1 czerwca 2022

Co zrobić gdy ci zapomną wypłacić pieniędzy z urzędu?

Skomputeryzowanie świata to z jednej strony dobra rzecz, bo większość rzeczy można dziś załatwić bez wychodzenia z domu i to w ciągu kilku minut a nawet sekund. Nie trzeba się szwendać po urzędach, stroić się, umawiać na spotkania, ganiać od okienka do okienka, stać w kolejkach, bo dzięki podpisom elektronicznym i różnym aplikacjom sprawy urzędowe załatwia się przez internet. Nie trzeba tachać toreb z zakupami ani kombinować jak szafę wepchać do auta, bo można zamówić przez internet z dostawą do domu. Nie trzeba się fatygować ani do banku ani na pocztę, by porobić opłaty, bo wszystko zrobi się dziś z telefonu. W końcu nie trzeba się płaszczyć co miesiąc przed pracodawcą czy księgowym ani przeliczać gotówki, bo wypłata, zasiłki i wszelakie inne dochody po cichutku ładnie wpływają na nasze konta.

No, ale tu pojawia się ta druga strona. Komputery są programowane przez ludzi, a ludzie popełniają błędy, których częstokroć nie są świadomi albo nie potrafią ich szybko naprawić, z czego może wyniknąć kupa biedy dla innych ludzi… 

I tak na przykład takiego czy i innego pięknego dnia komuś się tam ręka omsknie po klawiaturze, coś się nie tam gdzie trzeba zaptaszkuje albo odptaszkuje i nagle system kilku albo i kilkudziesięciu ludziom zablokuje wypłatę pieniędzy albo zwyczajnie komputer zgłupieje i nawyświetla błędów no i burdel gotowy. A zwykli szarzy ludzie klną na czym świat stoi bo na ten przykład nie dostaną wypłaty na czas.

Co robić, gdy nie otrzymacie w określonym czasie spodziewanych pieniędzy z urzędu? 

Reagować!

W tym roku już dwa razy mieliśmy taką sytuację, dlatego postanowiłam tę historię opisać. Wiem bowiem, iż wielu ludzi nie ma pojęcia, co zrobić i czy w ogóle powinni coś robić.

Pierwsza nasza historia dotyczy zwrotu podatku. Otrzymaliśmy pismo, że nasz zwrot otrzymamy ostatniego marca i że będzie to kwota 600€ z hakiem, czyli całkiem nie mała sumka, dla której od razu znaleźliśmy przeznaczenie - opłat ci u nas dostatek. Czekaliśmy z wielkim zniecierpliwieniem na ten koniec marca. W końcu przyszedł, a tu na koncie ani centa więcej. Czekaliśmy tydzień, bo może jakieś opóźnienia. Czekaliśmy drugi. W końcu małżonek wyguglował numer telefonu i zadzwonił. Dużo czasu i cierpliwości trzeba, by się tam dodzwonić, ale w końcu się udało. No i się dowiedział, że właśnie im system nawalił i sporo ludzi nie otrzymało zwrotu podatku. Gość poinformował, że w ciągu najbliższych dni powinny pieniądze na koncie się pojawić, ale gdyby tak się nie stało, to prosi zadzwonić ponownie. Nie stało się. Mąż zadzwonił i trafił na jakąś jędzę, która nie chciała z nim rozmawiać po angielsku, bo tak (dla zasady, nie dlatego że nie zna angielskiego). Mąż jednak też potrafi być jędzą czy tam jędzem i powiedzieć mniej miło głupiej kwoce, co myśli o czekaniu miesiąc na sześć stów. Kwoka obiecała, że pieniądze wpłyną na dniach. I faktycznie wpłynęły.

Druga historia dotyczy mojego ostatniego zasiłku chorobowego wypłacanego przez nasz  fundusz zdrowia. Przez pierwszy rok chorobowego zasiłek wypłacany jest 2 razy w miesiącu i ja sobie mogę na swoim profilu w internecie sprawdzić, kiedy ja swoje pieniądze mam otrzymać w danym miesiącu. Poza tym dostaję mejlem powiadomienie, że wpłacili pieniądze. Ostatnio jednak nie dostałam mejla w wyznaczonym dniu. Podobnie jak w poprzedniej sytuacji, pomyślałam, że coś się omsknęło z terminem albo z bankiem i że za dwa - trzy dni wypłacą. Figa. Pieniądze miały być w poniedziałek. W piątek wysłałam mejl do funduszu z prostym pytaniem, dlaczego nie otrzymałam zasiłku w określonym dniu. Odpowiedź przyszła dosyć szybko. Pani przeprosiła za kłopot i powiedziała, że jakaś blokada była na moim nazwisku i już jest wszystko w porządku, pieniążki już poszły. 

No i weź się tu nie dopominaj, nie pytaj. To możesz czekać do usranej śmierci na swoje pieniądze.

Innym takim finansowym problemem, już kiedyś wspominanym, był brak dodatku szkolnego dla Młodego. Dodatek szkolny dla dziewczyn wpłynął, jak co roku, a dla Młodego nic. Gdy spytałam o powód, otrzymałam głupią odpowiedź „bo w poprzednich latach też mu się nie należało”, co nie było prawdą, ale ze względu na ogromne problemy w tamtym czasie, ten poszedł w niepamięć na cały rok do następnego dodatku szkolnego. Sytuacja się powtórzyła, ale tym razem nie dałam się zbyć głupią odpowiedzią, tylko od razu napisałam, że to co odpowiedzieli rok temu to bullshit i że życzę sobie normalnej sensownej odpowiedzi. Długo na nią czekałam, ale w końcu odpowiedzieli, że pieniądze za obydwa lata już wpłacili na moje konto, bo faktycznie miałam rację, że nam się należą.

O i tak to jest z flamandzkimi urzędami. Czasem mają taki burdel, że głowa mała. Człowiek se musi wszystkiego dobrze pilnować, żeby go nie cyganili na każdym kroku. Oni nie robią tego oczywiście z premedytacją. Każdy się może pomylić lub coś nie chcący w komputerze naklikać nieroztropnie. Nie zmienia to jednak faktu, że szary człowiek nie może ot tak powiedzieć np do dostawcy energii że sorry, ale blokada była na waszej fakturze i się nie zapłaciło. O nie nie, oni zaraz ci co najmniej 15€  kary doliczą za spóźnienie z opłatą, a potem ci prąd wyłączą. Ale ty se możesz czekać na swoje sześć stów i ani to kogo obejdzie, czy masz czym ten prąd zapłacić.

Co robić, gdy nie stać cię na zapłacenie faktury?

Jak już jestem przy finansach i opłatach to dopiszę jeszcze, moim zdaniem, bardzo istotną rzecz, o której też na pewno nie wszyscy wiedzą. A mianowicie, że we Flandrii zwykle nie ma problemów z rozłożeniem takiej czy innej większej opłaty tudzież faktury na raty. Przy czym wszystko idzie załatwić mejlem. Zdarzyło nam się nie raz o to poprosić w różnych urzędach i nigdy nie było problemu.

Kilka lat temu np dostaliśmy fakturę wyrównawczą za prąd na kilkaset euro, którą to kwotą akurat nie dysponowaliśmy. Innym razem mieliśmy kilka stów dopłaty do podatku. No i parę innych, temu podobnych sytuacji. Okazuje się, że nie ma co wpadać w panikę ani srać żarem, tylko od razu napisać mejl do danej instytucji i zapytać o możliwość spłaty w ratach. Zwykle nie ma z tym problemu. W niektórych bardziej skomplikowanych sytuacjach trzeba przedstawić jakieś dokumenty np na temat dochodów itp, ale przeważnie sprawę załatwia się jednym czy dwoma mejlami, nawet pisanymi po angielsku. 

Od sąsiadki wiem, że nie ma też problemu z rozłożeniem na raty faktur ze szpitala.

Zatem nie bójcie się pisać mejli czy dzwonić do flamandzkich urzędów. Nikt wam za to w pysk nie da, a można sobie życie ułatwić. Przy czym belgijscy urzędnicy w przeważającej części są ludźmi bardzo miłymi, uprzejmymi, pomocnymi i gotowymi do współpracy. 

Gdyby wam jednak kiedyś rozłożenie na raty nie wystarczyło, gdybyście się kiedyś w finansowej czarnej dupie znaleźli to zawsze zostaje wam pójście do OCMW - tutejszej pomocy społecznej. Ta flamandzka instytucja w przeciwieństwie do polskiego patologicznego GOPSu czy MOPSu serio ludziom pomaga. OCMW znajdziecie przy każdej gminie. W życiu różnie bywa przeto dobrze by każdy znał różne opcje nawet jak nigdy nie będzie zmuszony z tej wiedzy korzystać.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentujesz na własne ryzyko