Gdy mówiliśmy znajomym czy rodzinie, że idziemy na kermis, każdy chciał wiedzieć, co to takiego? Motałam się w zeznaniach, kluczyłam nie znając właściwej definicji. Dziś już wiem, co powinnam była im wszystkim odpowiadać.
Kermis to taka kolorowa i hałaśliwa czarna dziura, która bardzo szybko pochłania twoje ciężko zarobione pieniądze. Straty są wprost proporcjonalne do ilości posiadanych dzieci i czasu bycia w kontakcie z tym szalonym, świecącym, kręcącym i grającym tworem. Jest to miejsce w czasoprzestrzeni, z którego bardzo ciężko się wyrwać, gdyż każda próba skierowania swych kroków w stronę swojego normalnego miejsca zamieszkania zwanego domem wywołuje na twarzach twoich dzieci niebezpiecznie żałosne i smutne miny, które łamią twoje serce i powodują automatyczne nieopanowane sięganie co raz do portfela. A gdy ten pusty się robi, czujesz nieodpartą chęć pójścia do mądrej ściany i poproszenia ją o kolejną porcję papierków pachnących bankiem.
Dziewczyny wraz z koleżankami z wielką niecierpliwością czekały na otwieranie się poszczególnych atrakcji. Jako pierwszą oczywiście zaliczyły X-plosion.
Obok obiecane zdjęcie Młodej po zejściu z powyższego szalonego kręciadła. Kolorystyka twarzy typowa dla zaawansowanego stadium choroby morskiej. To jednak tylko pozory. Był to pierwszy raz, ale bynajmniej nie ostatni tego jarmarku. Sama bym się pokręciła, gdyby było z kim młodego zostawić. Mój facet niestety nie należy do tych, którzy interesowali by się karuzelami i tym podobnymi wytworami i został w domu ze swoim autem i laptopem. Faceci, pff!
Nie wiem ile tu ludzie wydają podczas takiej imprezy, ale chyba sporo. Bilet czy żeton na każdą karuzelę, samochodzik, czy temu podobne rozpusty kosztuje ok 5 euro, oczywiście im więcej na raz tym taniej. Do tego jakieś przekąski zimne czy gorące, jakieś napoje, jakieś śniadanie, obiad, kolacja - zależy o której kto przyszedł i z kim. Można sobie powiedzieć, a tam raz w roku to można poszaleć. Taa, ale tutaj to nie jedyna impreza. Za chwilę będą jarmarki w kolejnych miejscowościach, a ludzie maja tam rodziny więc jeden tu, drugi tam. Do tego te wszystkie imprezy jedzeniowe, bbq, jak festyn spagetti, frytek, naleśników, pizzy, ziemniaka, chleba, wina etc, etc, których tutaj jak mrówków...
|
sam początek... jeszcze prawie psutki |
Niemniej jednak uważam, że to fajne, każdy może znaleźć coś dla siebie i swojej rodziny. Ja osobiście czekam na festyn z okazji siedemdziesiątlecia szczudlarzy merchtemskich, o szczegółach i legendach opowiem po fakcie, o ile oczywiście planów nic nie pogrąży (np taka śmieszna przypadłośc jak zła pogoda). Impreza jest przewidywana w okolicach moich urodzin, czyli koniec maja, więc muszę trochę poczekać. Może się ociepli na świecie do tego czasu. Albowiem ostatnie dni to zimno okropne, mimo, że słonecznie, to kurtki zimowe trzeba rano zakładać, a i w południe się nie przewala.
Druga rzecz na która czekam, to festyn małży, o ile do tego czasu nie skosztuję w innych okolicznościach, na co jednak liczę. Może długi weekend nadchodzący?? Kto wie, co nam do łba strzeli i gdzie poniesie tym razem. Propozycje są różne...
|
parada gęsi |
|
parada gęsi/ganzenparade |
|
parada gęsi |
|
parada gęsi |
|
parada gęsi |
|
wystawa zwierząt hodowlanych - kogut gigant ;-) |
|
wystawa zwierząt hodowlanych |
|
wystawa zwierząt hodowlanych |
Na dzieci oprócz tradycyjnego wesołego miasteczka czekały też inne ciekawe zajęcia. Dzieci - zresztą nie tylko dzieci - mogły spróbować, czy nadają się na hodowcę krów mlecznych...
Komu udało się udoić niby mleka, (czyli wody) od sztucznej krowy, dostawał kartonik z melkiem smakowym oraz balonik. Młody, gdy nic mu nie chciało mleko lecieć, pobiegł sprawdzić z drugiej strony krowy, czy aby tam na pewno cos jeszcze jest. Wielkie było jego zdziwienie i frustracja, gdy się okazało, że i owszem... Próbował i próbował niestrudzenie, podobnie zreszta Tesa, która kiedyś uczyła się sztuki dojenia na prawdziwej krowie u babci i po wielu próbach w końcu coś zaczęło lecieć z wymion ;-)
|
wystawa zabytkowych narzędzi rolniczych i sprzętu domowego |
|
wystawa zabytków i reklama lokalnego muzeum zarazem |
|
stragany |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własne ryzyko