24 czerwca 2021

Jak się gada z dziećmi o seksie?

Jeśli poszukujesz profesjonalnej porady na temat wychowania dzieci, udaj się do lekarza, psychologa, pedagoga, czy innego specjalisty, osoby kompetentnej i wykształconej. U mnie znajdziesz tylko przemyślenia i obserwacje zwykłej  niewykształconej normalnej inaczej matki.

Gdy byłam w wieku moich córek, wielu dorosłych z mojego otoczenia słowa takie jak seks, penis, wagina, menstruacja, łechtaczka nawet nie były w stanie przejść przez usta. Wiele tematów było zwyczajnie zakazanych. O pewnych rzeczach nie wolno było nawet wspominać ani nawet myśleć, nie mówiąc już o tym żeby dyskutować o czymś tak niestosownym, obrzydliwym, bezbożnym, wypaczonym, chorym, zboczonym, jak S E K S. Wbito nam na łbów pewne chore zasady i musieliśmy się ich trzymać bez zadawania niestosownych pytań. 




Moi rodzice nigdy ze mną na te tematy nie rozmawiali. Gdybym nie miała dostępu do książek i koleżanek, nawet bym nie wiedziała, co to menstruacja. Pamiętam jak piętnastoletnie  dziewczyny zamykały się w szkolnej toalecie, by szeptem o „TYCH” sprawach ze sobą porozmawiać, jak jedna drugiej ukradkiem po cichu pytała czy już „TO” dostała. Nikt nie wymawiał głośno tych strasznych wyrazów. Rozmawiało się o menstruacji jakby była ona czymś złym, jakby dostanie okresu przez dziewczynę było jakimś złem, zaraźliwą chorobą, zboczeniem albo przestępstwem. Matki nie potrafiły o tych tak zwyczajnych, pospolitych, oczywistych i naturalnych sprawach normalnie ze swoimi córkami (o synach już nie mówię) rozmawiać. Bo to było tabu! Dlaczego? A kto to wie, skąd taka głupota się wzięła? Być może z kościoła, jak sporo innej patologii, ale mogę się mylić... Nie ważne! 

Ważne, że dziś ja jako matka nie mam żadnych tematów tabu w rozmowach z własnymi dziećmi, czy partnerem. Ważne, że moje dzieci nie wstydzą się pytać o wszystko, że o wszystkim mogą swobodnie z nami rozmawiać, że w szkole dziś nie trzeba się chować po śmierdzących kiblach, by pogadać z rówiesnikami o tak ważnych dla człowieka kwestiach jak płciowość, seksualność, miłość, antykoncepcja, menstruacja.

O menstruacji zaczęłyśmy rozmawiać dawno temu i całe szczęście, bo Młoda dostała pierwszy okres mając zaledwie 10 lat, a w wieku 11 zaczęła brać systematycznie pigułki hormonalne (antykoncepcyjne), by jakoś te dni przeżywać każdego miesiąca, gdyż zajebistość menstruacji odziedziczyła niestety po mnie. W moich nastoletnich czasach jednak można było zdechnąć z bólu, a słyszało się tylko "że ma boleć", że "każda kobieta to przechodzi" "że nic nie można z tym zrobić". Srała baba, srała, trawy się trzymała... Wtenczas nie chodziło się do ginekologa z nastolatką, bo wstyd by był! Zresztą i ginekolog by pewnie to samo powiedział w tamych czasach w tamtym kraju... Dobrze, że tu i teraz mamy możliwości, by żyć godnie jako kobiety nawet mając tylko kilkanaście lat.

 Podoba mi się, że w szkole młodej ludzie wiedzą o szkolnych parach zarówno heteroseksualnych jak i innych i że jest to czymś normalnym i oczywistym. Nikt nie robi awantury, gdy widzi 2 dziewczyny czy 2 chłopaków trzymających się na ulicy za rękę, czy ćwierkających do siebie na szkolnym podwórku. Jeszcze bardziej mi się podoba, że mogę o tym wszystkim z moimi dziećmi gadać, że mogę poznać ich opinie i poglądy na różne tematy. Jestem zadowolona i dumna z tego, że wiem iż moje dzieci wiedza, że ich wybory życiowe zostaną przez matkę i ojca zaakceptowane, że nie ma znaczenie czy wybiorą dzieci i rodzinę, czy życie singla, czy też związek bez dzieci. Płeć partnera też dla mnie nie ma znaczenia. One to wiedzą, bo od czasu do czasu o tym sobie gadamy. Seksualność, płciowość, orientacje seksualne, antykoncepcja to świetne tematy do babskich pogaduszek matki z córką, czy - w tym wypadku - córkami. Lubię poznawać opinie moich dzieci i dowiadywać się, co wiedzą, a wiedzą dużo.

Zazdroszczę im tego dostępu do wiedzy i tych możliwości oraz swobody w szukaniu odpowiedzi i dyskutowaniu z innymi, których ja w ich wieku nie miałam. Wiedzą tyle, że ja czterdziestoletnia baba dziś od nich się uczę i dowiaduję mnóstwa ciekawostek, poznaję opinie innych młodych ludzi z całego świata, bo Młoda chętnie swoją wiedzą się dzieli a ja chętnie słucham, sama mówiąc, co o tym czy tamtym myślę i opowiadając jak to było w naszych czasach. Jakiś czas temu wracając znad morza dyskutowalśmy sobie na ten przykład o poligamii i muszę rzec, iż Młoda opowiedziała nam wiele rzeczy na ten temat, o których nie mieliśmy pojęcia, bo - powiedzmy sobie szczerze - nigdy na ten temat nie rozmawialiśmy ani nie czytaliśmy. 

O seksie jako takim z nastocórkami nie gadam za dużo, bo co tu gadać ze ślepym o kolorach hehe. Przyjdzie i na to pora. Choć Młoda potrafi czasem rzucić od niechcenia coś w stylu „eee matka, co ja wiem o seksie analnym to byś się zdziwiła… ”.  Są jednak pewne granice tego, co ja chcę wiedzieć o własnych dzieciach hehe.
Gadamy jednak o sprawach ogólnych, czyli o babskich i chłopskich problemach, chorobach i o tym, co można z tym czy tamtym zrobić. Narzekamy na menstruację i nasz babski los. Gadamy o różnych metodach antykoncepcji. Gadamy o seksshopach, wibratorach, bieliźnie erotycznej. Młoda doskonale wie, że tata kupuje mamie czasem seksowne majtki i jak widzi, to zwykle żartobliwie komentuje. Gadamy o gejach, lesbijkach i reszcie lgbt+, bo temat jest nam bardziej niż bliski.  

Młody też bez żenady używa słowa penis, choć częściej mówi siusiak albo po tutejszemu pimel, bo jakoś fajniej brzmi dla nas. 

Młody (9) gdzieś z rok temu spytał, kto to jest gej i czy to jest brzydkie słowo, bo ktoś tak do niego powiedział w sieci i on nie wie, co o tym myśleć. Wytłumaczyłam mu kto to gej, uzupełniajac temat oczywiście o lesbijki, heteroseksualnych, biseksulanych, transgender. Wytłumaczyłam też w miarę jasno,  dlaczego w Polsce (to polskie dziecko tak go nazwało) ludzie uważają to słowo za obraźliwe i jakie są tego niemiłe konsekwencje dla wielu ludzi. On wie, co to hejt i doskonale rozumie, jak można ludzi skrzywdzić nawet ich nie dotykając. Szkoda tylko, że dziecko może to zrozumieć a dorośli, częstokroć wykształceni, mają z tym taki problem. Młody stwierdził, że ten gracz najwyraźniej nie ma pojęcia, co znaczy słowo gej, bo przecież co niby w tym złego, że ktoś jest gejem. Poza tym to bez sensu, bo on nie jest gejem, gdyż ma dziewczynę. Równie dobrze zatem ten gracz mógłby go nazwać kosmonautą albo krawcową. Dziś młody mówi wyraźnie, że jest heteroseksualny i coraz bardziej interesuje się tą tematyką i , myślę, że podobnie jak siostry będzie zawsze walczył o równość i tolerancję dla wszystkich.

Co nastolatka powinna wiedzieć o seksie?


Wszystko! Im więcej, tym lepiej. Takie jest moje zdanie. 

Powinna znać swoje ciało i wiedzieć, co do czego służy i umieć zrobić z tego właściwy użytek.
Powinna wiedzieć czym jest seks i jakie są rodzaje seksu i możliwości.
Powinna wiedzieć, że seks jest dobry i zdrowy, ale że może być też zły i bardzo zły. 
Powinna wiedzieć, co to masturbacja i że to bardzo zdrowy, bezpieczny i pozytywny rodzaj seksu.
Oraz że warto odkrywać swoje ciało pod tym względem.
Powinna wiedzieć, że seks służy zarówno do rozmnażania jak i do sprawiania sobie i innym wielkiej przyjemności.  
Powinna wiedzieć, że ludzie mają różne potrzeby i preferencje seksulane, czyli że każdy lubi co innego i że nie zawsze sie one u ludzi zgadzają, a co za tym idzie, że nie trzeba się zgadzać na to, na co się nie ma ochoty ani drugiego namawiać do czegoś sprzecznego z jego naturą. 
Powinna wiedzieć, że o ciało trzeba dbać (pielęgnacja, ruch, sen, pachnidła) i jakie to ma znaczenie dla seksu oraz ogólnego dobrego samopoczucia, zdrowia i własnej samooceny.
Powinna wiedzieć, że jej ciało należy do niej tylko i wyłącznie i to ona decyduje o tym, co z nim zrobi i jak je potraktuje i jak pozwoli traktować innym. 
Powinna wiedzieć, że ma prawo do odmowy na dowolnym etapie. 
Powinna wiedzieć,  co to gwałt i że w związkach też dochodzi do gwałtu i że to jest karalne.
Powinna wiedzieć o zagrożeniach, chorobach  i o wszelakich możliwych środkach antykoncepcji. 
Powinna umieć wybrać najlepszą metodę antykoncepcji dla siebie.
Powinna też wiedzieć, jak i gdzie znaleźć ginekologa i dlaczego dobrze tam czasem pójść. 
Powinna wiedzieć wszystko o aborcji i o możliwościach w tej kwestii.
Powinna wiedzieć i czuć, że wszystkie jej życiowe wybory zostaną zaakceptowane przez rodziców.
Powinna wiedzieć o sextingu (wysyłanie internetem, telefonem zdjęć lub innych treści erotycznych) i o możliwych konsekwencjach. 
Powinna wiedzieć, że na matkę (i ojca) zawsze może i zawsze będzie mogła liczyć i o wszystko pytać, z każdym problemem przyjść dopóki matka (i ojciec) żyć będzie.

Powinna też wiedzieć zapewne jeszcze sporo innych rzeczy, o których akurat w tym momencie zapomniałam albo które dla mnie akurat nie są istotne. 
Wychodzę z założenia, że im więcej człowiek wie, tym większą ma szansę na uniknięcie wielu pomyłek i błędów. Tym większą ma szansę na udane życie erotyczne, które jest jakże ważną częścią naszej egzystencji. Oczywiście każdy z nas jest inny, każda nastolatka, nastolatek i każda rodzina jest inna. W naszym domu najważniejsze są wiedza, wolność, wzajemne zaufanie i szacunek oraz czerpanie radości z życia. Wam wcale nie musi się to podobać, ale to już Wasze zmartwienie, nie moje ;-)

Trójca w dużej mierze tę powyższą wiedzę sama zdobywa, ale też od czasu do czasu poruszamy te tematy w rozmowach. U nas przyszło to raczej naturalnie, krok po kroku. Czasem widzę przed oczami taki obraz z filmów, gdzie rodzic woła dorosłe lub prawie dorosłe dziecko i mówi „synu/córko, musimy porozmawiać...”. Po czym w sztywnej, niemal grobowej atmosferze pełnej stresu i napięcia rodzic wydusza z siebie to straszne słowo seks, a wtedy się okazuje, że dziecko już dawno wszystko wie i to więcej niż starzy, co kończy się kupą śmiechu lub żenadą. Rodzice czasem czekają na jakąś specjalną okazję, odkładają temat w nieskończoność, a potem jest często za późno... A przecież można zwyczajnie mówić o seksie na codzień, jak mówi się o jedzeniu, myciu zębów, higienie, nauce.... Nie woła się raczej dzieci do stołu i nie zapala świec ani nie odkorkowuje szampana, by porozmawiać z dzieckiem na temat mycia zębów, czy krojenia pomidora. Zwykle - wydaje mi się - uczy się tych rzeczy dziecko krok po kroku. Dziś mogę rzec, że podobnie jest z seksem, genitaliami, seksualnością, płciami, lgbt, tolerancją itd. Co jakiś czas pojawia się okazja, by coś napomknąć, by szerzej odpowiedzieć na pytanie dziecka, by opowiedzieć historię, by pokazać jakiś obrazek, by skomentować wiadomości z telewizji. Najważniejsze jednak chyba, by samemu pozbyć się niezdrowych uprzedzeń, zabobonów, a nabyć swobody rozmawiania i myślenia na te tematy. 
Nam starym (mnie i małżonkowi) wszak chwilę (kilka lat) zajęło uporanie się z praniem mózgu, jakiemu od małego byliśmy intensywnie  poddawani w domu i na podwórku, szkole, kościele i mediach. Ważne, że się udało i że dziś jest nam łatwiej i przyjemniej żyć oraz wychowywać dzieci. A im będzie jeszcze łatwiej odnaleźć się i zrozumieć świat seksualności, swoje ciało, ducha i własne potrzeby oraz zrozumieć i zaakceptować innych. Bo dobrze jest być wolnym od chorych zabobonów, niepotrzebnych tajemnic i szkodliwych uprzedzeń.

Młody jest dopiero na etapie odkrywania tematu seks i seksualność. Nie dawno zaczął czytać popularną tutaj książkę „Seks en zo”, która jeszcze rok temu w ogóle go nie interesowała, choć leżała na jego półce. Od czasu do czasu zadaje jakieś pytania w tym temacie. Czasem zdradza też mimowolnie, że na szkolnym podwórku też już powoli ta tematyka zaczyna się pojawiać. Póki co chyba głównie jako śmieszki-heheszki, ale widać wyraźnie że okres dorastania zbliża się nieuchronnie. 


Dla mnie to fascynujące bardzo, jak moje własne dzieci odkrywają coraz lepiej świat i jak coraz większymi i pewniejszymi krokami zmierzają ku dorosłości. 








2 komentarze:

  1. Po raz kolejny zgadzam sie z Toba we wszystkim co tu napisalas. Mam gleboka nadzieje ze czytaja twoj blog inne matki, krorym ten tekst bardzo pomoze w rozmowach z ich dziecmi. Ze przemysla, wyciagna wnioski i moze odwaza sie na ta czesto pierwsza wazna rozmowa ze swoim dzieckiem. Dobrze ze piszesz o takich waznych sprawach, ludzie dowiaduja sie ze nie sa sami z tym czy owym i ze dobrze czuja i mysla. Jezeli nawet jednemu tym pomozesz to wielki sukces. A pimel naprawde brzmi o niebo lepiej niz penis. Pozdrawiam goraco z za miedzy 😇💚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja po raz kolejny powiem, że dobrze przeczytać, iż ktoś podobnie patrzy na świat i podobne do życia ma podejście. Dziękuję za kolejny miły komentarz.

      Usuń

Pisz śmiało. Podpisz się jednak, gdy komentujesz z anonima