10 maja 2015

Dwa zamki za jednym zamachem

Dziś zaliczyliśmy dwa zamki. No, jeden tylko z zewnątrz i to przez bramę, sobie podziwialiśmy, ale w drugim spędziliśmy bardzo długi czas. Oba warte wspomnienia i wyjątkowo interesujące.

Pierwsza budowla znajduje się w Dilbeek. Zamek barona de Viron. Co jest w niej szczególnego? Poza tym, że zlokalizowana jest w malowniczej okolicy i otoczona przepięknym parkiem to wiąże się z nią taka oto ciekawostka. Nie liczyłam, ale wierzę na słowo, że zamek w Dilbeek ma  12 wież, 365 okien, 7 schodów... Mówią wam coś te liczby?
Dilbeek w ogóle warto zobaczyć. Piękna zabudowa, dużo drzew, spokój, cisza...




zamek w Dilbeek 
zamek w Dilbeek



żółwik
 Dobrze, że aparat ma duży zoom, to mogłam zobaczyć, co siedziało na konarze w wodzie :-)
Dilbeek



Drugie miejsce jakie dziś zwizytowaliśmy to zamek Gaasbeek. Zapłaciliśmy 20 euro za wejście, dzieci miały za darmo i powiem, że warto było. Czad po prostu. Gaasbeek powstał gdzieś w średniowieczu, jak chyba większość tego typu budowli. Tylko kurcze ciężko go znaleźć w 49 ha parku... Kurcze, parku.... w lesie raczej. Wysiedliśmy na parkingu, gdzie tablica mówiła, że to tu właśnie, weszliśmy przez bramę i idziemy, idziemy a tu nagle drogi się rozgałęziają, a zamku nie widać, tylko drzewa, drzewa, drzewa. Już skierowaliśmy kroki w lewo, ale skonstatowaliśmy, że większe tłumy walą na prawo i postanowiliśmy pójść jednak za tłumem. I dobrze zrobiliśmy, bo zaraz przez krzaki zaczął prześwitywać jakiś kawałek muru. Co prawda nie był to jeszcze zamek, ale kierunek właściwy. Park cały jest świetnym miejscem na piknik, bo pełno fantastycznych ścieżek, polanek na których można rozłożyć koc albo pograć z dziećmi w piłkę, jest też kilka dużych stawów, są górki do turlania i wspinania, wszystko ładnie wykoszone, zadbane. Cisza, spokój, ćwierkanie ptaków... Polecam każdemu. A zamek? Trafiliśmy na fantastyczny moment, bo od kwietnia do października jest realizowany w nim ciekawy projekt pt "Kamienie mówią". Do jego realizacji przemeblowano niektóre komnaty zamkowe, przytargano stroje z teatru, porozciągano wszędzie głośniki itd. Po co? Żeby każdy mógł poczuć, usłyszeć, dotknąć historii. Pracownicy zamku chodzą w strojach służby z dawnych czasów, podlewają kwiatki w ogrodzie, odkurzają meble, pokazują tajne przejścia. W jednym z pokoi "służąca" wyjmuje stroje z epoki i pomaga ubrać się w nie dzieciom... starym też - mężowi założyła czapkę błazna hahaha. Z głośników poukrywanych w różnych miejscach dochodzą a to śmiechy dzieci, a to jęczenie i dzwonienie łańcuchami z lochów, a to odgłosy bitwy, tykania zegarów, etc. Zaraz na początku naszej wędrówki, w sali gdzie stały dwie zbroje i panowała grobowa atmosfera, Doro zawołał "boję się!"... Na ścianach, drzwiach są strzałki albo napisy-wskazówki jak podczas zabawy w podchody. Dostajemy też adekwatną mapę i inne instrukcje w zaklejonych kopertach zaraz przy wejściu. Powiem, że jest to fantastyczny pomysł. Zamek żyje po prostu, wszystkiego można dotykać. No i w ogrodzie łażą pawie, dzieci je ścigały oczywiście. Polecam wszystkim ten zamek, zwłaszcza do zwiedzania z dziećmi. Na terenie parku jest też knajpka, ale ludziów było jak mrówków, więc skorzystaliśmy tylko z lodowozu, a na kawę pojechaliśmy do swojej chałupy.

Więcej informacji o zamku na stronie:
http://www.kasteelvangaasbeek.be/nl







pokój gdzie można się było pobawic klockami



oko Boga - można popatrzeć na budowanie wieży Babel

na obrazie budowa wieży Babel, na którą można popatrzeć jakby z perspektywy Samego Boga


dzieci wlazły do kominka 

jakby to było mieć pokojówkę?

moje książątko :-)

księżniczka bez humoru :-)

ostatnia droga



tak patrzy się z baszty w dół

Zamek Gaasbeek 


widok na stawy i park


dziki czosnek w parku





1 komentarz:

Komentujesz na własne ryzyko