19 czerwca 2022

Spokojny ale ciekawy tydzień czerwca

 Tydzień rozpoczął się zwyczajnie, powoli, bez fajerwerków. Pogodę mamy letnią. Jest dużo słońca i upał. Fajnie. Lubię gorące, słoneczne dni. Aż chce się żyć!

We wtorek byłam w Brukseli na kontroli medycznej  u mojego ubezpieczyciela, która nie wniosła niczego ciekawego w moje życie. Ciężko mi było chwilami zrozumieć doktora, bo najwyraźniej to frankofon mówiący po niderlandzku co prawda bardzo dobrze, ale dla mnie niezrozumiale ze względu na francuskość jego niderlandzkiego. Nic to, o ile dobrze zrozumiałam, to powiedział, że zwykle to dopiero po 10 miesiącach jest taka kontrola… Zadał parę pytań i se coś tam zanotował w komputerze. Po czym powiedział, że spotkamy się za jakiś czas. Wizyta trwała może z 5 minut. No ale dobra. Odbębnione. Zapomniane.

W środę musiałam stawić się w szpitalu na badania krwi, które normalnie mam w dniu chemii, ale wyjątkowo w czwartek doktorka miała być nieobecna, przeto kazała zjawić się dzień przed. Stawiłam się. Pogadałam jak zwykle z doktorką o ewentualnych upierdliwościach chemioterapii, jakie mnie dotyczą. Potem pielęgniarki szybko pobrały krew i mogłam wracać do domu. 

W czwartek odebrałam chemię, bo wyniki krwi były zadowalające. Jak się nie mylę w obliczeniach, to zostało jeszcze cztery sesje. Czyli miesiąc. Bliżej, jak dalej. Potem naświetlania, ale nie znam szczegółów i chyba poza w przyszłym tygodniu się dopytać o nie. Byłam na sali z fajną babką w podobnym wieku i się nagadałyśmy, naśmiałyśmy z naszych dolegliwości, bo bardzo podobnie mamy. Szczególnie w kwestii jedzenia, że żarcie nie smakuje tak samo jak dawniej, że wszystko mdłe, nijakie i w ogóle do kitu. Jej, tak samo jak mi, teraz podchodzą intensywne, ale nie pikantne, potrawy. Dobrze czasem pogadać z ludźmi, którzy rozumieją, o czym mówisz i co czujesz i którzy mają podobne poczucie humoru. 

Piątek nie zapisał się niczym szczególnym. No może poza tym, że Młody postanowił pójść do kolegi przetestować dmuchany zamek dzień przed urodzinami hehe. Tym przyjęciem urodzinowym żył cały tydzień, jak tylko dowiedział się, że będzie giga dmuchany zamek i że majtochy do pływania też trzeba wziąć, bo i baseny będą. Szaleństwo! W piątek już go emocje mało nie rozsadziły i zapytał, czy może iść sobie rowerem po wsi pojeździć. Mógł. Jeździł z pół godziny i wrócił trochę rozładowany. No ale potem poszedł na komputer i przyleciał na dół znowu naładowany, bo kolega się pyta, czy może teraz do niego wpaść poskakać na zamku. Ja mówię, że to może przesada, bo urodziny przecież na drugi dzień. Co rodzice tamtego na to. Kolega pisze, że rodzice pozwalają i czy może, może, może…? Mógł! Wrócił uradowany że hej. W sobotę już oficjalnie poszedł na urodziny. Odwiozłam go, a gdy po niego przyszłam, siedzieli tam już pozostali rodzice gości, a i mnie oczywiście też pod parasol zaproszono. Wino? Piwo? Cola? Woda? Fantastyczni mili ludzie. Była okazja poznać kilku innych rodziców z klasy Młodego. Też fajowi. To był bardzo miły, spokojny tydzień. 

Niedziela też była bardzo fascynująca i bardzo psia, ale o tym będzie osobny tekst, bo po pierwsze muszę sobie to w głowie poukładać, a po wtóre siły mi się właśnie wyczerpały i prawie zasypiam nad tabletem. 

Korzystając z pogody zaczęłam powoli testować mój nowy aparat i przypominać sobie, jak się robi zdjęcia. Podejrzewam, że chwilę mi zajmie, zanim sobie przypomnę, bo mój mózg nie dość że stary i zakurzony to jeszcze popsuty przez chemię. Odczuwam to dosyć wyraźnie. Myślenie, analizowanie, zapamiętywanie i przypominanie o wiele trudniej mi przychodzi niż normalnie, co jest irytujące. Jakbym miała myśli oblepione czymś gęstym i lepkim. Nie lubię czuć się głupsza i wolniejsza w myśleniu niż byłam wcześniej. To nie jest fajne wcale a wcale.

Dokleję tu kilka próbnych fotek i udam się na spoczynek…













2 komentarze:

  1. Dlugo myslalam co napisac chociaz po przeczytaniu momentalnie wbilam napisz komentarz, po pierwsze zadne slowa nie pasowac mi zaczely, wszystko banalne, ... proste i smieszne? Kochana chce Cie jakos po ludzku pocieszyc i podniesc na duchu, chociaz Ty twarda jestes a nie mietka, to wszyscy wiemy, Ty raczej ciagle mnie podnosisz i motywujesz, ale czuje i pragne bardzo dla Ciebie , jeszcze bedzie cudownie, jeszcze bedzie normalnie, bo wazne sa tylko te dni ktorych jeszcze czekamy, w cos trzeba wierzyc a na pewno madremu poecie przeciez kochana, tak czy siak masz sie trzymac bo masz dla kogo a to najwazniejsze. Duzo ludzi jest z Toba myslami tak jak ja, chociaz nie pisza i nie komentuja, ja sama zadko to robie bo slow mi brakuje zeby cos oddac i zatyka mnie w gardle gorzko. Ale slowa nie zawsze sa potrzebne, myslami i pozytywna energia ja i duzo innych ludzi jestesmy z Toba, pamietaj o tym Kochana, nie jestes mentalnie sama, to dobro serca ktore rozdajesz wroci do Ciebie, wiesz o tym. Gorace usciski, monika

    OdpowiedzUsuń
  2. Monika, super słowa - podłączam się. :)
    Magda, jesteś wspaniała i piekielnie inteligentna, czytając Ciebie w ogóle nie widzę tych "myśli oblepionych czymś gęstym" czy jak to tam określiłaś. Przeciwnie!
    Umysł lotny i bystry jak górski potok.
    I zobacz, na szczęście chemia zbliża się już ku końcowi.
    Oby naświetlenia były już spokojniejsze i łatwiejsze do zniesienia.
    A potem już remisja i rekonwalescencja. Trzymaj się, uściskuję mocno, dzielna kobitko!

    OdpowiedzUsuń

Komentujesz na własne ryzyko