20 grudnia 2013

Sinterklaas - Święty Mikołaj


Przypadkiem natrafiłam w necie na artykuł o belgijskim Świętym Mikołaju, który po ichniemu nazywa się Sinterklaas. Wrzucam tutaj dla tych, co się zastanawiają, co to za dziwadło Święty ma za towarzysza.

W Belgii Mikołaj jest między innymi patronem dzieci i uczniów, o czym mówi opowiadana w Belgii legenda.

Troje dzieci zagubionych w lesie znajduje nocleg u rzeźnika, który je podstępnie zabija, a ich ciała składa w beczce. Po siedmiu latach zjawia się w tym samym miejscu Święty Mikołaj i w cudowny sposób ożywia dzieci.

Do Belgii Mikołaj przybywa parowcem z  Hiszpanii, gdzie przygotowuje prezenty. Potem przesiada się na białego konia. W niektórych regionach mówią, że na osła...
Święty odziany jest w purpurowe szaty biskupa, na głowie nosi tiarę, a w ręku trzyma pastorał.  Taki strój jest nawiązaniem do wizerunku prawdziwego Świętego Mikołaja, biskupa Miry w Azji Mniejszej. Taki strój jak pamiętam z dzieciństwa Mikołaj nosił też w Polsce jak do nas przychodził z prezentami :) A nie jak teraz się go ubiera za Ameryką w śmieszne ubranko grubego krasnala (czyli Mikołaja z reklamy coca-coli z 1932 roku!)

Tutaj Mikołaj odwiedza dzieci dwa razy. Dwa dni przed oficjalną datą zjawia się incognito, by sprawdzić ich zachowanie. Dlatego też przychodząc w nocy z 5 na 6 grudnia doskonale wie, które dzieci były grzeczne, a które niegrzeczne!
Tym pierwszym zostawia prezenty, a tym drugim – rózgi. Pierwotnie prezentami były tylko te rzeczy, które nadawały się do jedzenia – suszone owoce, ciastka, cukierki; teraz często są to zabawki.

W Belgii św. Mikołajowi towarzyszy specjalny pomocnik – w  Walonii nazywany Père Fouettard (francuskie słowo fouet znaczy rózga), we Flandrii (czyli u nas) zaś zwany Zwarte Piet, czyli Czarnym Piotrusiem. Nie do końca wiadomo, skąd wzięła się ta postać u boku św. Mikołaja. Jedna wersja mówi, że jest to rzeźnik z legendy o przywróconych do życia dzieciach; inna widzi w nim postać imperatora Karola  V Habsburga, którego kukłę w 1552 roku mieszkańcy Metz obnosili po ulicach, a w końcu spalili. Pewne jest za to, iż postać pojawiła się po raz pierwszy po 1850 roku, a to za sprawą książki „Saint-Nicolas et son serviteur” Jana Schenkmana.
Zwarte Piet ma ubiór stylizowany na XVI- lub XVII-wieczny – zawsze w bardzo żywych kolorach. Obowiązkowo nosi czarną perukę afro i złote kolczyki w kształcie dużych kół, a jego wargi pomalowane są na kolor ogniście czerwony. No i oczywiście ma czarną skórę.  To on dzierży w ręku rózgi, a niekiedy węgiel lub buraki cukrowe, by je rozdać niegrzecznym dzieciom. Dawniej był ich wielkim postrachem, gdyż na rysunkach i w opowieściach przedstawiano go z workiem, do którego pakował niezbyt grzeczne dzieci, by je zabrać do Hiszpanii. Dziś jego postać nie wzbudza już grozy – może tylko lekki niepokój, zwłaszcza wśród tych dzieci, które same zdają sobie sprawę, że nie zawsze zachowywały się grzecznie. Obecnie Zwarte Piet jest raczej psotnikiem zachęcającym do zabawy.

W szkole dziewczyn 6grudnia też był Sinterklaas wraz z całą gromadą Czarnych Pietrków. Z tymże oni przyjechali - uwaga -w przyczepie ciągniętej przez zielonego busa... Pewnie nie mieli tylu koni...

Każde dziecko jednakże dostało słodki upominek.

3 komentarze:

  1. Pozwole sobie na mala poprawke - Zwarte Piet - nie Pier :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście. Autokorekta w moim smartfonie, z którego piszę większość postów, często wycina mi takie numery. Nie wszystko przyuważę, czytając z komputera przed opublikowaniem. Dziękuję.

      Usuń
  2. Chyba nie ma dzieci które nie lubią mikołaja świąt i całej tej otoczki. Ja chcę w tym roku zamówić dzieciom listy od mikołaja.

    OdpowiedzUsuń

Komentujesz na własne ryzyko