25 sierpnia 2016

Jeszcze tylko IX, X, XI, XII, I, II, III, IV, V, VI i wakaaacje, znów będą wakaaacje!

Kończy się laba, granie, słuchanie muzy, pisanie, nicnierobienie i picie kawy.

mój ogródek
 Pora zakasywać rękawy, bo szkolny dzwonek wzywa do pracy.

Niebawem jedziemy do szkoły średniej po odbiór podręczników, szkolnych uniformów i laptopa dla Młodej. Szczerze mówiąc jakoś sobie nie mogę wyobrazić tego laptopa w tornistrze.
Znaczy laptop dla każdego ucznia to fajna sprawa, ale noszenie go go do szkoły każdego dnia to już inksza inkszość. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że do szkoły się dojeżdża autobusami i rowerami, a trzeba też zabrać inne rzeczy typu kanapka, bidon na wodę, piórnik, agenda, segregatory z bieżącymi materiałami, raz w tygodniu strój na w-f lub basen... Gdy jedzie się rowerem, nie głupio też mieć spodnie i kurtkę przeciwdeszczową,  gdy autobusem - parasol, wszak to Belgia. Tyle że  wyżej wymienione rzeczy mogą spadać, moczyć się, można na nic usiąść i będą co najwyżej nieestetycznie wyglądać, zaś poddawanie lapka tym lub podobnym działaniom kończy się o wiele gorzej. I tego się obawiam właśnie. Dwunastolatki to ciągle dzieci, które mają prawo brykać, wydurniać się, rzucać tornistrami... Laptop zaś ma prawo tego nie znieść, a laptopy to nie są - że tak powiem - tanie rzeczy. Tego mamy spłacać 3 lata. No i dobrze, jakby te 3 lata przetrwał cały i zdrowy. No ale może niepotrzebnie się martwię. Wszystko okaże się w roku szkolnym. Może nie będą go musieć codziennie brać do szkoły albo do domu? Tyle że, z tego co mi wiadomo, nie będzie to raczej sprzęt na baterie słoneczną i raczej ładowanie będzie niezbędne. Ładowanie kilkuset laptopów w szkole chyba raczej możliwe nie jest, co?

mój ogródek
W ostatni wieczór wakacyjny odbędzie się przywitanie kocurów lub jak kto woli pierwszoklasistów. Młoda pozna więc swojego wychowawcę, klasowych kolegów i spróbuje zapamiętać drogę do swojej klasy. Choć już zapowiedziała Najstarszej, że będzie jej robić za gps'a zarówno w szkole jak i w drodze do szkoły :-)
O jak się cieszę, że to Najstarsza ma świetny zmysł orientacji, bo Młodą chyba bałabym się puścić samopas do tego miasteczka... Z Najstarszą pojechałam w zeszłym roku raz na rowerze pod szkołę i  z powrotem i drugi raz autobusem, a potem bez większych obaw wysłałam ją do szkoły bez towarzystwa. Młoda już kilka razy zaliczyła tą trasę przy różnych okazjach, ale dalej ma wątpliwości w którą stronę gdzie trzeba skręcać. No ale we dwie to im nic nie straszne - jedna orientuje się w terenie i umie korzystać z autobusów oraz obcykana w szkolnych zasadach, druga umie się dogadać i ma koleżanki. Strach się bać, co mogą razem wymyślić :-)
mój ogródek

Młody na razie jest na NIE. "W szkole będę płakał, bo będę chciał ciebie"... 
No trudno, nie pierwszy i nie ostatni z płaczących. Pod koniec wakacji wieczór powitalny. Zobaczy swoją klasę i przywita się z nową wychowawczynią. 
Wreszcie będzie się mógł wybawić ze swoimi ulubionymi kolegami. Tydzień temu byliśmy na urodzinach u jednego chłopca. Jakaż była radość, gdy spotkał tam jeszcze kilkoro innych kolegów. Lubię patrzeć, jak fajnie się bawi z innymi dziećmi. W ogóle nie zwraca uwagi na matkę. No, od czasu do czasu zerknie i pomacha znad samochodzików czy ze zjeżdżalni. Cieszę się z jego samodzielności. 

Młoda dziś wymyśliła, żeby ją zmierzyć. Więc poszukałam naszej rodzinnej papierowej miarki naściennej, której używamy odkąd Najstarsza zaczęła samodzielnie stać. Nie mierzymy co prawda dzieci systematycznie, ale od czasu do czasu jak się przypomni. Wszystko troje po kolei na tym samym papierku. Dziś możemy porównać kto był od kogo wyższy w określonym wieku. Każdy pomiar odnotowujemy na miarce - imię, data. No niestety miarka przewidziana została na dzieci do 140 cm wzrostu. Już rok temu dla Młodej zrobiłam dodatkową kreskę, bo było u góry trochę papieru. Dziś jednak pomiar wypadł na futrynie, gdzie wisi miarka. Głupie urosło od zeszłego roku 11 cm, co daje wynik 158 cm wzrostu.  W tym roku skończy 12 lat, a rośnie się ponoć do 20 czy nawet 25 lat. Wnet trzeba będzie drzwi zmieniać na wyższe, żeby sobie nasze maleństwo guzów nie nabijało. Jeszcze 5 cm i przerośnie tatę haha. 
Młody - wydawało nam się - nie urósł zbyt dużo, ale z pomiaru wynika, że prawie tyle samo co siostrzyczka, bo 10 cm. Najstarsza nie dała się pomierzyć, ale na oko widać, że jest niższa od młodszej siostry. 
Przejrzawszy pomiary zauważam, że Młody rośnie w podobnym tempie jak Najstarsza. Tylko to średnie oszalało na punkcie wyższości. Mówi, że lubi patrzeć na innych z góry i to dlatego :-)

W minionym tygodniu zapisaliśmy dziewczęta do Akademii Sztuk Pięknych, co kosztowało nas 100€ (za cały rok). Zajęcia będą mieć w soboty, więc powinno być na luzie. Talentu plastycznego żadnej nie brakuje,  z tym że Najstarsza ma go ciut więcej.  Mam nadzieję, że im się spodoba i nauczą się czegoś fajnego. W poprzednim roku wypróbowaliśmy balet. Było fajnie i przyjemnie, ale się znudziło. Młoda doszła poza tym do wniosku, że nie chce teraz żadnych zajęć ruchowych, bo będzie do szkoły dojeżdżać daleko, więc zapewne będzie zmęczona, a tu nauka jeszcze. Fakt, też nie widzę tego, by po powrocie do domu o 17tej jeszcze biec na taniec. 
Jak już mówiłam tu kiedyś - są możliwości, to grzech by było z nich nie skorzystać. Trzeba spróbować różnych rzeczy w życiu, zanim się powie "to nie dla mnie" lub "w tym będę dobry".
Z każdych zajęć na pewno coś zostanie, bo każde czegoś nowego uczą, na każdych poznaje się nowych ludzi, na każdych testuje się możliwości własnego ciała, umysłu i ducha, czyli poznaje się lepiej samego siebie, a to już dużo.

mój ogródek

Ja oczywiście również szykuję się do pokonania kolejnego poziomu językowego. Czy się uda? Przekonam się już wkrótce.

Wpadłam też w międzyczasie na kolejny genialny pomysł - stwierdziłam, że mam jeszcze sporo niepotrzebnego czasu, więc może by tak jakiś wolontariat w celu ćwiczenia języka i oswajania nieoswojonego? Akurat takie jedno ogłoszenie w necie mi się na oczy rzuciło, więc się zgłosiłam. Czas pokaże, co z tego wyniknie. Na razie czekam na odpowiedź i decyzję urzędu gminy, bo to nie tak od zaraz, że wystarczy chcieć i już. Wszytko ma swoje procedury.

Ponadto w tym roku szkolnym - o ile mnie pamięć nie zawodzi - mam za zadanie poudzielać się  w radzie rodziców. Zapowiada się więc kolejny interesujący rok szkolny. 

Czego i wam życzę. 


mój ogródek

2 komentarze:

  1. Ja na cale szczęście do kolejnego wyjazdu do Polski mam prawie 4 miesiące :) i mam nadzieje ze uda Nam się na święta być w Polsce :) Laptopy w szkole ? U nas w brukseli chyba takiej nowosci w szkolach srednich nie ma ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My do Polski w najbliższym czasie raczej się nie wybieramy, za 2 lata pewnie na I Komunię chrześnicy, jak los pozwoli. No chyba żeby co wypadło nagłego. A szkoły w Brukseli są różne i lepsze, i gorsze, no i takie które powinno się zamknąć, bo pobyt w nich może się skończyć dla dzieci tragicznie.

      Usuń

Komentujesz na własne ryzyko