11 grudnia 2022

Kolejne dziecko mi dorosło

 Ten wpis poświęcę Młodej, na co dzień zwanej Tereską. Moje Maleństwo, które już dawno mnie przerosło i z którym świetnie się dogaduję. Moja wielka Córka, która dziś jest dla mnie nie tylko dzieckiem, ale też świetną kumpelą i prawdziwym wsparciem. Rozumiemy się bez słów, jak baba z babą, wariatka z wariatką. Kocham ją z całego serca, a nawet bardziej. 
Od małego była udana i mnóstwo anegdotek z jej udziałem spisałam w moim mini pamiętniczku. Oto kilka z nich.


4 letnia Terenia rozrabia w przedszkolu. Pani przestrzega ją, że jak się nie uspokoi to postawi ją do kąta. Tereska na to:
- A postaw mnie, to tak będę głośno krzyczeć, że pani dyrektor usłyszy i zobaczysz wtedy!

🧚🏻

Innego dnia w szkole Tereska poszła do toalety. Pani pyta, czy nie potrzebuje pomocy. Na co zawsze samodzielna Tereska odpowiada, że nie. Pani jednak - co sama mi opowiedziała - miała wątpliwości, czy czterolatka poradzi sobie z podtarciem tyłka i ponowiła pytanie zaglądając do kibelka. Na co usłyszała:
- WYYYYNOOOOŚ SIĘ!!!!

🧚🏻‍♀️

Ze dwa lata później. Inna szkoła. Szkolna wycieczka. Dzieci, jak to dzieci przepychają się i kłócą w kolejce, a nasza Tereska stoi z dala od tego harmideru mówiąc głośno i wyraźnie z dezaprobatą - AJA SIĘ NIE PCHAM, BO JA JESTEM KURTURARNA!
Przewodniczka wycieczki usłyszawszy tę deklarację wpuściła tę KURTURARNĄ dziewczynke jako pierwszą.

Innym razem wychowawczyni trzeciej klasy opowiedziała mi, że któregoś dnia przybiegły do niej dziewczynki naskarżyć na naszą Tereskę, ich klasową koleżankę.
- Proszę pani, a Tereska krzyczała na chłopaków z gimnazjum.
- Co takiego krzyczała? 
- Nooo…. Żeby natychmiast przestali…
- A co oni robili?
- Rzucali kapciami w szkolny dzwonek!
- No i co się stało?
- No i oni uciekli…
Pani nie widziała w tym żadnego problemu, skoro chłopcy uciekli. Wprost przeciwnie, o czym powiedziała dziewczynkom skarżypytom, ale była bardzo ciekawa, jak to się stało, że wielkie nastoletnie chłopaczyska ot tak po prostu uciekli przed małą dziewczynką. Spytała zatem Tereski, co ona krzyczała do tych chłopaków.
- No żeby przestali rzucać w dzwonek, bo tak nie wolno!
- I oni posłuchali?!!
- Tak, gdy tylko powiedziałam, że idę po panią dyrektor…

🧚🏾‍♂️

A kiedyś już jako nastolatka wróciła ze szkoły (średniej) i mówi 
- Sorry, że tak późno, ale musiałam zostać po lekcjach.
- No wiem - odpowiadam - przecież mówiłaś, że piszesz ten zaległy test z geografii…
- A nieee, testu dziś nie było. Zostałam po kozie, bo pobiłam się z chłopakiem… No bo jest w szkole taki debil, co ciągle wszystkich zaczepia, popycha, kopie, podstawia nogi. I tak na każdej przerwie. Nawet człowieka nie znam, bo nie jest z mojej klasy, ale dziś podszedł do mnie i mnie kopnął. No debil myśli, że mnie można tak bezkarnie kopać?! Oczywiście mu oddałam kopa i zaczęliśmy się bić. Ludzie się oczywiście zaraz zlecieli i zaczęli suportować (kibicować). No i tak się darli, że nauczyciel  usłyszał i przyszedł, i zawołam mnie i tego debila do klasy. 
- No i dostaliście uwagę?
- Nie, właśnie nie dał nam uwagi tylko po lekcjach musieliśmy zostać.

Kilka dni później spytałam, jak jest w szkole po tym zdarzeniu. Odrzekła, że spoko - wszyscy się mnie teraz boją a na debila wołają damesboxer.

Innym razem opowiedziała mi jak to z klasą szli przez miasto i czekali na czerwone na wielkim skrzyżowaniu, a wtedy ona zauważyła, jak jakiś facet rzucił peta na ulicę, gdy tuż obok stał kosz na śmieci.
- Eee, proszę pana! Tu jest kosz! - zadarła się na cały głos, a reszta klasy w śmiech, bo facet strzelił buraka.


I taka jest moja Córka! Zawsze gotowa stawić czoła każdemu, by zaprowadzić porządek. Jestem z niej dumna i zawsze jestem po jej stronie, bo wiem, że ona dokonuje dobrych wyborów i podejmuje słuszne decyzje. Wiem, że nigdy nikogo świadomie i bez powodu nie skrzywdzi, ale niech ktoś spróbuje na jej oczach łamać zasady, czy robić słabszym krzywdę, a będzie miał się z pyszna. Obeznani w temacie autyzmu wiedzą pewnie, że to zachowania często spotykane u autystyków, bo autyzm jest czuły na zasady - muszą być przestrzegane. Bo autyzm nie zna granic, nie martwi się czy coś wypada czy nie wypada… To może się wielu nie podobać, a innych może nawet gorszyć, ale ja jestem dumna z moich dzieci i mam dupie, czy wam się to podoba, czy nie…


Świętowaliśmy jej osiemnastkę oczywiście po naszemu.

Upiekłam tort, taki jaki sobie zażyczyła. Jej ulubiony, czyli bezowy z truskawkami, ciesząc się, że  belgijskie truskawki są też w grudniu pyszne i pachnące.

Zrobiłam też własną kartkę urodzinową i udekorowałam salon zgodnie z moją fantazją.

Przyszło mi to trudniej niż kiedykolwiek wcześniej, bo jakoś sił mi brakowało na wszystko. Zarówno fizycznych jak i psychicznych. Odkładałam wszystko i odkładałam. Robiłam po odrobinie i przerywałam, ale ostatecznie wszystko się udało zrealizować jak należy. I jestem zadowolona z efektu. Córce i reszcie też chyba w miarę się wszystko podobało. 


Co od nas dostała?

Pierwszy grubszy prezent finansowy dostała już jakiś czas temu od Ojca, gdy wybierała się do Polski.  Matka teraz tylko dorzuciła trochę głupot dla beki. Jak na matkę normalną inaczej przystało dla żartu pochowałam te prezenty w kilku pomieszczeniach, a jej daliśmy tylko listę rzeczy do znalezienia. A podarowaliśmy jej…

70-stronicową fotoksiążkę z zapisem pierwszych 18 lat życia, nad którą pracowałam kilka tygodni wybierając zdjęcia, wymyślając opisy i w końcu składając to w programie w jedną całość, ozdabiając clipartami, kolorowymi tłami i zamawiając w ulubionym sklepie. 
 
Paczkę rękawiczek gumowych i rolkę srajtaśmy na wypadek gównianych sytuacji.

Afrykańską dzidę (którą wypatrzyłam w rupieciach u sąsiada i wysępiłam za friko, a Małżonek pomalował) na wypadek nalotu dronów.

Pudełko herbaty, bo to jej podstawowy napój. 

Kolekcję „magicznych eliksirów”, czyli słodkich alkoholi we wszystkich kolorach tęczy, by życie było wesołe.

Wibrator, bo każda kobieta powinna mieć choć jednego wiernego przyjaciela.

Zestaw EHBO w razie wu (Eerste Hulp Bij Ongevallen, czyli pierwsza pomoc przy wypadkach, czyli plastry, tabletki przeciwbólowe i kondomy).

Coś z Avonu, żeby raz mieć coś z avonu.

Amulet szczęścia, czyli pluszaka sowę ze sklepu z rzeczami z drugiej ręki.

No i piękne kwiaty od Taty.

Wypiliśmy szampana i zeżarliśmy tort. Pośmialiśmy się i powydurniali. 

Starsza pracująca Siostrzyczka zafundowała wszystkim obiad w naszej ulubionej knajpie. 

Fajnie było znowu po tej długiej pandemiczno-chorobowej przerwie pójść razem całą Piątką do restauracji na obiad. Cudnie było razem spędzić spokojnie acz wesoło ten wyjątkowy moment. 
Naładował mi to baterię i poprawiło nastrój. 

To był piękny dzień. My się wszyscy dobrze czujemy w swoim towarzystwie w swoim własnym domu. Choć nie ukrywam, że cieszę się, gdy Młodzież wchodzi w relacje z rówieśnikami i innymi ludźmi z poza domu.

Przypadkowym czytelnikom nasze niektóre prezenty mogą się wydać cokolwiek dziwne, ale zapewniam was, że każdy z nich ma wyjątkowe znaczenie i nie były to rzeczy bynajmniej przypadkowe. 






5 komentarzy:

  1. Jeszcze raz 100 lat, 100 lat! Gratulacje dla corki i rodzicow. Corka podobna do mamy :) Ela Bru

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne pomysły, świetna impreza! Gratuluję takiej fajnej, odważnej córeczki. No i najlepsze życzenia, dla niej I dla Was wszystkich też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podpisałam się, przepraszam, KrystynkaR

      Usuń
  3. Pomysłowości Wam nie brakuje, a na tak radosne urodziny aż miło popatrzeć:-)
    Szczęścia i zdrowia życzę:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń

Komentujesz na własne ryzyko