Dziś odwiedziliśmy interesujące miasteczko Baarle, które leży w dwóch państwach. Baarle-Hertog w Belgii i Baarle-Nassau w Holandii. Baarle jest enklawą belgijską, a dokładniej siecią enklaw w Holandii. Dawno dawno temu, gdzieś w okolicach średniowiecza tereny dzisiejszego Baarle Hertog należały do jakiegoś tam przodka dzisiejszego króla Belgii, zaś tereny Baarle Nassau były własnością niemieckiego barona van Nassau. Przez dłuższy czas praktycznie nie można było określić który z mieszkańców Baarle jest Holendrem a który Belgiem. Dopiero w 1995 roku każdy musiał się określić co do tego. Więcej można przeczytać np tu albo tutaj
Miasteczko jak miasteczko - domy, kościoły, sklepy, restauracje, ale co kawałek na ulicach, chodnikach widać wyrysowaną granicą pomiędzy Belgią i Holandią. W niektórych miejscach przebiega ona przez środek budynku. Fajnie tak mieć kuchnię w Belgii a salon w Holandii na przykład :-) Niektóre budynki należą do Belgii i do Holandii, mają numery nadane przez oba kraje.
numer holenderski i belgijski |
Baarle zostało wyzwolone w 1944 roku przez 1 Dywizję Pancerną dowodzoną przez Generała Maczka. Mieszkańcy w ramach wdzięczności postawili pomnik i tablicę upamiętniającą poległych w walce polskich żołnierzy. Jedna z ulic miasteczka nosi nazwę Generaal Maczeklaan.
Pogoda nam się nie udała.
Gdy wyjeżdżaliśmy z domu było pogodnie, ale zanim dojechaliśmy na miejsce, zaczęło padać. Wstąpiliśmy do restauracji Juffrouw Tok, specjalizującej się w daniach z kurczaka i jajec, w której zjedliśmy pyszne pieczone udka, a Młode nuggetsy.
Potem domówiliśmy lody i kawy, ale deszcz z tego powodu wcale nie przestał padać. Zrezygnowaliśmy więc z dalszego zwiedzania, bo co to za wycieczka w deszczu.
Wstępne plany obejmowały też drugi etap wycieczki, którym miało być Turnhout, ale przełożyliśmy to na słoneczniejszy dzień.
Wycieczkę uważam za interesującą i smakowitą, ale krótkawą jakby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własne ryzyko