Oto wpis na temat naszych jesiennych wycieczek do kina. Spisany oczywiście ku pamięci własnej.
Lubimy chodzić do kina. U nas bilety są w cenie 6-8€, więc raz w miesiącu spokojnie można sobie na tę przyjemność pozwolić z całą rodziną a nawet kilka razy z każdym z osobna. Korzystamy za tym z tego faktu z radością. Dobrze jest choć na tę godzinkę zapomnieć o całym świecie i przenieść się w jakkieś inne miejsce by pożyć tam życiem innych istot. Dobrze jest się czasem trochę pośmiać albo ociupinkę pobać. Dobrze nam to robi.
Nie dawno znowu zaliczyłam maraton filmowy, czy raczej sztafetę z wszystkimi po kolei. Jako ostatni film obejrzałam z dziewczynami "The House with a Clock in its Walls". Muszę rzec, że ta historia o czarodzieju była o wiele, wiele lepsza niż oglądany tydzień wcześniej z Młodym "Louis and The Aliens".
Lubimy chodzić do kina. U nas bilety są w cenie 6-8€, więc raz w miesiącu spokojnie można sobie na tę przyjemność pozwolić z całą rodziną a nawet kilka razy z każdym z osobna. Korzystamy za tym z tego faktu z radością. Dobrze jest choć na tę godzinkę zapomnieć o całym świecie i przenieść się w jakkieś inne miejsce by pożyć tam życiem innych istot. Dobrze jest się czasem trochę pośmiać albo ociupinkę pobać. Dobrze nam to robi.
Nie dawno znowu zaliczyłam maraton filmowy, czy raczej sztafetę z wszystkimi po kolei. Jako ostatni film obejrzałam z dziewczynami "The House with a Clock in its Walls". Muszę rzec, że ta historia o czarodzieju była o wiele, wiele lepsza niż oglądany tydzień wcześniej z Młodym "Louis and The Aliens".
Młody nudził się na alienach przeokropnie - wykładał poddupnik na głowę, kładł go na podłodze a potem z powrotem wsadzał pod zadek, próbował oglądać bajkę z wszystkich sąsiednich foteli, ale te działania nie miały - zdaje się - wpływu na polepszenie odbioru. W kinie poza nami było jeszcze z 5 innych dzieci z mamami, czyli bez szału. Szkoda tych 15€ na bilety. Nie podobało nam się w ogóle.
Pomyśleć, że kiedyś wydawało mi się, że każda bajka jest dobra, gdy się ogląda ją w kinie. A figa!
Dziewczyny z kolei są w takim wieku, że badzo trudno im znaleźć odpowiedni film. Te, które by one chciały obejrzeć, to nie mogą. Przed seansem "The nun", na który wybrałam się z małzonkiem, obserwowaliśmy dyskusję grupki nastodzieci z bileterem, które bezowocnie próbowały go przekonać, do sprzedania biletów i wpuszczenia ich na film od 16 lat. Młoda też chciała iść. W sumie to jakbym nie szła z małżonkiem, to poszłabym z nią, bo z rodzicem by ją wpuścili, a rodzic wie, że ona to i tak obejrzy, a poza tym ten film nie jest przecie straszny. "It" było od 12 lat, więc i Zakonnicę spokojnie - moim zdaniem - mogą oglądać nastolatki. No ale szczegół. Nam Zakonnica się podobała. Świetny horror... No przynajmniej dla tych, co oczekują od filmu jakiegoś sensu, ciekawie opowiedzianej historii... bo wiecie, my już mamy swoje lata, swoje rozumy i jakiś poziom godności i z filmików dla przygłupawych nastolatków typu piła czy hostel itp, w których nawet nie wiadomo o co chodzi ale keczup leje się wiadrami, wyrośliśmy jakis czas temu.
Film "The House..." był w każdym razie dla dzieci, ale gdy weszłyśmy na salę to Młode miały co do tego wątpliwości.
- Mamo, czy my aby na właściwej sali jesteśmy? Dlaczego tu same dziadki wszędzie?
Wyjechaliśmy późno, a po drodze same czerwone światła i jeszcze oczywiście pociąg musiał przejeżdżać... Nawet chipsów nie zdążyłyśmy kupić. Gdy wpadłyśmy na salę, już było pełno ludzi, a na ekranie już leciały zapowiedzi a nie reklamy. No ale po oświadczeniu Młodej sama się rozejrzałam po sali i faktycznie przed nami "babcia i dziadziu" (na oko starsi ode mnie z 10 lat, czyli dla Młodych zgredy totalne), obok też para w moim wieku, z tyłu tak samo. Z drugiej strony tylko zauważyłam grupkę rówieśników Młodych, no i na przedzie jakieś maluchy z pierwszych klas podstawówki było słychać. Więcej po ciemku nie było widać, ale sala była pełna a przedział wiekowy chyba tak od 5 do 55 lat mniej więcej.
Film się nam wszystkim trzem podobał - bardzo przyjemny w odbiorze, sporo zabawnych momentów. Oczywiście to bajka fantasy i jak ktoś nigdy nie zrozumiał fenomenu Harrego Pottera to raczej nie ma co po ten film sięgać.
Wczoraj obejrzałam z nastocórkami Fantastyczne zwierzęta "Fantastic Beasts: The Crimes of Grinelwald", czyli kolejna opowieść ze świata Harrego Pottera. Jesteśmy wszystkie fankami Harrego, więc była to niejako pozyzcja obowiązkowa. Tym razem wybraliśmy się odpowiednio wcześnie, bo - jak było do przewidzenia - ludziów było jak mrówków i już pół godziny przez projekcją najlepsiejsze miejsca zastałyśmy zajęte. Po reklamach, sala była pełna. Lubię oglądać filmy, przy pełnej sali, bo wtedy jest prawdziwie kinowa atmosfera. Film trwał ponad 2 godziny, ale czas ten zleciał niepostrzeżenie, z czego wniosek, że było ciekawie. Podobało się.
Jest jeszcze jedna bajka, na którą czekamy wszyscy z niecierpliwością, a która wejdzie do kin akurat w sam raz na urodziny chłopaków. Smoka Szczerbatka pewnie wszyscy miłośnicy bajek znają, no więc czekamy na 3 część jego przygód. Młody obejrzał ze mną pierwsze dwie części z kompa i pokochał smoki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własne ryzyko