Gdy przyjeżdżamy do nowego kraju, doznajemy czasem lekkiego szoku kulturowego, smakowego i w ogóle szoku. Trzeba się przyzwyczaić do wielu rzeczy, a i tak ciągle coś zadziwia i powoduje opad szczęki. O wielu rzeczach, które nas zdziwiły, piszę od czasu do czasu.
Ostatnio jednak urządziłam sobie zabawę w sporządzaniu list 40 rzeczy, które cośtam cośtam* i jedną z nich jest 40 rzeczy, które mnie (a raczej NAS) zdziwiły w Belgii.
Ostatnio jednak urządziłam sobie zabawę w sporządzaniu list 40 rzeczy, które cośtam cośtam* i jedną z nich jest 40 rzeczy, które mnie (a raczej NAS) zdziwiły w Belgii.
Lista jest chaotyczna, bo odkrywanie nowego świata też takie jest.
A więc (tak wiem, zdania nie zaczyna się od "a więc")...
W Belgii zdziwiło mnie że:
1) na jednej ulicy spotyka się ludzi z całego świata i słyszy wiele języków jednocześnie i to nawet w małej miejscowości; Belgia jest 10 razy mniejsza niż Polska ale ma 3 języki urzędowe i 6 rządów
2) większość przypadkowo spotykanych ludzi (na ulicy, w sklepie, pociągu) mówi przynajmniej 3 językami, a wielu włada nawet pięcioma czy sześcioma;
3) marki które w Polsce były już "ŁAŁ" tutaj należą do najtańszych (przykład: ubrania kupujemy w C&A lub H&M bo najtaniej, tak samo np rowery te najtańsze tutaj to w Polsce już wyższa półka)
4) kromki smażone w jajku (po tutejszemu wentelteefjes) je się z nutellą lub dżemem a do szkoły nosi się kanapki ze słodkich maślanych bułeczek z szynką, zaś zwykły chleb można przekładać markizami lub goframi
https://hallo.jumbo.com |
5) kiełbaski frankfurterki można polewać z miodem, a do gulaszu z cielęciny się dodaje piernik i czekoladę
6) kanapkę z salami przegryza się czekoladą
7) są paluszki z czekoladą i słodki popcorn (z cukrem i karmelem)
8) w kraju czekolady nie ma czekolad nadziewanych dżemem ani inną owocową masą jak polskie z Wedla czy choćby Terravity (jednym słowem nie ma dobrej czekolady)
9) dzieci nie zmieniają w szkole butów, a długa przerwa trwa godzinę i dzieci muszą obowiązkowo spędzać ją na podwórku nawet jak leje jak z cebra
10) wszyscy uczniowie w całej Belgii od 2,5 do 18 lat zaczynają i kończą lekcje o tych samych godzinach (pn, wt, czw, pt mniej więcej od 8.30 do 16.00 środa 8.30-12)
11) W całej Belgii jest długa przerwa obiadowa (godzinę lub pół), podczas której część ludzi (zarówno dzieci jak i dorosłych) idzie jeść do domu , gdzie w wielu przypadkach jedzą tam kanapki, bo gorący obiad jedzą wieczorem po pracy. Wtedy oczywiście prawie wszystko (poczta i inne urzędy, fryzjerzy, mechanicy, sklepy etc) jest zamknięte.
12) w większości urzędów i firm usługowych (banki, urząd gminy, lekarz, mechanik etc) trzeba się umawiać na wizytę telefonicznie, nie ma co liczyć, że się załatwi od ręki
13) porysowana szyba lub zmatowiała lampa (i wiele innych dupereli) w samochodzie może być powodem do nie dopuszczenia pojazdu do ruchu (niepodbity przegląd)
14) dokument z badań technicznych nie jest tożsamy z dowodem rejestracyjnym auta - to dwa różne dokumenty
15) dowody rejestracyjne jest dwa, przy czym jeden wozi się w samochodzie a drugi jest w domu, zaś przy sprzedaży musimy mieć oba te dokumenty
16) rowerzysta to na ulicy święta krowa (aż do przesady czasem)
17) gdy tylko dochodzi się do pasów, już wszyscy się zatrzymują (na prawdę miła niespodzianka)
18) jazda na suwak jest czymś normalnym (od zeszłego roku też obowiązującym prawem)
19) prawie wszystkie babcie i dziadziowie jeżdżą samochodami i mimo, że często prowadzą samochód "jak ślepa i głucha babcia" nikt na nich nie trąbi
20) supermarkety są czynne "TYLKO" do 20-21 godziny wieczorem i nieczynne w niedziele (są wyjątki)
21) - Belgowie mają hopla na punkcie świeczek; świeczki zapalają nie tylko z okazji świąt, urodzin, czy romantycznej kolacji; świeczki są dobre na każdy dzień; świeczki zwane w Polsce zniczami (takie duże płaskie miski) tutaj zapalane są z okazji imprez. "Znicze" oświetlają drogę na przyjęcie weselne, czy inną imprezę, palą się przed sklepem, szkołą czy firmą w której jest np dzień otwarty, często też przed restauracjami wieczorem
22) jest tyle różnych gatunków gofrów (z grubym cukrem, z nadzieniem w środku - ostatnio jadłam rabarbarowe mmmmm, z czekoladą, ale widziałam też z jajkiem sadzonym i szynką)
23) że jest specjalne piwo na święta (nie że etykietka, tylko skład i smak)
24) zarejestrowanie samochodu (zarówno kupionego tutaj jak za granicą) zajmuje maksymalnie 20 minut, po czym otrzymuje się wszystkie dokumenty potrzebne do jazdy po tym kraju i że jedna tablica rejestracyjna przychodzi pocztą w ciągu 3 dni a drugą dorabia się w kilka minut samemu (np u gościa co dorabia klucze lub w sklepie)
25) na wizytę u sąsiada czy koleżanki trzeba się umawiać (no może nie TRZEBA, ale lepiej to zrobić, żeby nie zostać przyjętym w drzwiach albo odejść pocałowawszy klamkę)
26) nie da się sprzedać samochodu bez zrobienia przeglądu dzień przed sprzedażą (chyba że do Polski lub do Afryki)
27) w miastach zawsze parkuje się zgodnie z kierunkiem jazdy (co jest konsekwentnie egzekwowane mandatami)
28) można mieć blisko i w góry, i nad morze, i do Paryża, i do Amsterdamu i objechać cały kraj za jeden dzień
29) w pracy nie kradną (nie ma ochrony, monitoringu a narzędzie zawsze leżą tam gdzie się je zostawi, a materiały do pracy leżą na półkach jak książki w księgarni i nic nie ginie)
30) są mini place zabaw i telewizory dla dzieci w sklepach, księgarniach i na dzieci ani matki nikt w sklepie nie patrzy krzywo - wręcz przeciwnie - dzieci dostają cukierki, baloniki itp
31) ludzie zachowują się w sklepie jak na ludzi przystało - nie pchają się, nie pukają cię wózkiem w plecy, przepuszczają jeden drugiego, uśmiechają się do siebie, zagadują do dzieci
32) Belgowie kupują dużo książek mimo że do tanich nie należą (20-50€ za powieść, 10€ za byle bajeczkę) - w księgarni zawsze jest ruch, książki są popularnym i mile widzianym prezentem;
wszędzie widać czytających ludzi - w pociągu, w poczekalni u lekarza, w autobusie bardzo popularny jest widok człowieka z grubą książką lub czytnikiem, czytają na siedząco i na stojąco. (ale spokojnie większość jednak normalnie gapi się w smartfon lub laptop - mówiąc "dużo" mam na myśli, że więcej niż widziałam w Polsce i ogólnie że widać wszędzie, a zwracam na to uwagę)
33) na przyjęciu urodzinowym zostanie się poczęstowanym naleśnikami z cukrem pudrem lub frytkami (tylko i wyłącznie)
34) po imprezie, na którą zostało się zaproszonym przez znajomych (np sylwestrowej) można się spodziewać rachunku
35) gdy zapraszasz dzieci na urodziny swojego dziecka w godzinach od 14 do 17 to wszyscy przywiozą ci je za pięć druga i odbiorą równo o piątej; na urodziny dzieci przychodzą tylko zaproszeni rówieśnicy bez mam i tatusiów (nawet jeśli to dobrzy znajomi rodziców solenizanta)
36) żeby zapisać dziecko do dobrej szkoły średniej trzeba w najlepszym wypadku czekać pod szkołą całą noc a nie rzadko i kilka dni
foto ze strony http://www.nieuwsblad.be/ |
foto ze strony: www.hln.be |
37) jest czysto na ulicach a ogródki jak spod igły (tylko Flandria!) i jest mnóstwo domów, które określiłabym słowem "niecodzienne"
38) Belgowie lubią używane i stare rzeczy; jest tu masę sklepów z rzeczami z drugiej ręki i zabytkami, popularne są pchle targi, targi antyków i wyprzedaże garażowe; domy często umeblowane są starociami
39) ludzie chodzą w piżamach po podwórku (codzienny widok to sąsiadki stojące w szlafrokach i papuciach przy drodze nawet zimą, bo akurat jednocześnie wyszły po gazetę rano)
40) w mojej gminie najwięcej jest przybyszy z Holandii, POLSKI i Rumunii a w sąsiednich gminach jest podobnie, a wszędzie słyszę że to Afryka rządzi
Miało być 40, będzie 40, choć listę dało by się znacznie wydłużyć, gdyby chwilę podumać na spokojnie.
Tongeren - targ staroci |
39) ludzie chodzą w piżamach po podwórku (codzienny widok to sąsiadki stojące w szlafrokach i papuciach przy drodze nawet zimą, bo akurat jednocześnie wyszły po gazetę rano)
40) w mojej gminie najwięcej jest przybyszy z Holandii, POLSKI i Rumunii a w sąsiednich gminach jest podobnie, a wszędzie słyszę że to Afryka rządzi
Miało być 40, będzie 40, choć listę dało by się znacznie wydłużyć, gdyby chwilę podumać na spokojnie.
*) 40 rzeczy które cośtam cośtam to taka moja tegoroczna zabawa wynikająca z faktu, że w tym oto 2017 roku skończę (jak los pozwoli) 40 lat. Wiek to jak wiadomo słuszny, więc trzeba pokazać światu jaki człowiek w tym wieku jest już mądry, co przeżył, widział, zauważył...
i że dalej ma tak samo nasrane we łbie jak 10, 20 i 30 lat temu :P
Inspiracją do list 40 rzeczy były po pierwsze przezabawna książka "Szarlotka z ogryzków", w której Iwona chwali się że sporządza listę stu rzeczy, które ją ominęły w łóżku...
a po wtóre moje osobiste dziecko czytaj tutaj (druga część).
Lista 40 rzeczy, które mnie ominęły w łóżku nie zostanie jednak opublikowana (no chyba że znajdzie się 40 osób, które w komentarzach pod tym postem wyrażą takie życzenie i mnie do tego przekonają (przy czym anonimy się nie liczą!) a na fb dostanę 40 lajków :P
i że dalej ma tak samo nasrane we łbie jak 10, 20 i 30 lat temu :P
Inspiracją do list 40 rzeczy były po pierwsze przezabawna książka "Szarlotka z ogryzków", w której Iwona chwali się że sporządza listę stu rzeczy, które ją ominęły w łóżku...
a po wtóre moje osobiste dziecko czytaj tutaj (druga część).
Lista 40 rzeczy, które mnie ominęły w łóżku nie zostanie jednak opublikowana (no chyba że znajdzie się 40 osób, które w komentarzach pod tym postem wyrażą takie życzenie i mnie do tego przekonają (przy czym anonimy się nie liczą!) a na fb dostanę 40 lajków :P
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDzięki.
UsuńTa wiedza bardzo mi się przyda
OdpowiedzUsuńCzytałam z zainteresowaniem👍
Proszę bardzo. :-)
UsuńDodaję:
OdpowiedzUsuń- ulice zawalone 3 dni w tygodniu worami na śmieci (Bruksela),
- warzywniaki z całym asortymentem przed sklepem i nikt nie kradnie
- w żadnym sklepie, poza rzecz jasna polskimi, nie jest znany problem z wydawaniem reszty (na początku odruchowo proponowałem „końcówkę”, ludzie nie rozumieli, co ja robię)
- internet 2x wolniejszy i 4x droższy, niż w Warszawie
- nazwiska lokatorów obowiązkowo na każdym domofonie (kontrola dzielnicowego)
- w całym kraju brak sklepu z dowozem zakupów (żywność) do domu, zresztą wszystkie usługi = masakra
- Jak coś jest otwarte 8-19, to otworzą 08:01, a zaczną wypraszać 18:30
- Jak coś jest otwarte „24h/ 7 dni tygodniu”, to oznacza max 07:00-00:00 i bez niedziel
- Tydzień bez strajków tygodniem straconym
- Przy wynajmie mieszkania musisz pokazać umowę o pracę z zarobkami ( zresztą sam wynajem tutaj to historia na osobne posty)
- Policja, urzędnicy, personel medyczny, strażacy, listonosze = prawie zawsze mili, kulturka, bez polskiej „bolesnej mordy”
-Mnóstwo bezdomnych na ulicach, w metrze itp - bez żadnych konsekwencji
-ok połowa kierowców jeździ z wyłączonymi światłami nawet o zmierzchu(!)
- spróbuj się skrzywić na kasjera, obsługę, mieć o coś pretensje - natychmiast masz cały świat wokoło przeciwko sobie, a uśmiechy i „bonjoury” przechodzą w chamstwo i agresję nie lepsze niż nad Wisełką;)
Czekolada nie jest tu dobra? Najlepsza..
OdpowiedzUsuńPolecam przeczytać ten wpis raz jeszcze. Tym razem z przymróżeniem oka ;-)
UsuńBelgia = multi multi , najwięcej zauważyłem że psiocza Polacy na tzw ciapatych i ludzi z Afryki , jak z każdej nacji zdążają się i pracowici i nieroby. Wyroby z czekolady multum, kto co lubi , ostatnio próbowałem czekolada z solą lub na pikantnie, dziwny smak ale zjadliwy, ogólnie bardzo dobra , dużo sklepów z czekoladkami, w PL dużo nadziewanych.jezyk gadaja jakby mniej jakąś kluchę w gardle heheh, prawie wszyscy znają angielski, i nie ma problemu - Flandria, w sklepach kupić dobrą wędlinę, salami lub jakąś szynka za to serów mnóstwo, dobrze że teraz jest dużo sklepów z polskimi produktami, można by jeszcze wyliczać, wiadomo mają swoją kulturę i zwyczaje. Mało kto gotuje w domu , większość restauracja , kebsy , przekąski
OdpowiedzUsuńz większością, ci piszesz się zgadzam, poza polskimi sklepami (faktycznie jest ich więcej, ale dla mnie to bez znaczenia, bo tutejsze mnie zadowalają zupełnie, a polskie to dziś dla mnie taka atrakcja jak arabskie piekarnie czy azjatyckie restauracje ;-)) no i absolutnie nie mogę się zgodzić, co do tego, że Belgowie nie gotują. Wszyscy, których znam, a wśród Flamandów (plus Portugalczycy, Marokańczycy, Syryjczycy…) tylko i wyłącznie się obracam, gotują w domu codziennie! Przy czym do garów stają zarówno kobiety, jak mężczyźni - razem lub na zmiany. Gotują zarówno bogaci jak i mniej zamożni. Gotują zwykle wieczorami, gdy wszyscy wrócą ze szkół i pracy. Emeryci gotują częściej na południe. Raz w tygodniu, zwykle w piątek „obowiązkowo” większość idzie na frytki, kebsa, czy pizzę, w weekendy też nie rzadko na obiad do knajpy. Większość, jeśli nie wszyscy - od młodzieży po starców, raz w tygodniu spotyka się w knajpach ze znajomymi na piwerko czy kawę.
Usuń