Naszą tradycją rodzinną stało się nocne wycieczkowanie po kolacji wigilijnej, zdmuchnięciu świeczek na torcie i rozpakowaniu podarków.
W tym roku pojechaliśmy zobaczyć, jak wygląda Leuven nocą w czasie Bożego Narodzenia.
Podobało nam się. Ratusz oświetlony lampami zmieniającymi kolory. Pod ratuszem ładna szopka z żywymi owieczkami oraz różne inne interesujące dekoracje. Ogólnie centrum wygląda bardzo ładnie. Wyraźnie widać klimat świąteczny. Trochę za późno się wybraliśmy (nie sprawdziłam tego w necie niestety), bo jak dotarliśmy do Leuven to już było połowę Mszy, więc tylko zajrzeliśmy do kościoła. Tutaj - podobnie jak w niektórych kościołach w Polsce - Msze są trochę wcześniej przed północą, nawet dużo wczesniej, bo o 18:00 czy 20:00. Okazuje się, że - wbrew temu co się słyszy - całkiem sporo ludzi chodzi do kościoła w święta. Na pewno nie tyle co w Polsce, jednak wczoraj w Leuven kościół był pełny. Dziś byliśmy w Holandii w Middelburgu i zauważyliśmy tłumy ludzi zmierzających całymi rodzinami w jednym kierunku. Okazało się, że idą pieszo i jadą na rowerach do kościoła właśnie....
Jednak miałam pokazać wam, co widzieliśmy w tych dwóch miastach, a nie snuć refleksje na temat chodzenia do kościoła. O tym będzie innym razem.
A teraz pora na zdjęcia.
Leuven - Belgia
|
tak, to ja :P |
|
Fontanna (nieczynna) z cyklu "niewiemcoautormiałnamyśli" :-) |
|
ten baranek trochę creepy, ale za nim w ogródku były żywe owieczki |
Przy szopce z żywymi owieczkami czuwają strażnicy, w szopce stoi więc grzejnik olejowy i krzesło, co dość śmiesznie się komponuje z tym obrazkiem sprzed 2 tysięcy lat. Niestety nie uchwyciłam tego na zdjęciu, bo akurat ludzi się naszło oglądać szopkę.
|
szopka w Leuven |
|
Leuven - Oude Markt |
|
Leuven - Grote Markt |
|
chatka |
|
Leuven - biblioteka uniwersytecka |
|
Leuven - okolice biblioteki |
Middeburg - Holandia
|
lodowisko na rynku |
|
pomysłowa prosta dekoracja |
|
"skradzione wspomnienie" |
|
domek "Lange Jan" |
|
tu wejście do restauracji :-) |
W Belgii i Holandii nawet do kościoła w Boże Narodzenie jedzie się na rowerze, co widać na załączonym poniżej obrazku.
Middeburg to bardzo ładne miasteczko, tylko że - pewnie z racji położenia "po środku" morza - okropnie tam wieje. Z tego powodu nie łaziliśmy tam za długo, bo pioruńsko było zimno, mimo stosunkowo wysokiej temperatury. Nie było się też gdzie ogrzać, bo w rynku większość restauracji i kawiarni nieczynnych, a te czynne - jak nie trudno zgadnąć - pełne.
Wrócimy tam zapewne latem. Choćby po to, by zjeść obiad w tej restauracji, do której wchodzi się takimi fikuśnymi drzwiczkami (patrz 8 zdjęcie od dołu). Nie daleko na pewno uda się też znaleźć jakąś plażę, wszak do morza z każdej strony bliziutko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własne ryzyko