7 września 2019

Za co kocham mój kraj. Wyliczanka pozytywna.

Za co kocham mój kraj* ?

)* Mój kraj, to kraj w którym aktualnie mieszkam. Mój kraj to Belgia.

Dzisiaj wpis typowo łikendowy,czyli lekki, łatwy i przyjemny nie wymagający specjalnie myślenia, bo rok szkolny się zaczął, a z nim jak zwykle pierdyliard problemów, o których dziś myśleć nie zamierzam. 


Mój kraj kocham przede wszystkim za to, że mogę tu mieszkać, godnie żyć i uczciwie pracować otrzymując za to uczciwe wynagrodzenie i należyty szacunek.

ALE TEŻ ZA WIELE INNYCH RZECZY.
(w poniższej wyliczance nie ma żadnej chronologii ani stopnia wartości. Kolejność jest zupełnie przypadkowa)

Za to że mogę być kim chcę i nosić to co chcę, i nikt tego głupio nie komentuje.

Za to, że kiedy jadę czy idę ulicą, przypadkowo spotkani ludzie się do mnie szczerze uśmiechają, a wielu często zupełnie obcych mówi "Dzień Dobry".

Za to że w  szkole - także katolickiej - dziecko zapytane o wyznanie może śmiało powiedzieć "ateizm" i nikt nawet się nie zdziwi.

Za to że mogę pracować, kiedy tylko pracować chcę i zarobić uczciwie.

Za to że nikt mnie nie ocenia po tym, ile zarabiam, czy jaki wykonuję zawód.

Za to że ludzie nie narzekają wiecznie na wszystko.

Za to że mogłam w podstawówce wybrać dla dziecka etykę zamiast religii bez żadnych przykrych konsekwencji dla tego dziecka.

Za to że obcy ludzie są dla mnie mili i każdy podaje pomocną dłoń.

Za to że mogłam tu poznać osobiście Belgów, Francuzów, Marokańczyków, Tajlandczyków, Kongijczyków, Hiszpanów, Portugalczyków i wiele innych narodowości, że mogę na żywo usłyszeć najróżniejsze języki.

Za to że mogłam poznać z bliska inne kultury.

Za to że ludzie swobodnie mówią o tym,  że ich dziecko czy znajomy ma partnera tej samej płci, że bycie gejem, lesbijką jest tu czymś normalnym o czym się normalnie mówi.

Za to, że ludzie nie chowają się za firanką by z ukrycia śledzić poczynania sąsiadów czy przypadkowych przechodniów tylko siedzą w otwartym oknie albo na krzesłach przed domami i zwyczajnie otwarcie się ludziom przyglądają a czasem nawet zagajają.

Za to że mam dostęp do świetnych lekarzy, dentystów, psychiatrów, kinezyterapeutów.

Za to że rowerowanie do pracy (nawet jak się w garażu  ma 3 wypasione bryki) jest tu czymś oczywistym i normalnym.

I za rozbudowaną i doskonale oznaczoną sieć ścieżek rowerowych.

Za kulturę na drogach.

Za atmosferę i szacunek w pracy.

Za to że nikt nikomu niczego nie zazdrości.

Za to że szkoła i edukacja  jest ważna dla wszystkich a nauczyciele cieszą się szacunkiem i poważaniem.

Za to że większość kobiet pracuje i może sie rozwijać.

Za zadbanych, aktywnych  i chodzących systematycznie do restauracji, kina, wyjeżdżjących na wakacje emerytów.

Za wiele możliwości zorganizowania sobie i dzieciom czasu wolnego za przystępną cenę.

Za brak zimy.

Za piękne miasta i wioski.

Za czystość na wsi.

Za liczne, przystępne i przyjazne restauracje oraz dobre belgijskie potrawy.

Za to, że pije się tu duże ilości alkoholu a mimo to nie widuje się pijanych ani pijących (nie licząc Polaków i Rumunów przy sklepach i w krzakach) poza knajpami i imprezami.

Za miłych i przyjaznych urzędników, kasjerów, konduktorów, policjantów itd.

Za to że obcy ludzie stali się dla mnie bardzo bliscy i zastepują mi rodzinę dając każdego dnia mnóstwo ciepła, wsparcia i zrozumienia, a także pomagając na każdym kroku.

Za to, że znalazłam tu swoje miejsce i że jestem tu szczęśliwa, o wiele szczęśliwsza niż w ojczyźnie, choć i tu los nie szczędzi solidnych kopniaków...



Na zakończenie dodam uczciwie, że mam też całkiem zacną listę z tym, co mnie w moim kraju wkurza, ale na razie nie zamierzam jej publikować, bo dziś szklanka jest do połowy pełna :-)


A wy za co kochacie swoje kraje?








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentujesz na własne ryzyko