27 lipca 2020

Dyspraksja. Co to takiego?

Uwaga. Wpis poniższy jest opisem prywatnych doświadczeń i spostrzeżeń autora, a nie publikacją  medyczną. Z pytaniami, wątpliwościami radzę skierować się do lekarzy i specjalistów. 

Dyspraksja  to inaczej  upośledzenie koordynacji ruchowej, syndrom niezgrabności ruchowej, dysfunkcje neurorozwojowe.

Dziwnie brzmi? Zapewniam was, że jeszcze dziwniej się objawia, a najgorsze, że dla wielu osób (w tym nauczycieli, rodziców a nawet lekarzy) to często powód do drwin, podśmiechujek, karania na każdym kroku, a każdy krok jest dla dyspraktyka trudny.

Poczytajcie i pięć razy się zastanówcie, zanim ciśniecie kamieniem swojej głupoty i ignoracji, zanim wyrządzicie komuś krzywdę i zniszczycie życie.

Życie z dyspraksją to życie na poziomie hard.


Co to tak na prawdę znaczy mieć dyspraksję? Jak żyje się z dyspraksją?

Dyspraksja jest wtedy, gdy...

Masz 15 (24, 55, 105)  lat, a ciągle nie potrafisz:

- zasznurować butów
- posługiwać się jednoczesnie nożem i widelcem
- złapać piłki
- rzucić piłką do określonego celu
- nalać soku do szklanki bez zalania całego stołu
- rozróżnić lewej ręki (ani nogi) od prawej
- stać na jednej nodze
- przejśc prosto po narysowanej linii
- kolorować obrazka bez wyjeżdżania za linie
- panować nad emocjami


Do twoich wybitnych talentów należą:

- wpadanie na drzwi, drzewa, latarnie, szafy i ściany,
- spadanie ze schodów, huśtawek, krzeseł, łóżek, a nawet z tego, z czego teoretycznie spaść się nie da, 
- wpadanie na ludzi,
- wjeżdżanie rowerem w słupy lub zaparkowane samochody,
- potykanie się o narysowane na drodze linie, cień lub powietrze,
- potykanie się o własne nogi,
- zrzucanie i upuszczanie różnych mniej lub bardziej wartościowych przedmiotów na ziemię,
- oblewanie się piciem i brudzenie jedzeniem,


Na rowerze po 10 latach praktyki jeździsz jak początkujący 3-latek. (Samochodem czy motorem lepiej byś nawet nie próbował).

Gdy próbujesz coś podnieść z podłogi, musisz 5 razy próbować zanim sie uda, nie raz przy tym w coś przydzwonisz albo przewrócisz.

Gdy chcesz pokazać kierunek ręką, na pewno uderzysz się przy tym o coś lub kogoś walniesz.

Gdy stoisz za długo w jednym miejcu, prawdopodobnie się w końcu przewrócisz.

Powtarzasz za ludźmi pytania na głos, bo inaczej twój mózg nie zrozumie pytania.

Kilka razy pytasz o to samo, a i tak nie zdążysz zapamiętać odpowiedzi.

Nie potrafisz przeczytać tego, co sam napisałeś.

Nienawidzisz zajęć ruchowych, sportu i w-f.

Przechodząc przez drogę możesz wpaść pod auto, bo wydaje ci się, że auto jest wystarczająco daleko i jedzie powoli, gdy ono jest blisko i jedzie szybko.

Twój mózg nie potrafi właściwie oceniać przestrzeni. Czasem więc wydaje ci się, że przedmiot nie zmieści się w danym miejscu, a gdy spróbujesz go tam umieścić, okazuje się, że obok jeszcze by stanęło 2 żyrafy i słoń. Gdy zaś wydaje Ci się, że w pomieszczeniu spokojnie zmieścisz słonia, okazuje się że nawet zając się nie zmieścił.


Tak w przedstawieniu bardzo obrazowym wygląda codziennie życie dyspraktyków. Proste dla normalsów czynności dla dyspraktyka są rzeczami niewykonalnymi.

U naszej Młodej stwierdzono dyspraksję kilka miesięcy temu po wielu najróżniejszych badaniach, jakim została poddana. Ma ona jednak to coś od urodzenia, tylko nie wiedzieliśmy, że ma. Bynajmniej nie dlatego, że nie było widać, tylko, że nie wiedzieliśmy, na co patrzymy. 

Młoda od małego była rozpoznawana jako bardzo hałaśliwe dziecko. Jednak, jako że jej hałasliwość była raczej pozytywna (np niezmiernie głosny śmiech), nikt się tym nie zajmował specjalnie.

Zawsze, odkąd pamietam, miała wyjątkowy talent do rozbijania się. Nie było dnia, by nie wróciła z placu zabaw z informacją (i objawami), że
- spadłam z huśtawki, 
- spadłam ze zjeżdżalni
- spadłam z ławki
- przewróciłam się
- wpadłam na drzewo, na kolegę, na słupa, na kamień, ławkę, kota, kosz na śmieci...
itd itp

Długo używała małpiego chwytu do trzymania kredki, przy czym ściskała te kredkę tak mocno, że prawie soki puszczała. 

W przedszkolu pani któregoś dnia powiedziała, że chyba jeszcze Młodej się dobrze nadgarstek nie wykształcił, czy tam nie wyrobił, bo jak na sześciolatkę, bardzo źle radzi sobie z trzymaniem pisadła i rysowniem lini.

Miała ogromne problemy z opanowaniem jazdy rowerem w wieku wszesnoszkolnym.

To są tylko rzeczy, które z jakiegoś powodu pamiętam w tym momencie, a które wyraźnie świadczą o dyspraksji, gdy razem sie je zestawi i ma wiedzę, czym ta dyspraksja jest. Które to rzeczy jednak nie są same w sobie jakimiś koszmarnym problemem, o które robi się halo, gdy się je u dziecka spostrzeże. 
Przynajmniej dopóki dziecko jest małe. Schody zaczynają się, gdy dziecko trochę podrośnie i stanie się nastolatkiem, a niezgrabność stanie się poważnym problemem. 

Co wy pomyslelibyście bowiem o nastolatku, który nie potrafi złapać piłki ani nią rzucić porządnie? 
Fajtłapa! Łamaga! Ofiara losu!

Co pomyśleli byście o nastolatku, który chodzi zataczając się czasem i rozkładającym co chwilę rece na boki, by złapać równowagę i przewracajacym się na równej drodze?
Naćpany? Pijany?

Co pomyślelibyście o nastolatku, który wiecznie chodzi posiniaczony i podrapany?
Patologiczna rodzina?

Bez wątpienia nie mielibyście dobrego zdania na temat takiego nastolatka i rówieśnicy naszej Młodej też nie mieli... i dostawało jej się za to,  że jest inna, że jest dziwna. 

Co jest powodem, że człowiek ma dyspraksję?


U naszej Młodej prawdopodobnie mała blizna w mózgu, która też zupełnie przypadkiem została wykryta, a która powstała jeszcze w życiu płodowym albo we wczesnym dzieciństwie.

Jednak czasem nie ma żadnego specjalnego powodu. Po prostu taki się człowiek rodzi i już. Człowiek wszak, wbrew temu co się niektórym wydaje, nie jest bynajmniej istotą doskonałą, a tylko dziwnym efektem ewolucji pełnym pomyłek architektonicznych i braków technicznych. Co jeden to lepszy od drugiego. 

Czy dyspraksję można wyleczyć?

Nie. Trzeba nauczyć się z nią żyć, choć dzięki różnym terapiom i ćwiczeniom można PONOĆ trochę poprawić swoje umiejętności. Do tego etapu jednak jeszcze nie dotarliśmy, zatem nie będę się tu więcej wymądrzać.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentujesz na własne ryzyko