7 kwietnia 2025

Mietek Drewniak w muzeum kanałów

 Wczora wybrołem sie na ekskursyje do stolycy, bo żem sie dowiedzioł, że tam rzyke pod zimiom majo, znaczy sie pod gościńcym. No i żech kcioł to na własne patrzały ujrzyć. Wzionem se sobom Młodego i Starom. Niech i łony co uciechy majo, bo ferje wielkanocne sie zaczyny, to szkoły ani roboty ni majo. A lepi jak wyjdo z chałupy niźli by sie w te ich smarkfony całe dnie lampić miały. 

Pojechali my pociongim. Ino Stary nas na stacyje zawiźć musioł, bo nom sie liźdź nie kciało… No i git.

Łoczekali my sie troche na tyn pociąg, a Młodemu dupsko wywioło, bo urwipołeć kurtki se nie wzion. Godoł że mu ciepło…. Jo tam sie nie znom na tym ich odzieniu. Mie tam w drewno ani nie zimno, ani nie goronco. 

czekołem na stacyi

i czekołem…

w pociągu było fajowo

chwile żech przez łokno patrzuł…



na Dworcu Południowym ludziów jak mrówków

Wysiedli my na Brussel-Zuid, czyli na dworcu południowym. Niektórzy godajo tak bardzi z francuskiego: „na midach”, co im tyż i wolno, nie moja to sprawa…
Potym my szli i szli, i szli cały kilometer. Dla ludziów to może i nie wielo, ale dla Mietków Drewniaków to strasznie daleko. W końcu my jednak doszli do celu, czyli do muzeum kanałów.

Riolenmuseum

adres:
Octrooipaviljoen-Anderlechtsepoort 2/4
Brussel
kilometr od Dworca Brussel Zuid (Midi)

godziny otwarcia:
od wtorku do niedzieli 10:00 - 17:00
każda pierwsza niedziela miesiąca wstęp GRATIS






Ludzie chyba nie wiedzo, że tyndy do muzeum sie włazi, bo przed dźwiami tablica stoi, żeby przejścio nie blokować. Pewnie siadajo gupki na schodach…


W pirszo niedziele włazi sie za darmo, ale bilet dajo. Jo żem tyż dostoł. Bilet winkszy łodymnie.


Potym my łoglondali wszysko. 

Najprzód była mało izba z różnymi rzeczami. Młody i Staro czytały tam i łoglondały. Młody jakomsi zagwozdke rozwionzywoł z głosami różnemi i łobrozkami. 

Potym my sie uczyli kanał budować. Słabo im szło i klocki sie cały czas rozpieprzały, ale żem im podpowiedzioł, by koło ściany postawiły no i żem jem pomóg i sie nom udało w końcu…


W nastympny izbie był wiknkszy klocek. Taki prowdziwy, co to go ponoć z kanału wyciongnyli i jeszcze powiadajo, że piniondze przy nim znalazły jakiesi… 



 Był tam tyż metalowy szczur do czyszczynio kanałów, ale drzewi to ludzie musiały normalnie łopatami te kanały sprzontać… Dzisio to wszysko łatwe.


A i kamery som specialne, coby w ciasne mijsca, dzie człek się nie wciśnie, je wysyłać i tak z dalika se łoglondać, czy wszystko gro.

kamera

Inne różne ustrojstwa jeszcze były, ale żem nie spamintoł, do czego… 




Jezusicku! Aż mnim zatelepało, jakżem te prowdziwe szczury był zobaczół. Na szczynście zdechninte już były i w śklane pudełka wetkninte.
No, żywego tyż my widzieli, ale spieprzoł wartko, jak ino Starom ujrzoł. 
 

A w innym śklanym pudełku jakoś staro giwere żem ujrzoł, ale nie mógem pomacać, a ciekawy żem był, jak diabli, co to za ustrojstwo. Pisało, że w kanale to ktosi znaloz. 



z bliska na szczury patrzółem

Późni poszli my jeszcze bardzi na dół, żebym mógł w końcu te schowano brukselsko rzyke zobaczyć. Ona sie po francusku Senne nazywa.  Młody dar łacha z tej nazwy, bo jego stary kamrat ze szkoły tyż sie tak nazywo, ale Młody godo, że łon aż tak nie śmierdzi. Rzyka śmierdzi mułym, jak to rzyka. A brzydko ci, że strach. No, ale drzewi ona normalnie wirzchym płynyła, a chałupy na brzegach stoły, ino ludzie zaczeli wszystkie gunwa i inny syf do ni ciskać, aż sie taki sztynks zrobiół, że nie szło zdzirżyć i jakieś kierowniki kozały rzyke przykryć kaminiami i ludziska tak zrobiły. Teroz w Brukseli ponoć mni śmierdzi, choć nie powim, by tam fiołkami pochniało…
A jeszcze my sie dowiedzieli, że przykrywka do studzinki woży 90 kilo. Pewnie bym nie uniósł som.





Im dali my szli, tym winkszy smród sie robiół, bo w końcu my do kanału doszli i szli my po metalowych krotkach nad śmierdzoncym ściekiem. 
Nosy trzabyło zatykać, ale cikawe to wszysko było. Nie codziń wszak po kanałach sie łazi.








wyjście ewakuacyjne



Na szczynście po kanale dużo sie nie chodzi, bo tam cuchnie nieludzko. Szybko my nawrócili i poszli na góre, gdzie najsampirw umyli my porzondnie rynce, a potym jeszcze pore izb  z rekwizytami obejrzeli. 
Była nawet zapachowa zgadywanka i żem wąchoł różne zapachy.



Powiadom wom, cikawe to wszysko było.

Późni poszli my jeszcze do ratusza, ale to już inna historia.


3 komentarze:

  1. No ciekawostka niecodzienna, oby smród kanałów nie przyczepił się do zwiedzających na dłużej! Moja koleżanka zwiedzała kiedyś z uczniami oczyszczalnie ścieków, na drugą wycieczkę już się nie zgodziła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W oczyszczalni byłam w liceum (jak chyba wszystkie klasy na biol-chemie :-)) i poszłam bym jeszcze raz, bo to też ciekawe było. Jo i Mietek my som ze wsi, a smród z obory to dopiero się przyczepia do człowieka - dosłownie na pare sekund wystarczyło wejść do obory, by wonieć krowami... Choć fakt, że w oborze to pachnie jeśli porównac to z kanałami czy oczyszczalnią :-)

      Usuń
  2. Fajna taka relacja z perspektywy drewnianego Pinokia 🤪🤣

    OdpowiedzUsuń

✍️