Za czym tęsknią Polacy najbardziej za granicą?
Poza dalszą i bliższą rodziną oraz przyjaciółmi rodakom najbardziej brakuje polskiego jedzenia.
Każdy kraj ma bowiem swoją kuchnię, swoje przepisy i smaki, w każdym używa się innych produktów. Oczywiście w dzisiejszych wielce mobilnych czasach PRAWIE wszędzie można kupić PRAWIE wszystko, ale to PRAWIE właśnie robi różnicę. W belgijskich restauracjach czy sklepach próżno raczej szukać polskich pierogów, czerwonego barszczyku, czy choćby polskiej szarlotki lub makowca. A często ma się właśnie na to smak.
Smaki dzieciństwa |
Początki jedzeniowe w obcym kraju są trudne - nie ma tego, co w Polsce, a to co jest smakuje często inaczej. Nawet jeśli ktoś jest otwarty na kuchenne nowości i lubi kosztować nowych smaków, to potrzeba trochę czasu na wytresowanie własnych kubków smakowych, żeby akceptowały to, co się na język wrzuca. No i od czasu do czasu jednak by człowiek podjadł coś swojskiego, znanego z dzieciństwa. Wielu rodaków wręcz w ogóle nie może się przyzwyczaić do obcego jedzenia.
I co z tym fantem zrobić? Można wozić z Polski półprodukty tonami i gotować, piec, kuchcić... Tylko hm, trzeba mieć czas...
A może by tak znaleźć kogoś, kto nas poczęstuje od czasu do czasu swojskim jadłem? Mówicie, że niemożliwe? I tu się mylicie! Właśnie kogoś takiego chcę wam dziś przedstawić.
Dziś na moim blogu gości małżeństwo, które uwielbia stać przy garach.
Mają oni sześcioletniego pomocnika Filipa, który już postanowił, że jak dorośnie to na pewno zostanie kucharzem. Ale może od początku...
Ola i Bartosz przyjechali do Belgii z Chełmna - malowniczego miasteczka w województwie Kujawsko-Pomorskim. Ola, która z wykształcenia jest architektem krajobrazu, pracowała w Polsce jako asystent do spraw księgowości. Jednak kuchnia była i jest u nich rodzinnym hobby. Babcia i mama są świetnymi kucharkami. Babcia nauczyła Olę tradycyjnej polskiej kuchni. Mieli nawet w planach otworzyć w Polsce restaurację, ale los chciał, że 4 lata temu Bartosz dostał pracę w Belgii. Cóż było robić? Ola spakowała się i wraz synem dołączyła po jakimś czasie do małżonka.
W nowym miejscu zanim się człowiek ogarnie, nie ma łatwo. Formalności, język, zwyczaje, szkoła dla dziecka - ot cały ten ambaras. Wiele planów życiowych trzeba zweryfikować, o innych zapomnieć na zawsze, planując coś zupełnie nowego. Bartek i Ola jednak nie zapomnieli o swoim planie. Skoro los nie pozwolił im założyć restauracji w Polsce, to może by tak spróbować w Belgii?
Właśnie o tym myślą dniami i nocami. Nie tylko myślą, poczynili już nawet pierwsze kroki. Poza zbieraniem funduszy, sprzętu i innych potrzebnych rzeczy zaczęli już działać bardziej namacalnie - że tak powiem. Zaczęli bowiem hobbistycznie pichcić dla bliższych i dalszych znajomych z Flandrii Wschodniej. Ci znajomi polecają ich swoim znajomym i tak w każdej wolnej chwili stoją oboje wraz z synkiem pomocnikiem przy kuchni. Od czasu do czasu pomaga im mama Oli, gdy wpada z wizytą. Od czasu do czasu mają zamówienia z Brukseli, Liege i innych części tego kraju.
smaki dzieciństwa |
smaki dzieciństwa |
W swoim repertuarze mają nie tylko pierogi i krokiety, czy schabowy z ziemniakami. Pieką też smakowite ciasta i robią fantastyczne torty na różne okazje.
.Uwielbiam dzielić się tym, co robię, z innymi ludźmi, a że wychodzi mi to całkiem fajnie, to chciałabym robić to jak najdłużej i powodować kulinarny orgazm nie tylko u naszych rodaków - mówi Ola.
smaki dzieciństwa |
Ola nie skończyła żadnej gastronomicznej szkoły, ale kto powiedział, że kucharz z dyplomem jest lepszy od tego bez "papierku"?W tej dziedzinie bez wątpienia o wiele bardziej liczy się pasja i wrodzony talent kulinarny, którego Oli i Bartkowi na pewno nie brakuje, bo kucharzem trzeba się urodzić.
smaki dzieciństwa |
Wystarczy popatrzeć na zdjęcia upichconych przez nich potraw, a już jęzor wisi do ziemi.
Gotowanie to ciągły proces tworzenia i udoskonalanie smaków, to nieustające eksperymenty.
Ludzie czasem pytają, co dodaje do potraw, że są takie pyszne? Jaki jest tajny składnik? Ola wtedy odpowiada bez wahania:
W gotowanie wkładam po prostu całe swoje serce.
Być może nie długo zostaniemy zaproszeni do polskiej restauracji w Belgii. Póki co, lećcie na facebooka na stronę naszych kucharzy, a może wybierzecie się kiedyś do Wetteren po swojskie pierożki lub smalczyk ze skwarkami.
Smaki dzieciństwa |
A Wy jaką macie pasję?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własne ryzyko