Za co kocham mój kraj* ?
)* Mój kraj, to kraj w którym aktualnie mieszkam. Mój kraj to Belgia.
Dzisiaj wpis typowo łikendowy,czyli lekki, łatwy i przyjemny nie wymagający specjalnie myślenia, bo rok szkolny się zaczął, a z nim jak zwykle pierdyliard problemów, o których dziś myśleć nie zamierzam.
Dzisiaj wpis typowo łikendowy,czyli lekki, łatwy i przyjemny nie wymagający specjalnie myślenia, bo rok szkolny się zaczął, a z nim jak zwykle pierdyliard problemów, o których dziś myśleć nie zamierzam.
ALE TEŻ ZA WIELE INNYCH RZECZY.
(w poniższej wyliczance nie ma żadnej chronologii ani stopnia wartości. Kolejność jest zupełnie przypadkowa)
Za to że mogę być kim chcę i nosić to co chcę, i nikt tego głupio nie komentuje.
Za to, że kiedy jadę czy idę ulicą, przypadkowo spotkani ludzie się do mnie szczerze uśmiechają, a wielu często zupełnie obcych mówi "Dzień Dobry".
Za to że w szkole - także katolickiej - dziecko zapytane o wyznanie może śmiało powiedzieć "ateizm" i nikt nawet się nie zdziwi.
Za to że mogę pracować, kiedy tylko pracować chcę i zarobić uczciwie.
Za to że nikt mnie nie ocenia po tym, ile zarabiam, czy jaki wykonuję zawód.
Za to że ludzie nie narzekają wiecznie na wszystko.
Za to że mogłam w podstawówce wybrać dla dziecka etykę zamiast religii bez żadnych przykrych konsekwencji dla tego dziecka.
Za to że obcy ludzie są dla mnie mili i każdy podaje pomocną dłoń.
Za to że mogłam tu poznać osobiście Belgów, Francuzów, Marokańczyków, Tajlandczyków, Kongijczyków, Hiszpanów, Portugalczyków i wiele innych narodowości, że mogę na żywo usłyszeć najróżniejsze języki.
Za to że mogłam poznać z bliska inne kultury.
Za to że ludzie swobodnie mówią o tym, że ich dziecko czy znajomy ma partnera tej samej płci, że bycie gejem, lesbijką jest tu czymś normalnym o czym się normalnie mówi.
Za to, że ludzie nie chowają się za firanką by z ukrycia śledzić poczynania sąsiadów czy przypadkowych przechodniów tylko siedzą w otwartym oknie albo na krzesłach przed domami i zwyczajnie otwarcie się ludziom przyglądają a czasem nawet zagajają.
Za to że mam dostęp do świetnych lekarzy, dentystów, psychiatrów, kinezyterapeutów.
Za to że rowerowanie do pracy (nawet jak się w garażu ma 3 wypasione bryki) jest tu czymś oczywistym i normalnym.
I za rozbudowaną i doskonale oznaczoną sieć ścieżek rowerowych.
Za kulturę na drogach.
Za atmosferę i szacunek w pracy.
Za to że nikt nikomu niczego nie zazdrości.
Za to że szkoła i edukacja jest ważna dla wszystkich a nauczyciele cieszą się szacunkiem i poważaniem.
Za to że większość kobiet pracuje i może sie rozwijać.
Za zadbanych, aktywnych i chodzących systematycznie do restauracji, kina, wyjeżdżjących na wakacje emerytów.
Za wiele możliwości zorganizowania sobie i dzieciom czasu wolnego za przystępną cenę.
Za brak zimy.
Za piękne miasta i wioski.
Za czystość na wsi.
Za liczne, przystępne i przyjazne restauracje oraz dobre belgijskie potrawy.
Za to, że pije się tu duże ilości alkoholu a mimo to nie widuje się pijanych ani pijących (nie licząc Polaków i Rumunów przy sklepach i w krzakach) poza knajpami i imprezami.
Za miłych i przyjaznych urzędników, kasjerów, konduktorów, policjantów itd.
Za to że obcy ludzie stali się dla mnie bardzo bliscy i zastepują mi rodzinę dając każdego dnia mnóstwo ciepła, wsparcia i zrozumienia, a także pomagając na każdym kroku.
Za to, że znalazłam tu swoje miejsce i że jestem tu szczęśliwa, o wiele szczęśliwsza niż w ojczyźnie, choć i tu los nie szczędzi solidnych kopniaków...
Na zakończenie dodam uczciwie, że mam też całkiem zacną listę z tym, co mnie w moim kraju wkurza, ale na razie nie zamierzam jej publikować, bo dziś szklanka jest do połowy pełna :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własne ryzyko