20 lipca 2020

To znajomym się płaci?!

Znajomi zaproponowali Naszej Młodej wakacyjną pracę - petsitting, czyli opiekę nad zwierzętami podczas ich pobytu na wakacjach. 
Kilka dni przed wyjazdem Młoda poszła omówić szczegóły i poznać zwierzaki. Trójka dzieciaków już czekała na nią przy drzwiach, by pokazać osobiście Młodej swoje pupile. Kłócili się, kto pierwszy i kto co opowie. I tak Młoda poznała króliki, koty i kury.
Potem dorosła część rodziny omówiła warunki, zapłatę i zasady bezpieczeństwa.
Ośmiolatek bacznie się temu przysłuchiwał i w końcu zapytał podśmiechując się półgębkiem:
- Ale to żart?
- Co jest żartem?
- No z tymi pieniędzmi...
- Uważasz, synku, że za mało?
- NO NIE! W OGÓLE! Przecież to siostra Izydora! Znamy ją. Mieszka niedaleko. To dlaczego będziecie jej płacić?!
- Ona też ma teraz wakacje i to będzie jej wakacyjna praca. Opieka nad zwierzętami to spory obowiązek. Musi przychodzić do nas dwa razy dziennie i zajmować się naszymi kurami, królikami i kotami, bo nas nie będzie...

Chłopak wydawał się słabo przekonany, ale Młoda stwierdziła, że wcale mu się nie dziwi, bo skoro on swoimi zwierzakami zajmuje się za darmo, to niby czemu inne dziecko (co z tego, że trochę starsze) do tego znajome ma za to dostawać hajs...? Toż to jawna niesprawiedliwość c'nie. Logika dziecięca czasem trochę odbiega od dorosłej. 

Choć to też pewnie zależy od tego, czy dziecko dostaje pieniądze od rodziców i na jakich zasadach. 
Moje dzieci dostają kieszonkowe, dostają też czasem pieniądze na specjalne okazje typu urodziny, dzień dziecka itd - zamiast prezentu rzeczowego.

Płacimy im też za wykonaną pracę. Nie, za wynoszenie śmieci, usmażenie naleśników, umycie kabiny prysznicowej czy posprzątanie u własnych zwierząt NIE DOSTAJĄ hajsu. Jednak czasem w domu znajdzie się takie czy inne zadanie specjalne, za które oferujemy własnym dzieciom zapłatę.
Ja bowiem też dostawałam pieniędze za niektóre prace w domu czy w polu, gdy sama byłam gówniakiem i bardzo sobie to ceniłam. Bowiem posiadanie własnych pieniędzy to bardzo ważna sprawa dla dziecka, tak samo jak dla dorosłego... 

Na początku wakacji Młoda np dostała propozycję wyczyszczenia papierem ściernym i pomalowania lakierem naszego kuchennego stołu. To zajęcie nie mieści się w kategorii "typowe zajęcia domowe" i dlatego było płatne. Podejrzewam, że spora część dorosłych (szczególnie płci żeńskiej) nawet by nie wiedziała, jak jak się za to zabrać hehe. Młoda już robiła to w zeszłym roku u znajomych (też robota wakacyjna) i ma wprawę. Uwinęła się raz-dwa i mamy stół jak nowy.
Najstarsza z kolei jest w trakcie szycia zasłon, za którą to robotę otrzyma stosowne wynagrodzenie. Tylko, że jej aż tak bardzo na pieniądzach nie zależy, jak młodszej siostrzyce, zatem i nie spieszy się z robotą. No ale co, ma całe wakacje ku temu.

Jeden z drugą się może zastanawiać po co gówniakowi pieniądz, skoro gówniak dostaje od starych wszystko, czego potrzebuje. Owszem, dostaje wszystko, czego potrzebuje, ale każdy - także dziecko - ma swoje fanaberie i tajne potrzeby, o których finansowanie lepiej starych nie prosić.

Ja sama jestem dorosła i miałam okazję przez kilka lat być na utrzymaniu małżonka. To nie było fajne. To wstyd nie miać własnych pieniędzy i musieć o wszystko prosić. Czasem jest to wręcz totalnie bez sensu.

Czym innym jest bowiem kupowanie ziemniaków, cukru czy ubrań dla dzieci za pieniędze zarobione przez partnera, a czym innym jest kupowanie sobie kosmetyków, ładnych majtek, czy piwa. Mój partner nie miał by nic przeciwko temu, gdyby oczywiście zarabiał z kilka tysicy więcej, ale mimo wszystko ja na własne fanaberie zdecydowanie wolę wydawać własne pieniądze. Nie mówię już nawet o prezentach dla partnera - Stary, daj mi stówkę, bo chcę Ci kupić prezent na urodziny! - Muachachachacha!!! 

Dzieci mają tak samo. Chcą mieć pieniądze, choćby parę centów, które mogą wydać na co im się żywnie podoba bez tłumaczenia się starym. 

Dlatego Młoda zadowolona jest ze swojej pracy, bo nie dość że zarobi kilkadziesiąt euro,  to jeszcze robi, to co lubi. Przy okazji odkryła, że koty ją lubią i bardzo dobrze się z tym gatunkiem dogaduje. Niestety koty nie są kompatybilne z ptakami, zatem nawet nie będzimy rozważać zakupu własnego kota. Psa też nie. 6 sztuk zwierząt na razie nam styknie. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentujesz na własne ryzyko