18 sierpnia 2016

Gdy prądu zabraknie

Eano wyłączyli prąd. Nie wiem, czy przegapiłam informacje, czy takich nie było, ale była to dla mnie dość zabawna niespodzianka. Na początku pomyślałam, że znowu żarówka się spaliła i wywaliło korki, bo akurat zbiegło się to w czasie, gdy Młody pobiegł do kibelka i pstryknął światło. Pobiegłam więc do kanciapy a tu o dziwo korki w porządku. Nie miałam się czasu dłużej nad tym zastanawiać, bo pora było lecieć do roboty. Młody był nie pocieszony, bo jego komputer przestał działać i nie mógł oglądać swojej ulubionej Maszy z YT. Nie działał też telewizor. Jak tu rozpocząć porządny wakacyjny dzień  bez bajki przy śniadaniu?
W międzyczasie nadeszła Młoda, która została jak co dzień brutalnie i bezczelnie obudzona przez Matkę w celu zajęcia się braciszkiem. Wielce zbulwersowała się faktem braku prądu, bo jak nie ma prądu, to nie ma też internetu, bo router na prąd. Jak tu słuchać muzyki bez YT? Jak poczatować z koleżankami? Katastrofa! No a w takich okolicznościach zjeść na śniadanie? To już pytanie za 100 punktów? Pytacie dlaczego? Czajnik na prąd, kuchenka na prąd, mikrofalówka, toster, piekarnik, ekspres do kawy... Bez prądu nie podgrzeje mleka na kakao, czy do płatków, nie zaparzy kawy ani herbaty, nie ugotuje budyniu ani niczego innego, nie zrobi tostów. No żywcem z głodu można zemrzeć :-)
Gdy dłużej nie ma prądu, nie ma też ciepłej wody w kranie...

Ale ja poszłam do pracy, zostawiając młodzież z problemem, jak przeżyć 4 godziny bez mamy i prądu? Zostawiłam im włączonego laptopa i film o pieskach, choć wiem, że na baterii to raczej długo nie pociągnie, jak sie cos ogląda. Gdy wróciłam, młodzież grała ładnie w "Grzybobranie". Obok leżał stos pozostałych gier planszowych, puzzli, memory, domino itp, czyli moje dzieci jednak potrafią się bawić i bez elektryczności. To dobrze. Prądu jednak nie było nadal. Młoda oświadczyła, że u sąsiadów też nie ma, bo żadnego dostępnego wifi nie pokazuje w telefonie, a zawsze były. Detektyw się znalazł, ale co prawda to prawda. Ja bym na to nie wpadła. Powiedziała też, że gdyby miała internet, to by sprawdziła, co z tym prądem. To też dobry pomysł, a ja mam internet i bez prądu (za co Młoda mnie już nie lubi) więc sprawdziłam no i okazało się, że na naszej ulicy nie mamy dziś prądu od 8 do 14. Zaraz potem przypomniałam sobie, że przecież od paru dni kopią koło kurników i w kilku innych miejscach, i wyjmują jakieś kable... I wszystko się wyjaśniło.

Co nie zmienia faktu, że jakby tak energii zabrakło dłużej niż kilka godzin, to przesrane. Ani co zjeść ani się w czym umyć, a pralka, a zmywarka, a internet, a ładowanie telefonow...? Ulala niefajnie by było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pisz śmiało. Podpisz się jednak, gdy komentujesz z anonima