wiosna w Belgii |
Jest godzina coś koło pierwszej, drugiej w nocy (kto normalny o tej porze potrafi zrozumieć zegar?), budzi mnie jakieś zamieszanie w pościeli - spałam u Młodego, bo gdy źle się czuje(np katar), to potrzebuje mamusi co chwilę, a mi się nie chce chodzić z pokoju do pokoju - nie całkiem jeszcze przytomna widzę go siedzącego i patrzącego na latarnie za oknem. Mówię szeptem: "śpij jeszcze, synku, jest środek nocy...". Natenczas słyszę krzyk "Nie chcę spać, to jest nudne!!!". No i weź przedstaw sensownie brzmiący i przekonywujący kontrargument w tej sytuacji.... Na szczęście po wypiciu kaszy Doro oddał się na powrót temu arcynudnemu zajęciu, jakim jest spanie.
Skąd maluchy biorą tyle energii, że mimo całodziennej wielkiej aktywności nie potrzebują dużo snu? Oto jest pytanie. Ja zaś najchętniej spałabym po 10-12 godzin dziennie, ale nie mogę nawet w weekendy, bo mam synia rannego ptaszka, który po stwierdzeniu, że 'już nie ma nocu" nakazuje zabierać się na dół w celu zrobienia siku i włączenia bajki albo co gorsza grania w domino z mamą i z tatą... Przecież każdy wie, że kolejka domino przed śniadaniem i wypiciem kawy to najfajniejsza rzecz pod słońcem... Dzieci i ich pomysły...
starzenie się... :-) |
Tylko to zmęczenie chwilami daje się we znaki i mniejsza odporność na stres oraz coraz większy brak cierpliwości.A małolaty bardzo często tą ostatnią poddają ciężkim próbom. Młody ostatnimi tygodniami ciągle ryczy, wyje i wykazuje upierdliwość przekraczającą wszelakie normy. Myślę, że głównym powodem jest zbyt duża liczba kolegów w przedszkolu, w tym świeżaków, mazgai, którzy zaburzają szkolny porządek, bo wszystkiego dopiero się uczą, co dla takich starych przedszkolnych chwatów musi być niebywale irytujące. No i przy 24 małych ludkach to hałas i zamieszanie muszą być przeogromne, które powodują, że nasz książę wraca ze szkoły zmęczony i rozdrażniony. Toteż w domu musi odreagować. Wrzeszczy więc, dokucza wszystkim, żąda rzeczy niemożliwych i to po kilka na raz, sam nie wie, czego chce, tyle że wieczorem szybko zasypia. Jednak wcześniej zdąży wyprowadzić z równowagi wszystkich domowników po kolei. Drugi pozytyw taki, że zmęczony nie chce jeździć z nami do sklepu, dzięki czemu zakupy przebiegają dużo sprawniej i spokojniej.
Ale tak sobie myślę, że Panie wychowawczynie to dopiero muszą wracać zmęczone do domu, pewnie nawet bardziej niż ja... Trzeba mieć końskie zdrowie, anielską cierpliwość i nerwy ze stali do bycia nauczycielem...
Brugia |
Rozważam na razie podróż koleją do Antwerpii na drugą część kursu z urzędu pracy, ale to dosyć skomplikowane przedsięwzięcie. Musimy bowiem jakoś rozplanować razem w czasoprzestrzeni nasze roboty, odbieranie Młodego i ten wyjazd, a to wcale nie proste. Na pierwszą część pojechaliśmy razem, bo nawet nie było się kiedy nad inną opcją zastanowić, gdyż zawiadomiono mnie 2 dni wcześniej. Chłopaki wynudzili się w Antwerpii jak mopsy, bo akurat padało to zwiedzanie odpadało, tylko sklepy poprzeglądali. Teraz mam czas, ale - jak mówię - nie łatwo jest znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie, które by zadowalało wszystkich. Jak bym chciała jechać pociągiem, nie mogę pójść do pracy, bo nie zdążę na odpowiedni pociąg. Jak pójdę do pracy, to mąż musi wyjść wcześniej żeby mnie zawieźć, a przy tym trzeba wcześniej odebrać przedszkolaka, żeby go zabrać ze sobą, bo wraca się za późno, by mógł zostać na świetlicy. Ten kurs niestety jest obowiązkowy, w miarę ciekawy, ale bez szału. Dobrze, że tylko 3 spotkania. Pierwszym razem była tylko teoria, teraz ma być ponoć trochę praktyki. Najbardziej z tego zadowala mnie fakt, że większość z tego, o czym przez 4 godziny nawijała prowadząca byłam w stanie zrozumieć. Cieszę się jak małpa z banana za każdym razem, gdy kumam dłuższe teksty czy przemowy po niderlandzku. Babka używała w miarę prostych zwrotów i wyrazów oraz trochę barwnej gestykulacji i czasem foto z projektora, bo nie tylko ja w grupie jestem na etapie początkującego w tym języku. Dużo też tłumaczyła po francusku dla jednej kobietki, ale nie powiem, by jakoś specjalnie mi to pomagało haha.
wiosna w Belgii |
wiosna w Belgii |
Następny wpis pewnie będzie na temat sportklassen, gdy dziewczyny powrócą bogate w nowe doświadczenia i przeżycia.Teraz czekają spakowane z niecierpliwością na poniedziałek i korzystają z komputera i Internetu na zapas. Młoda powiedziała, że nie wie, jak przez 5 dni będzie się bez tego obejść. Biedactwo :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz śmiało. Podpisz się jednak, gdy komentujesz z anonima