16 lutego 2025

Stronger Than All !!!! Czyli byliśmy na koncercie PANTERY!!!!



Spełniam przedwyborcze obietnice i znowu będzie o muzyce. Niezupełnie  jest to dokończenie poprzedniego tekstu , bo na to trzeba jeszcze chwilę poczekać. Ale to co chcę napisać jest dla mnie bardzo ważne gdyż taka okazja może się już nie powtórzyć.

Ian Curtis tragicznie zmarły wokalista zespołu Joy Division powiedział kiedyś  „Marzenia nie spełniają się nigdy, nie wznoszą się lecz spadają „ może coś w tym jest. Jadnak ja uważam że czasem małe marzenie się spełnia i przy odrobinie cierpliwości i poświęceniu można je zrealizować.
O koncercie tego zespołu marzyłem  około 30 lat z małymi przerwami, a to nie grali w Polsce a to alkohol i takie różne zawirowania. Aż wreszcie 10.02. 2025 stanęliśmy oko w oko z Panterą bo  to o nich mowa. Zespół Pantera to dla mnie osobiście jeden z najlepszych i najbardziej nowatorskich,bezkompromisowych , odkrywczych i przede wszystkim najbardziej wpływowych zespołów  ostatnich 35 lat a może nawet wszechczsow. Bez muzyki Pantery nie było takich zespołów jak Korn, Machine Head, Fear Factory czy nawet Slipknot to  pokazuje jak wielkim zespołem są i jaki wpływ wywarli na całe pokolenie muzyków.

Zespół Pantera poznałem na początku lat dziewięćdziesiątych przez mojego kolegę Jacka z którym pracowałem kilkanaście lat  (Jacek jest obecnie po drugiej stronie  metalowego grania gdyż przegrał walkę z nałogiem ).  Jacek miał kompletnego świra na punkcie Judas Priest ale lubił też wiele innych  kapel i gatunków muzyki o których gadaliśmy praktycznie codziennie. Aż tu nagle któregoś dnia przytargał płytę CD  zupełnie mi nie znanej kapeli Pantera pt. „Vulgar Display Of Power" i mówi posłuchaj tego  i powiedz co myślisz. Wziąłem płytę i pierwsze co przyszło mi do głowy to, co to za nazwa dla metalowego zespołu….śmiech. Już wtedy dysponowałem dobrym sprzętem do słuchania muzyki a mianowicie wieża segmentową Sony oraz głośnikami Tonsil Altus o mocy 110W każdy. Gdy odpaliłem płytę to po prostu zostałem wbity w ziemię, Boże co to był za dźwięk , jakie emocje i energia płynąca z tej muzyki ora niebywała wręcz świeżość.Nikt tak wtedy nie grał a jakość brzmienia i w ogóle dźwięku porażała zmysły swoją nieokiełznaną wręcz gwałtownością. No i odpłynąłem zupełnie, to było to. A trzeba wam wiedzieć że w tym czasie byłem zafascynowany innym zespołem i ich debiutanckim albumem czyli „Burn My Eyes" Machine Head. Dzisiaj mam przed oczami  moje dyskusje i spory z Jackiem o to który zespół jest lepszy  i kto będzie miał większy wpływ mną muzyka metalowa w przyszłości. Zgodnie doszliśmy do wniosku że to Pantera otworzyła nowy rozdział w ciężkim graniu i tchnęła nowego ducha w ten nieco już skostniały w owym czasie gatunek muzyki. Jacek zaraził mnie miłością do muzyki Pantery a ja mu pokazałem Tool oraz Dream Theater. To były czasy, lata dziewięćdziesiąte to dla mnie wspaniały i być może najlepszy okres w muzyce rockowej oraz szeroko pojętej muzyce metalowej.

Trochę historii przed daniem głównym. Pantera powstała w na początku lat osiemdziesiątych w Dallas w Teksasie z inicjatywy braci Vincenta Paula i Darrella „Dimebaga" Abbott, odpowiednio perkusista i gitarzysta. Bracia Abbott pochodzili z bardzo muzykalnej rodziny gdyż ich ojciec był profesjonalnym muzykiem i producentem muzycznym no i na początku miał dużo do powiedzenia w zespole. Początki były takie sobie rzekłbym i  niezbyt oryginalne  gdyż pierwsze trzy albumy są takie jakby gładkie  utrzymane w stylistyce glam czy też power metalu coś jak Motley Cure . Już wtedy dało się zauważyć  niezwykły talent Darrella do gry na gitarze ale tak jak wspomniałem te pierwsze albumy to dopiero zapowiedź tego co miało nadejść a najciekawsze dopiero przed nami. Muzyczny styl grupy zmienił się diametralnie po dołączeniu charyzmatycznego wokalisty Philipa Hansena Anselmo a skład uzupełniał basista Rex Brown i to jest oryginalny i zarazem kultowy skład Pantery czyli Darrell, Vinnie, Rex oraz Phil i ten skład przetrwał aż do końca czyli do 2003 roku. Już z Philem na wokalu w 1990 roku wydają krążek pt „Cowboys From Hell" który pokazuje zupełnie nowe oblicze zespołu i wytycza kierunek w którym  będą podążać gdyż to całkowita zmiana stylu i przed  wszystkim podejścia do gry. Do dziś grają na koncertach utwór tytułowy oraz Damnation, Cemetery Gates czy Psycho Holiday.  Tak oto znaleźliśmy się w latach dziewięćdziesiątych a konkretnie w roku 1992 bowiem wtedy 25 lutego światło dzienne ujrzał album  „Vulgar Display Of Power" który rzucił świat metalu na kolana gdyż przed nimi nikt nie grał w taki sposób. To brzmienie, ta produkcja , gitara oraz perkusja to normalnie kosmos. To z tego albumu pochodzą takie killery jak Walk, Mouth For War, New Level, Fucking  Hostile, This Love oraz Hollow bez których nie może obejść się żaden koncert. Tak ta płyta to prawdziwa petarda, te emocje , energia i niezwykła wręcz chemia pomiędzy muzykami stworzyły arcydzieło. To jest jak okno wychodzące na bezkresny ocean. W 1994 ukazuje się moja ukochana płyta Pantery z bardzo sugestywną okładką pt „Far Beyond Driven" z takimi utworami jak Strenght Beyond Strenght, Becoming, Im Broken, Planet Caravan oraz mój ulubiony Five Minutes Alone. To te dwa albumy na zawsze zmieniły oblicze heavy metalu a z Pantery uczyniły zespół wręcz kultowy i najbardziej oryginalny. Oprócz wyżej wymienionych Pantera nagrała jeszcze dwa albumy studyjne „The Great Southern Trendkill"  oraz „Reinveiting The Steel"  oba równie znakomite, oficjalna  dyskografię zamyka album koncertowy pt „Official Live:101 Proof".

Grali tak ciężko i agresywnie, a mimo to w ich utworach słychać niesamowite melodie. Mieli również tego niesamowitego gitarzystę, który powalał swoją grą i niewiarygodnymi umiejętnościami.

ROB HALFORD

Za czasów ich świetności, nikt nie mógł nawet zbliżyć się do Pantery.

SCOTT IAN 
W szeregach Pantery występował jeden z najbardziej utalentowanych i nietuzinkowych gitarzystów swojego pokolenia tj Darrell Abbott zwany Diamndem lub Dimebagiem. Miał swój charakterystyczny i niepowtarzalny styl a przy tym wielką energię i charyzmę które czyniły z niego prawdziwego wirtuoza gitary. Moim skromnym zdaniem to był najbardziej utalentowany i nowatorski gitarzysta od czasów Randego Rhoadsa tragicznie zmarłego gitarzysty z zespołu Ozzego  Osbourna. Gdyby żył i dalej rozwijał swój talent i te niesamowite umiejętności to muzycznie Pantera byłaby po za zasięgiem dla jakiegokolwiek zespołu. Niestety stało się inaczej. Formalnie zespół przestał istnieć w 2003 roku i nie będę wdawał się tutaj w szczegóły jak i dlaczego bo mnie to po prostu nie interesuje. Dla mnie liczy się tylko muzyka i to ona jest najważniejsza ale chce wspomnieć o jeszcze jednej bardzo ważnej  rzeczy. Zespół naznaczony jest wielką tragedią bowiem po rozpadzie grupy bracia zakładają nowy zespół pod nazwą Damageplan. Jest 8 grudnia 2004 grają koncert w Columbus w stanie Ohio i nagle dochodzi do tragedii gdyż Darrell Abbott zostaje zastrzelony na scenie pięcioma strzałami w tył głowy przez jakiegoś psychola który zabije jeszcze trzy  inne osoby aż zostaje zastrzelony przez policjanta który był na koncercie. To się w głowie normalnie nie miesci, takie rzeczy tylko w USA. Kilkanaście lat później w 2018 roku umiera drugi z
braci Abbott czyli Vinnie Paul i historia zamyka koło. Dwóch założycieli i i najważniejszych muzyków nie żyje. Tak kończy się kariera jednego z największych i najbardziej oryginalnych zespołów w dziejach ciężkiej metalowej muzyki , pozostali nam tylko Rex Brown i Phil Anselmo.

Dobrze , miała być recenzja z koncertu a tu jest lekcja historii ale porządnej wiedzy nigdy za dużo. Mijały lata i co jakiś czas pojawiały się plotki czy też informacje że zespół powróci na trasę koncertową a zmarłych muzyków zastąpi a to ten albo tamten. Sam w to nie wierzyłem, przeciez takich ludzi  nie da się zastąpić. Aż  tu nagle w 2022 roku pojawia się oficjalna informacja że zespół Pantera wraca na trasę koncertową w hołdzie dla zmarłych członków zespołu. Skład uzupełnił gitarzysta Zakk Wylde znany z własnego projektu Black Label Socjety oraz z występów z Ozzym Osbournem oraz perkusista Charlie Benante z grupy Anthrax. Według mnie wybór doskonały choć wśród fanów opinie są podzielone. Ruszyli w trasę w  2023, wiadomo najpierw Ameryka i wszystkie wielkie festiwale , nawet nie myślałem że kiedykolwiek zagrają w tym składzie w Europie. A tu nagle taka  wiadomość  w czerwcu 2024 roku  tj. ogłoszenie europejskiej trasy koncertowej na rok 2025 a w rozpisce oczywiście Belgia i Forest National w Brukseli 10 luty 2025. To jest ta rzecz za którą lubię Instagram i zresztą mam go tylko po to żeby otrzymywać takie wiadomości od ulubionych artystów. Bilety zakupiłem już pierwszego dnia jak tylko pojawiły się w sprzedaży, siedząc na stołówce w pracy. Od razu  tą wiadomością podzieliłem się z synem, Naszym Epickim Izydorem przecież też jest wielkim fanem Pantery no i towarzyszy mi we wszystkich wydarzeniach koncertowych już od prawie roku.  Mamy to!!! Idziemy na koncert Absolutnej   Legendy. Wielka radość i odliczanie miesięcy, tygodni a później już dni.

Wreszcie nadszedł ten wymarzony dzień i pojechaliśmy , do Brukseli na wielkie muzyczne wydarzenie by móc patrzeć ,przeżywać i najważniejsze by poczuć tę moc , tą magię tej muzyki , ten niesamowity  klimat i by wreszcie stanąć twarzą w twarz z tymi legendarnymi muzykami. Ruszyliśmy wcześniej by  zająć jak najlepsze miejsce, by być po prostu blisko sceny. Udało się po mimo tego że czekaliśmy 3,5 godziny w deszczu i zimnie. Izydor dzielnie zniósł czekanie no i to dokuczliwe zimno oraz siąpiący deszcz i takim sposobem wylądowaliśmy w pierwszym rzędzie przy samych barierkach, w zasadzie pośrodku sceny (patrz zdjęcia)  Aha parking przezornie zarezerwowałem trzy tygodnie wcześniej by nie kombinować tylko wjechać i marsz na koncert. Marzenie się spełniło bowiem mieliśmy scenę i muzyków na wyciągnięcie ręki, dosłownie jak w pokoju , warto było poświęcić się i czekać w tej nieprzyjemnej pogodzie. Hala w środku bardzo ładna i przyjemna ale też sporo mniejsza od  naszego „Spodka" ale wrażenie robiła imponująca scena ze wszystkimi bajerami które teraz były zakryte w oczekiwaniu na występ gwiazdy wieczoru. Cały show rozpoczął się o godzinie 19.30  bowiem przed Pantera zagrały dwa inne zespoły tj. kolejno King Parrot oraz Power Trip zwłaszcza ten drugi zrobił na mnie olbrzymią wrażenie niezwykłą energią oraz dynamika swojego występu a muzycznie to taki klasyczny thrash metal. Około godziny 21.00  wielka czarna kurtyna z olbrzymim czerwonym Logo zespołu Pantera zakryła całą scenę i zostały dosłownie minuty do ich wyjścia na scenę gdyż ekipa techniczna uwinęła się bardzo szybko. Boże ależ to było napięcie i emocje, już  dawno czegoś takiego nie doświadczyłem. Dokładnie o 21.20 z głośników popłynęło intro które wprowadza muzyków na scenę a przez kurtynę widać było już pierwsze światła i wizualizacje. Dosłownie po trzech minutach kurtyna nagle opada a naszym oczom ukazał się widok którego nigdy nie zapomnę.Pantera w całej  okazałości czyli w centrum Phil Anselmo oczywiście  na dywanie i na boso, po lewej stronie Rex Brown na basie, po prawej  Zakk Wylde na gitarze oraz z tyłu za imponującym zestawem perkusyjnym z wizerunkami zmarłych braci Abbott  Charlie Benante. Ależ to było wejście po prostu kosmos, ta scena, te światła, te wszystkie efekty pirotechniczne i trzy wielkie ekrany to robiło naprawdę piorunujące wrażenia. Powiem tak gdyż w życiu byłem na wielu koncertach ale to co usłyszałem w Brukseli toż to przechodzi ludzkie pojęcie. Dźwięk który miażdżył i wbijał w ziemię a przy tym  był niezwykle czysty i selektywny , słychać było dosłownie wszystko, każde słowo, każdą nutę i frazę a perkusja toczyła się niczym walec przez cały koncert. Dźwięk jak w wysokiej rozdzielczości, jak z płyt audio, po prostu miazga,  klasa sama w sobie. Gdy do tego dodam niesamowite emocje , energię poszczególnych muzyków  oraz tą chemię którą się czuje to mamy kompletnie wszystko. Cała oprawa sceniczna , te wszystkie  wizualizacje oraz efekty świetle dopełniły całości a trzeba wam wiedzieć że ci ludzie mają grubo po pięćdziesiątce na karku a mogą wpędzić w kompleksy nie jednego młodego muzyka. Powtórzę jeszcze raz że pod względem dźwięku i w ogóle brzmienia czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem i nie wiedziałem, nawet nie wiem jak to opisać. Pod tym względem to najlepszy koncert na jakim kiedykolwiek byliśmy, i na jakim ja byłem sam.

Zagrali wszystko o czym mogłem marzyć począwszy od  „ New Level" przez Mouth For War,  Strenght Beyond Strenght, Becoming, Im Broken, nieśmiertelny Walk, Suicide Note Pt 2, This Love  no i mój ukochany Five Minutes Alone oraz Floods ze specjalnym pokazem i dedykacją. Utwór Floods pochodzi z albumu  „ The Great Southern Trendkill" a  na obecnej trasie jest dedykowany braciom Abbott przez obecny skład zespółu. Muzyce towarzyszą niezwykłe obrazy, filmiki i zdjęcia nieżyjących muzyków, wspaniała, wzruszająca i bardzo nostalgiczna chwila która trwa około 8 minut. Cudowna podróż w czasie, powrót do lat dziewięćdziesiątych, do najpiękniejszego moim zdaniem okresu w muzyce rockowo- metalowej. Te słowa Phila gdy zapowiada utwór, gdy mówi o szacunku, o fanach, o muzyce, o pasji o dziedzictwie Pantery, o dokonaniach tych nieżyjących i niezwykłych muzyków na długo pozostają w pamięci  i uwalniając niesamowite wzruszenie. To najpiękniejszy  i najważniejszy moment koncertu , bo ja  mu wierzę i wiem że nie robią tego dla kasy i chwały gdyż i bez tego są wielkim muzykami i  na zawsze pozostaną w sercach i umysłach swoich najwierniejszych fanów a ich dokonania będą inspiracją dla następnych pokoleń muzyków. Na bis zabrzmiał drapieżny i niesamowicie żywiołowy Fucking Hostile. Ponad sto minut  minęło nie wiedzieć kiedy i zeszli ze sceny a pożegnaniom i zdjęciom nie było końca. Dla nas ten wieczór mógłby trwać w nieskończoność po mimo tego ścisku i tłoku w jakim oglądaliśmy ten występ.  Nie żałuję ani jednej sekundy spędzonej pod sceną i dzisiaj poszedłby na ich występ jeszcze raz. Tylko tyle i aż tyle.

Słów kilka o tym co działo się w tłumie. Występy zespołu Pantera od samego początku ich istnienia są nacechowane niezwykłą wręcz energią i mnóstwem emocji i tak też było w Brukseli. Był niesamowity ścisk i tłok by nie powiedzieć że momentami wręcz tumult co nie wpływa na koncentrację i poprawny odbiór muzyki. U mnie górę wzięły emocje i jakoś dałem radę ale już  Izydor miał z tym większy problem gdyż zwyczajnie się bał w tych trudnych momentach . Po mimo tego że koncert bardzo mu się podobał i wywarł na Nim olbrzymie wrażenie, gdzieś tam w głębi jego muzycznego serca pozostał pewien niedosyt i lekki niepokój. Marzenie się spełniło, odliczał dni do ich występu ale jednak,on potrzebował więcej spokoju i koncentracji gdyż muzykę odbiera i przeżywa podobnie jak ja czyli całym sobą. Bardzo emocjonalnie.
Ja mam już swoje lata i wiele w życiu widziałem ale jedno chce napisać i podkreślić z całą mocą że tzw. crowdsurfing powinien być całkowicie i bezwzględnie zakazany na wszyskich imprezach czy to rockowych , czy metalowych. Koniec kropka, nie ma i już , jeśli się nie zastosujesz to wypad z imprezy gdyż nasze bezpieczeństwo i przede wszystkim zdrowie są najważniejsze. Ze swej strony będę to propagował i pisał gdzie tylko się da  by tego zabronić.

Podsumowując występ Pantery to najlepszy i najwspanialszy koncert w jakim dane nam było uczestniczyć, to spełnienie młodzieńczych marzeń. Czy Pantera w tym składzie jest najlepsza ? Krótka  odpowiedź brzmi TAK. Niech  nie powstaje nowa muzyka gdyż ten hołd dla braci Abbott jest czymś niezwykłym i niepowtarzalnym  i nie ma drugiego kompozytora jak Darrell i Vinnie Paul. Ogromny szacunek dla Rexa i Phila oraz pozostałych muzyków za to co robią.  Jesteście wielcy i jesteście Wspaniałymi Ludźmi. Legenda jest tylko jedna i jest nią PANTERA na zawsze🤘🤘🤘 
For Fans, For Musić, For Legacy !!!!🤘

Sorry za chaos i wszystkie błędy ale to bardzo emocjonalny wpis gdyż ja tak mam. Tak czuję i odbieram muzykę. Na koniec obiecane zdjęcia.

P.s Zapomniałem napisać o sali. Wyglądem nie zaskakuje, nie wyróżnia się, ot taka większa stodoła. Ale co najważniejsze i to chcę powiedzieć. Akustyka jest tam po prostu rewelacyjna, dosłownie wszystko słychać doskonale, żadnego dudnienia i jakiś innych przesterow. Super miejsce do słuchania muzyki,wracamy tam 9 kwietnia 2025 na koncert kolejnego naszego ulubionego zespołu a mianowicie występ zespołu GODSMACK !!!! Oj będzie się działo gdyż na ten koncert mamy specjalne bilety 🎫 






















Q















R
































































1 komentarz:

  1. Akurat zespół to nie moja bajka, ale zgadzam się, że koncerty na żywo to cos niepowtarzalnego i nie dziwi mnie twój zachwyt!
    Życzę wielu jeszcze podobnych wydarzeń!

    OdpowiedzUsuń

✍️