23 lutego 2020

Dyspraksja i blizna w mózgu, czyli o tym, że jak długo szukasz, to znajdziesz :-)

Ostatnie dni dostarczyły nam bardzo interesujących ciekawostek o życiu. Okazuje się, że jak się wystarczająco długo szuka, to w końcu można coś znaleźć, nawet jak się nie wie, czego się w zasadzie szukało. 

Na ostatniej wizycie podsumowującej kilumiesięczne badanie na odddziale psychiatrycznym, dowiedzieliśmy się, że Młoda powinna zacząć terapię u specjalisty zajmującego się traumami. No i dobrze wiedzieć. Jednak póki co na żadne terapie się nie wybieramy. Młoda póki co ma dość psychologów,  psychiatrów, badań i lekarzy ogólnie i na razie całkowicie zrezygnowała z wizyt u psychologa. Te wszystkie spotkania i badania wszystkim nam w każdym razie bardzo pomogły, a już szczególnie samej zainteresowanej, która jako osoba wysoko wrażliwa i wysoko inteligentna doskonale to sobie wszystko do kupy poskładała i uporządkowała. Teraz buduje swój świat na nowo i ja wierzę, że jeśli to stworzenie  jest moją córką, to bez wątpienia teraz już sama sobie poradzi z porządkowaniem tego świata. My będziemy jej w tym pomagać i ją wspierać. A za jakiś czas być może, gdy uzna to za stosowne i potrzebne, wybierze się sama do odpowiedniego terapeuty, bo najważniejsze to wiedzieć, co jest problemem. Resztę już sobie człowiek powoli ogarnie samemu czy z pomocą innych.

Jednak ciekawszych rzeczy dowiedzieliśmy się po badaniach psychomotorycznych i neurologicznych. Badania przebiegały niezależnie od siebie u nieznających się specjalistów, tyle że na oba skierowała nas psychiatra, a ich wyniki okazały się zbieżne. Neurolog powiedział i pokazał nam na zdjęciach, że Młoda ma w mózgu malutką bliznę, która to blizna wskazuje, że albo w ciąży albo we wczesnym dzieciństwie musiało dojśc do jakiegoś urazu. Blizna w sumie - jak mówi neurolog dziecięcy ze szpiatala - nic specjalnie nie robi i nie jest groźna, ale MOŻE POWODOWAĆ PROBLEMY MOTORYCZNE... A to już coś. To w przypadku Młodej już wyjaśnia całkiem sporo. Szczególnie gdy doda się do tego wyniki badań psychomotorycznych.

Badania te wykazały bowiem (a raczej potwierdziły), że Młoda ma problemy z równowagą, ocenianiem odległości, szybkości, koordynacją, pisaniem, koncentracją itd itp. Po raz pierwszy w naszym życiu spotykamy się z takim terminem jak DYSPRAKSJA, a termin pojawia się właśnie w dokumncie opisującym przebieg i wyniki badań.  Już poczytałam na ten temat i wiem, że ten oto trudny wyraz może wyjaśnić sporą część problemów naszego dziecka, a samemu dziecku zapewnić proste akceptowalne wyjaśnienie jego"dziwnych zachowań" przed rówieśnkami i nauczycielami. Bo wiecie, nastolatki są upierdliwe, a często chamskie, bezwględne i wredne i jeśli jesteś inny niż wszyscy, czyli np inaczej chodzisz, inaczej trzymasz kredkę, inaczej się poruszasz to będą się śmiać, dokuczać, przedrzeźniać, pokazywać palcem, obrabiac dupę, izolować cię. Często jednak, jeśli masz na to papier, jeśli możesz wymienić nazwę swojej choroby, dysfunkcji, zaburzenia, które można sprawdzić w necie albo książce, mogą to zaakceptować i zrozumieć,  że masz prawo być innym i inaczej traktowanym... Czasem papier pomaga nawet w takich kwestiach. Czasem! A przy dyspraksji piszą też, że może być ona powodowana drobnymi uszkodzeniami mózgu, no i tu wystarczy dodać dwa do dwóch i nie trzeba tu być lekarzem.

Czekamy jednak teraz z niecierpliwością na wizytę u naszej psychiatry, by ona jako lekarz coś więcej na ten temat nam powiedziała i podpowiedziała, co z tym fantem można zrobić. Czekamy też, aż otrzymamy na piśmie oficjalne wyniki badań od neurologa, by i nasz lekarz rodzinny z całą dokumentacją się zapoznał.

Młoda też w końcu poznała swoją grupę krwi, bo sama neurologa poprosiła o to, bo skoro znowu pobierać jej mieli hektolitry krwi (ona boi się igieł), to choć tyle chciała z tego mieć pożytku. Okazuje się, że obie moje córki mają O plus, czyli zupełnie przeciwnie jak ja. Krewkarta przyjdzie razem z wynikami z laboratorium do domu, tak samo jak i faktura za owe badania. To na szczęście nie jest w Belgii drogie (przynajmniej jeśli się ma ubezpieczenie).

Fascynujące jest, ile to rzeczy może człowiek nie wiedzieć na swój temat. Można przeżyć życie nie wiedząc, że ma się jakąś bliznę w mózgu albo że ma się jakieś spektrum autyzmu, dyspraksję, czy że jest się wysoko wrażliwym tudzież w jeszcze jakiś  inny sposób wyjątkowym. Można mieć trudniej niż inni (albo łatwiej) w pewnych sytuacjach i można nie wiedzieć, że ma się ku temu jakis szczególny powód. Fascynujące.








1 komentarz:

Pisz śmiało. Podpisz się jednak, gdy komentujesz z anonima