11 stycznia 2023

Dlaczego nie wolno rozwalać raz ułożonych puzzli?

Lubicie układać puzzle? Czy puzzle mają dla was jakieś większe znaczenie? Jakie rodzaje puzzli znacie?

Dziś opowiem o naszym, a dokładnie o Młodej puzzlowaniu.  

Czym są puzzle, chyba nie trzeba opowiadać, ale nie każdy wie, jakie dziwne rodzaje układanek znaleźć można. Nie dawno np ktoś z internetowych znajomych okazał zdziwienie faktem, że istnieją puzzle na ponad 1000 kawałków. My już rozważałyśmy zakup pięciotysięcznych, ale ostatecznie postanowiłyśmy najpierw poziom 3000 zaliczyć, ale jeszcze się nie złożyło… Od tygodni jest obraz w budowie i oczekiwaniu na dobrą pogodę. Co ma pogoda wspólnego z puzzlami? Ano to, że przy pochmurnym niebie w sezonie zimowym w pokoju północno zachodnim jest ciemno, jak nie powiem gdzie… 🍑.

nasz trzytysięcznik w budowie


Jednak ilość kawałków to nie wszystko, jeśli idzie o poziomy trudności.

Słyszeliście o puzzlach typu kot w worku? Kupujecie worek z losowym obrazkiem, który trzeba ułożyć samemu bez wzoru. 

Tutaj popularne są też układanki, gdzie na opakowaniu jest inna scena, niż ta, którą trzeba ułożyć, a tylko tematyka obrazka się zgadza. Nie testowałyśmy jednak jeszcze ani jednych, ani drugich, bo mają raczej brzydkie obrazki, a my lubimy ładne 😊.

Mnie osobiście fascynują puzzle bezsensowne, czyli np po prostu jednokolorowy prostokąt, czy jakiś malusi przedmiot na jednokolorowym tle. Nie odważyliśmy się jednak dotąd na takie wariactwo. Wszak już ułożenie normalnego obrazka jest nie lada wyzwaniem.

Tapetujemy puzzlami ściany.

Jakiś, spory już czas temu Młoda ułożyła ładne puzzle i postanowiła je skleić, po czym spytała, czy można by je powiesić na ścianie. Powiesiliśmy je w korytarzu na piętrze. Wtedy jeszcze byłam przekonana, że to jednorazowy pomysł. Inaczej zapewne jakoś rozsądniej bym wybrała miejsce przybicia tego pierwszego obrazka. Młoda jednak skleiła też kolejne puzzle, a ja przybiłam je obok tamtych pierwszych… Potem kupowanie, składanie, sklejanie i przybijanie kolejnych obrazków weszło nam w krew.


nasz korytarz 




krajobraz górski liczył 2000 kawałków


Dziś mamy już sporą część korytarza wytapetowaną puzzlami. Główną układaczką puzzli jest Młoda i ona w którymś momencie zdradziła mi wielką tajemnicę:

Nie wolno rozwalać raz złożonych puzzli.

Patrząc na naszą kolorową ścianę stwierdziłam raz, że to zaiste świetny pomysł był z zachowywaniem obrazków, bo przecież to ładne obrazki i można cieszyć nimi oko.

Na co Młoda odpowiedziała, że jako mała dziewczynka nie mogła pogodzić się z tym i za każdym razem bardzo przeżywała, gdy ja matka  kazałam jej zbierać złożone przez nią i siostrę puzzle z powrotem do pudełka. Nie mogła zrozumieć, dlaczego musi to robić. Sprawiało jej to ból. Układała je, by mieć cały ładny obrazek, a jak już się namozoliła i poskładała w całość, to chciała go zachować. Na zawsze. Nienawidziła mnie za niszczenie obrazka. Była zła na mnie i było jej przykro. Nie rozumiała, po co składać coś, co potem każą ci zniszczyć.

Dziś wiem, że wielu autystów (a być może i nieautystów) ma potrzebę porządkowania, składania do kupy sortowania, równania, prostowania, kompletowania rzeczy. Jeśli coś upadło, trzeba to podnieść i położyć na miejsce. Jeśli coś wisi lub leży krzywo, należy to wyprostować. Dla autystów niezmiernie ważny jest porządek, symetria, wypełnienie przestrzeni. Młodą wkurzają w sklepie towary w niewłaściwych miejscach - gotowa nawrzucać ludziom, którzy nie odkładają rzeczy na miejsce czy nie podnoszą zrzuconych rzeczy. Krzywo wiszący u kogoś obraz od razu przyciąga jej uwagę i drażni w mózg. Nawet w urzędzie czy u obcych ludzi podejdzie i poprawi…

A fragmenty obrazka zawsze trzeba jak najszybciej powkładać na właściwe miejsca i ze sobą połączyć, by uzyskać spokój. Psucie tego burzy ten spokój i drażni.

Dlatego nie wolno rozwalać raz złożonych puzzli.To jest niezgodne z naturą.

Składanie puzzli jest świetną antydepresyjną terapią.

Dla mojej córki puzzle są nie tylko fajnym hobby, ale mają też działanie terapeutyczne. Układanie puzzli pozwala poukładać myśli i uporządkować emocje. Poszczególne kawałki trafiają na swoje miejsce zarówno na stole jak i w mózgu. 

Gdy Młoda ma dużo powodów do niepokoju, gdy zdenerwowana jest (np przed egzaminem), czym prędzej sięga po słuchawki, włącza ulubioną muzykę i otwiera pudełko z kawałkami obrazka. To jej bardzo pomaga. Zajmuje ręce i umysł tworzeniem obrazka. 

Nie każdy autysta jest fanem puzzli.

Moje wszystkie dzieci oraz ja sama lubimy układać puzzle. Z tym, że największą ich fanką i puzlową profesjonalistką jest Młoda. Starsza siostra i młodszy brat oraz matka czasem się przyłączają, ale to Młoda  rządzi i dla Młodej mają układanki największe znaczenie. 

Być może słyszeliście, że autystycy składają puzzle odwrócone do góry nogami, w sensie szarym do wierzchu a obrazkiem do dołu. I faktycznie są tacy ludzie. Nie dawno znajoma wspominała, że ma taką autystyczną dziewczynkę w rodzinie, która zawsze układa puzzle obrazkiem do spodu. Ale autyzm nie jedno ma imię, bo autyzm to całe spektrum… Nie każdy, u kogo stwierdzono autyzm w ogóle lubi puzzle. 

Puzzle były i są nadal symbolem autyzmu, choć i to wielu się nie podoba przeto stworzyli inne symbole. Niebieski puzzel jednak wciąż jest używany w symbolice 🧩

Do układania puzzli konieczny jest stół, dywan i koc.

Pierwsze puzzle na 1000 kawałków zaczęliśmy układać na podłodze w salonie. Siedzieliśmy nad nimi we czworo: ja i Trójca. Fajna sprawa tak razem układać puzzle. Niestety z tysiącem kawałków jest ten problem, że zwykle nie da się ich nawet w kilka osób ułożyć w godzinę. Zostawiliśmy je zatem, by dokończyć innym razem. 

No ale podłoga w salonie to najgorsze miejsce na układanie puzzli, szczególnie jak przynajmniej jedna osoba w domu nie jest ich fanem. Małżonek nie jest. Jest za to fanem porządku. Wówczas jeszcze miał obsesję na tym punkcie (na szczęście to jest uleczalne). Przeto wróciwszy z roboty i zastawszy „śmieci” na podłodze, od razu ładnie posprzątał… Ech…

On nowa zaczęliśmy je układać już w pokoju Młodej. 

A tam czekało kolejne, nieznane jeszcze wtedy, zagrożenie… Wtedy dowiedzieliśmy się, że 

papugi też uwielbiają puzzle! 🦜🦜

Okazało się, że nimfy uwielbiają rozkładać poskładane puzzle, roznosić je po całym pokoju a w końcu przerabiać na strzępki. Do tego są w tym dobre. Godzinę roboty niweczą w minutę. Wystarczy wyjść do toalety… Aaaaa! 

ekipa niszczycielska wylądowała

Snowflake



Od tego czasu przy każdorazowym odejściu od puzzli, przykrywa się wszystkie kawałki - zarówno złożone jak luźne - dokładnie kocem, zważając by koc sięgał wystarczająco daleko poza puzzle, bo papugi próbują też podnosić koc…

Z czasem kupiliśmy specjalny dywanik do puzzli, który umożliwia przenoszenie obrazka - zwija się ułożone puzzle w tym dywaniku. 

W końcu nie dawno za namową Młodej kupiłam duży lekki stół campingowy, przy którym można wygodnie siedzieć. Dla mnie starej siedzenie na podłodze zaczynało bowiem być niewykonalne. Bardzo szybko łapały mnie okropnie bolesne skurcze mięśni nóg i pleców. Młodej też nie było za wygodnie. Teraz można też łatwo przenosić się w lepiej oświetlone albo cieplejsze miejsca z układaniem, a po skończonej sesji odstawiać stół do kąta. 


Niestety stół jest za mały na puzzle 3000 i trzeba robić podkładki z tektury…

Skąd brać puzzle w Belgii?

Nowe puzzle w Belgii są raczej drogie. Kosztują zwykle od kilkunastu do kilkudziesięciu euro za pudełko. Jednak zdarzają się okazje. Przed świętami na przykład w wielu sklepach już za piątaka można nabyć nowe puzzle na 500, 1000 czy 1500 kawałków. 

My jednak chętnie kupujemy używane. W Kringwinkel  tekst o rzeczach z drugiej ręki tu można kupić używane puzzle już za 2-3€. W niektórych brakuje czasem jednego czy dwóch fragmentów, ale taki drobiazg nie umniejsza przecież frajdy. Puzzle z drugiej ręki znajdzie się też w internecie. Bywa nawet, że za darmo.

A jak tam u ciebie w temacie puzzli? 

 










20 komentarzy:

  1. Gdyby ktos mnie chcial kiedys ukarac to plakalabym przy ukladance z 20 czesci.
    Zero frajdy, za to max irytacji.
    Ale chyba moge sie zgodzic, ze rozwalenie poukladanych puzzli powinno byc karalne :)
    ElaBru

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam tak z diamont painting - już samo oglądanie zdjęć, jak ludzie to robią mnie denerwuje i nie wyobrażam sobie, jak ktoś może dobrowolnie to robić 🙀. Przeto rozumiem, że kogoś mogą puzzle wnerwiać. Autorka

      Usuń
  2. Fajny ten Wasz korytarz. Urzekły mnie puzzle z Alicją 😍

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam sie, fajny ten korytarz!
    ElaBru

    OdpowiedzUsuń
  4. ja znam układanie puzzli. Jak byłam w liceum to była taka fala na nie i wszyscy kupowali, układali a potem się wymieniali ze znajomymi. Mama wymieniała dię w pracy z koleżankami. Lubiłyśmy takie duże 1500 i więcej ale czy aż 3000 miałyśmy to nie wiem. Nigdy jednak żeśmy ich nie kleiły bo mama twierdziła że się zakurzą a będzie to potem trudno wyczyścić. I racja u nas na Śląsku jest taki ciemny tłusty kurz i wszystko po paru miesiącach trzeba szorować. Więc nie było wieszania. Lubiliśmy na ścianach mieć zdjęcia.
    Układałyśmy całą rodziną jeszcze z ojcem jak żył. Każdy sobie siadał i coś tam podokładał. Potem podchodził następny i też dokładał i to była taka rodzinna zabawa jak u Was. No ale my nie autystyczni to nie było żal tego składać.
    Ale z kolei w tym samym czasie układał też puzzle mój mąż i on je kleił i wieszał na ścianie. Jak się do niego wprowadzałam miał na ścianie kilka pamiętam najbardziej ten niemiecki zamek podobny do Disneyowskich. Ale oczywiście miał tony kurzu więc go wywaliliśmy przy remoncie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie przypominam sobie, żeby u nas był kiedyś szał puzzlowy, ale może był, tylko mnie ominęło. Pamiętam lata grania w karty we wszystkich domach i szkołach (co było karalne), pamietam okres szachów, origami, "złotych myśli" i pamiętników, ale puzzli jakoś nie. My mieliśmy jakieś jedne puzzle w domu, takie z ramką, które setki razy układało się, ale to małe. Za gówniaka miałam za to inną układankę - były takie kwadratowe jakby siatki i "gwoździki" plastikowe w różnych kształtach i kolorach, z których na tych siatkach układało się obrazki. Kochałam to! Autorka

      Usuń
    2. U mnie było podobnie: karty (bardzo popularne), pamiętniki, "złote myśli", które nie miały nic wspólnego z prawdziwymi złotymi myślami, za to idealnie inwigilowały kolegów i koleżanki ;) Mody na puzzli i origami nie pamiętam. Karteczki (do segregatora) były! Wszyscy zbierali! :)

      Takie coś?
      https://www.amazon.co.uk/Moonlove-Pegboards-Mushroom-Educational-Construction/dp/B07TMLJ5CZ/ref=sr_1_8?content-id=amzn1.sym.6a8bca00-2c99-4bbb-a0d6-1d9660235317&keywords=pegboard%2Btoy&pd_rd_r=1405f053-0a78-408b-9320-875f2bb8cec1&pd_rd_w=u3SXX&pd_rd_wg=pizRv&pf_rd_p=6a8bca00-2c99-4bbb-a0d6-1d9660235317&pf_rd_r=SJSNH218BHDWWWY0Q57X&qid=1673812913&sr=8-8&th=1

      Usuń
    3. Takie, tylko 100 razy lepsze, bo te dinksy były w róznych kształtach: kwadraty, kółka, trójkąty, małe duże i było tego mnóstwo, ogromne pudło. Te nowoczesne nie raz oglądałam po sklepach, jak Duże były małe, ale mnie nie przekonały, szxzególnie ceny. A karteczki faktycznie były, tylko to już bardziej czasy mojej siostry chyba. Ze zbieractwa to ja pamiętam szał znaczków (mam 3 wielkie klasery do dziś), historyjki z gumy Donald (ja ze 200 sztuk) i Turbo (brat), puszki po napojach (jessu jak to z szafy spadało w nocy…), opakowania z czekolad… 🫣

      Usuń
  5. Hurra! Wpis, na który czekałam!

    Patrząc na te zdjęcia właśnie miałam Ci pisać, że skoro tak lubicie układać puzzle, to powinniście sobie skombinować specjalną matę do segregowania i przechowywania, ale dotarłam do fragmentu, w którym się dowiedziałam, że już macie. Ja mam dwie (trochę innego typu), ale każda się przydaje.

    No i wstyd się przyznawać, ale sama do niedawna myślałam, że 1000 elementów to maks ;) Może dlatego, że tyle właśnie najczęściej widywałam w sklepach. Nie wspominając o tych mających 500 puzzli i mniej.

    Mnie też puzzle relaksują, ale głównie te mniej wymagające - ostatnio układałam ze znajomym dziesięciolatkiem 300 kawałków i było super :) Jako że brakuje mi cierpliwości, to sama raczej bym się nie podjęła tak czasochłonnego i ambitnego wyzwania, jakim jest 1500 kawałków i więcej.

    Mam w sobie coś z autysty - też muszę poprawić, wyrównać, zrobić tak, jak trzeba...

    Co do ceny puzzli - w Irlandii równie z tym bywa. Nie powiedziałabym, że są wyjątkowo drogie. Za 10 euro spokojnie można coś nabyć, a na wyprzedażach to nawet za pięć. Używanych nigdy nie kupowałam, ale podejrzewam, że w tutejszych "charity shopach" byłoby podobnie jak u Ciebie.

    PS. Mój blog jest teraz dla zaproszonych czytelników - pamiętam, że zostawiłaś wpis pod postem, w którym informowałam o zamknięciu, zdaje się, że jednak nie mam Twojego maila. Szukałam i nie widzę... Jeśli chcesz, możesz mi wysłać maila na taita@onet.eu albo tutaj podać swojego. Bez tego ostatniego nie jestem w stanie wysłać Ci zaproszenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nasza mata od jakichś 2 miesięcy jest zajeta puzzlami do sklejenia. Gdy odkurzam w salonie, zauważam rulon pod kanapą i myślę, za chwilę to skleję... A po paru dniach znowu o to odkurzaczem zahaczam... Zła matka! Już nawet zapomniałam, co tam jest za obrazek hehe.
      A mój mejl to: bmaguda@gmail.com Wyślę Ci też na Twój mejl. Nigdzie się nie mogę ze srajfona i srajpada zalogować (jabłko i gugiel siem nie lubiom), więc nikt nie ma mojego mejla pewnie 😼. Nie wiem też, czy będę mogła wchodzić na Twój blog, ale spokojnie... jak tylko wezmę pełną wypłatę, lecę po chromebooka do sklepu, bo już nie mogę dłużej bez laptoka (a mój HP padł kilka lat temu). Autorka

      Usuń
  6. Próbowałam z synem kiedyś układać, ale nie mam cierpliwości, do innych rzeczy tak, do puzzli nie. Podziwiam Waszą kolekcję, fajnie to wygląda, ale trzeba mieć sporo miejsca.
    Papugi mnie rozczuliły, to ci dopiero artystki!

    OdpowiedzUsuń
  7. Próbowałam z synem kiedyś układać, ale nie mam cierpliwości, do innych rzeczy tak, do puzzli nie. Podziwiam Waszą kolekcję, fajnie to wygląda, ale trzeba mieć sporo miejsca.
    Papugi mnie rozczuliły, to ci dopiero artystki!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie artystki, tylko destruktorki, dranie i łobuzy. U nas miejsca dość - chałupa ma 2 piętra plus parter. Jeszcze trochę obrazków się zmieści haha

      Usuń
  8. Zawsze lubiłam układać. Po kilka razy te same. A że wzrok słabszy, to zarzuciłam. Ostatnio wróciłam. Boszszsz, jak mnie to uspokaja! Wpatruję się długo, wreszcie znajduję. Jeden kawałek na godzinę. Na dłużej starczy.
    Jeden z moich uczniów układał na lewą stronę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My czasem we dwie z córką też jeden kawałek na godzinę znajdujemy. To jest denerwujące tylko wtedy, gdy znalazło się w sklepie jakieś ładne puzzle i chce się je zacząć układać, a tu trzeba najpierw te zaczęte dokończyć :-) Autorka.

      Usuń
  9. Cześć!
    Nie wiedziałam, że symbolem autyzmu, jednym z kilku mi znajomych jest puzzel, aczkolwiek zamiłowanie do składania puzzli także autystek i autystów (przynajmniej niektórych, bo jak piszesz, słusznie- nie wszystkich) wcale mnie nie dziwi. W sumie jakby popatrzeć na to z perspektywy takiej, z jednej strony: czym się charakteryzuje układanie puzzli, z drugiej, bardziej metaforycznie, że to spektrum nie dość poznane, symbol trafiony.
    U mnie puzzle są bardzo drogie, zwłaszcza w pandemii ceny podskoczyły, od kilku lat mam ochotę ułożyć, ale ociągam się (inne wydatki, mieszkanie to łupinka orzeszka). Lubię tematyczne obrazki puzzlowe . Dla mnie osobiście układanie puzzli jest fascynujące.
    I tak, układałabym po to, by je powiesić gdzieś na ścianie. Po co mają się kurzyć gdzieś na szafie? Pozdrawiam, miłego dnia dla Was.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć!
    Nie wiedziałam, że symbolem autyzmu, jednym z kilku mi znajomych jest puzzel, aczkolwiek zamiłowanie do składania puzzli także autystek i autystów (przynajmniej niektórych, bo jak piszesz, słusznie- nie wszystkich) wcale mnie nie dziwi. W sumie jakby popatrzeć na to z perspektywy takiej, z jednej strony: czym się charakteryzuje układanie puzzli, z drugiej, bardziej metaforycznie, że to spektrum nie dość poznane, symbol trafiony.
    U mnie puzzle są bardzo drogie, zwłaszcza w pandemii ceny podskoczyły, od kilku lat mam ochotę ułożyć, ale ociągam się (inne wydatki, mieszkanie to łupinka orzeszka). Lubię tematyczne obrazki puzzlowe . Dla mnie osobiście układanie puzzli jest fascynujące.
    I tak, układałabym po to, by je powiesić gdzieś na ścianie. Po co mają się kurzyć gdzieś na szafie? Pozdrawiam, miłego dnia dla Was.:-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam puzzle -ostatnie 1000 kawałków układałam u mamy w stresie przed wyprowadzką z PL. Moja ASka pomaga w segregowaniu na kolory - jest w tym najlepsza! Muszę pogadać czy w stanach depresyjnych nie chciałaby się odciążyć w ten sposób… dzięki za myśl!
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie nie każdemu to pomoże, ale co szkodzi spróbować…

      Usuń

Pisz śmiało. Podpisz się jednak, gdy komentujesz z anonima