju)
najlepsze pipry z mamrami (strona pełna reklam pralek, tabletek na wzdęcia, biur podróży, różańców itp i linków do stron blokowanych przez mojego antywirusa)
pipry z mamrami najlepsze cytaty z Twittera
Czy pipry z mamrami są tuczące? Wywiad z...
Pipry z mamrami. Zdjęcia od...
I dopiero gdzieś daleko daleko daleko jeden normalny przepis na pipry z mamrami. Przypadek....? Zapewne.
Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że dziś już nie da się żyć bez internetu. Przynajmniej tu, gdzie ja mieszkam, bo już niemal każda dziedzina życia jest do niego uwiązana na stałe. Zdrowie, szkoła, praca, administracja, zakupy - bez elektroniki i połączenia z siecią dziś już nie istnieją.