12 września 2020

Pierwsze zakażenie koroną w szkole Młodej i inne ciekawostki z minionego tygodnia.

Młody

U Młodego w szkole nic się ciekawego nie działo w tym tygodniu. Za to w piątek dotarło nasze zamówienie z Caviadraadkubus i nasze świnki dostały nowy piękny dom, a to z kolei oznacza wielką zmianę dla Młodego. W wakacje obiecaliśmy mu bowiem, że od września będzie mógł zabrać swój komputer do swojego pokoju. Żeby to było możliwe, trzeba było zabrać świński wybieg z jego pokoju, a żeby zabrać wybieg, trzeba było zainwestwować w nowe lokum, które zmieści się w miejscu komputera pod schodami w salonie. Skoro już zabrałam się za odpinanie kabli od kompa i wyciągnęłam go z kąta, to postanowiłam go ogarnąć trochę. Borze zielony, takiego siedliska kurzu to dawno nie oglądałam, a jestem wszak sprzątaczką i nie jedno już w życiu widziałam. Zużyłam całą puszkę sprężonego powietrza, pędzelek prawie wyłysiał od zamiatania, a i odkurzacz miał co robić. 

Młody był tak podekscytowany tą wielką zmianą, że pozwolił wyrzucić większość zabawek. Coś ze 4 wielkie torby wywieźliśmy do Kringwinkel (rzeczy z drugiej ręki w Belgii - kliknij tutaj). Inne torby przekazaliśmy znajomym, których pociechy są trochę od Młodego młodsze. Trochę rzeczy powędrowało na strych, a trochę do parku kontenerowego. Kto by pomyślał, że w małym pokoiku może się zmieścić aż  tyle rupieci?

Teraz pokój Młodego wygląda o wiele doroślej i jakby więcej miejsca ma. Zostały tylko książki, wojsko i ulubione pluszaki oraz  parę co fajniejszych pojazdów. Jeszcze nie wiemy, jak to wszystko będzie funkcjonować, ale ufamy, że nasz ośmiolatek jest wystarczająco rozgarnięty, ma dostateczną wiedzę na temat korzystania z sieci i netykiety i że jest wystarczająco dorosły, by udźwignąć tę odpowiedzialność jaką jest posiadanie kompa we własnym pokoju, czyli bez stałego nadzoru starych. No ale to wyjdzie w praniu. Być może trzeba będzie zmodyfikować zasady i przykręcić śrubę, ale może nie... Na dzień dobry udało  mu się stworzyć problem techniczny, którego rozwiązania nikt w domu nie znał, czyli zamienić w klawiaturze strzałki z literami A, W, S, D. Na szczęście starsza siostra wspomogła i kazała zapisać Młodemu adekwatny naprawczy skrót klawiaturowy na przyszłość. 



Świnie zaś czują się w salonie wyśmienicie. Stamtąd o wiele lepiej słychać otwieranie lodówki i szuranie workami, które to dźwięki oznaczają  wydobywanie warzyw. Można utać za każdym razem, gdy się te dźwięki słyszy (kot miauczy, pies szczeka, świnie utają: uut uut uuut!), bo a nuż przyniosą coś na ząb.

Młoda 

Młoda już zaczęła odczuwać konsekwencje chodzenia do szkoły i już zaczyna chorować. Objawy grypy żołądowej mogą co prawda świadczyć o zwyczanej grypie żołądkowej, jednak biorąc pod uwagę okoliczności, podejrzewam szkołę. Młoda choruje na szkołę. 

W czasie wakacji bardzo dobrze się czuła i w związku z tym postanowiła spróbować chodzić do szkoły normalnie. A i ja miałam nadzieję, że może akurat już będzie dobrze szło. Figa! Nie pójdzie. 

Młoda wywęszyła zatem, kto jest coachem czwartoklasistów i natychmiast upisała mejla do tej pani ,informując że chce, tak jak w tamtym roku, uczyć się w domu, a w szkole tylko praktykę robić. Coach odpisała natychmiast Młodej i zaraz też zadzwoniła do mnie, by powiedzieć, że do nauki w niepełnym wymiarze potrzebny jest atest od lekarza, a także omówienie sprawy na radzie pedagogicznej i konsultacja z poradnią CLB. Biurokracji niestety nie przeskoczy. Na szczęście rada pedagogiczna zbiera się już w najbliższym tygodniu i coach ma przedstawić sprawę Młodej. Do psychiatry jest Młoda  umówiona na kolejny miesiąć i doktor obiecała wypisać wszystkie potrzebne atesty. 

Zakładamy, że rada i poradnia nie będą znowu cudować i wydziwiać, i że znowu nie trzeba będzie, by psychiatra spotykał się osobiście z ministrem edukacji, aby uzyskać specjalne zezwolenie dla Młodej... Z biurokracją nigdy nic nie wiadomo... Papierki zawsze najważniejsze. Zdrowie i dobro dziecka nigdy nie jest tak ważne jak świstek papieru i szkolne regulaminy. 

Młoda posiedziała sobie 2 dni w domu, w dużej części w wucecie. W tym czasie otrzymaliśmy mejl ze szkoły, że w klasie takiej i takiej potwierdzono jedno zarażenie covid-19 i że CLB wyśledziło, że osoba ta miała dużo kontaktu z uczniami z klasy takiej i takiej, w związku z czym obie te klasy idą na kwarantanne i że to dotyczy tylko i wyłącznie tych dwóch wymieninych klas i  że dla reszty nic się nie zmienia, i że resztę nadal dotyczy obowiązek chodzenia do szkoły codziennie. 

Tak oto już wiem, jak wygląda sytuacja w szkole, gdy potwierdzą że jakiś uczeń ma koronę i cieszę sie, że jest w miarę zwyczajnie. Choć w radiu mówili też, że jakieś przedszkole przeszło na zajęcia online, bo w czasie lockdownu świetnie sobie radzili... Rodzice na pewno są zachwycieni... Szczególnie ci, którzy nie mogą pracować w domu i nie mają żadnego sponsora, który będzie na nich orał, gdy oni będą zajmować się dziećmi. 

W szkole Młodej przewidziano też już wywiadówkę organizacyjną ON-LINE na najbliższy tydzień. Jestem ciekawa, jak to będzie wyglądało w praktyce. Napisali, że uczniowie dostaną link dla rodziców i przysłali obrazkową instrukcję, jak ogarnąć rozmowę wideo, co mnie uchachało przednio. Jak włączyć kamerę, jak włączyć mikrofon.... Oj, będzie zabawa, jak te 25 dzieci i rodziców plus wychowawcy będzie próbowało to jakoś ogarnąć :-) No, ale ważne, że coś się dzieje, że szkoła umie coś zorganizować, bo mam porównanie z drugą szkołą, która nie umie... 

Najstarsza

Najstarsza świetnie sobie radzi o jednej ręce. Młoda mówi, że ona ma problem wydostać się na strych Najstarszej z dwoma zdrowymi rękami (bardzo strome schody i klapa), a siostra z ręką na temblaku i drugą pełną różnych rzeczy biega sobie po tych schodach w te i wewte niczym akrobatka. 

Za to szkoła Najstarszej to już mnie całkiem osłabia. Totalna porażka i nieporozumienie. 2 tygodnie szkoły, a tu człowiek nie ma ani smartschool, ani żadnej innej alternatywy do komunikacji z nauczycielami, poradnią, czy czymkolwiek innym. Dwie belferki zaprosiły uczniów do googlowego classrooma, gdzie jedna zamieszcza ładnie materiały do lekcji i to wszystko. Najstarsza napisała do drugiej (ulubieńszej) mejl z prośbą o jakiś kontakt do mentora czy innych nauczycieli, bo chciała ich prosić o wysyłanie zadań, czy choćby tematów lekcji, ale bez odpowiedzi. Spoko. Duża będzie se zatem siedzieć miesiąc w domu i nic nie robić, bo nie wie, co oni tam robią w szkole i nie ma się kogo zapytać. Poza tym nie ma podręczników do podstaowych przedmiotów i nie wiadomo, czy oni jej tam zamówili, jak obiecali i nie ma się kogo zapytać. Kompletnie nic nie wiadomo. Co za burdel! A to była taka fajna szkoła, dopóki była to jedna mała szkoła a nie jakiś moloch zbudowany z  kilku różnych szkół. Co jest do wszystkiego, to jest do niczego - wiadomo nie od dziś. Potem oczywiście będą jojczyć i narzekać, że Najstarsza nic nie zrobiła, że ma braki i w ogóle... Dobrze, że powtarza klasę to nic tak na prawdę nie traci, ale wkurza mnie takie podejście. Zastanawiam się, co oni kuźwa całe wakacje robili, że dziś nic nie ma przygotowane i że po przymusowej nauce online, która całkiem sprawnie przecież przebiegała, oni dziś nie mają żadnego systemu szkolnego działającego? Żenada.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentujesz na własne ryzyko