Zmiana wizualna bloga.
Ta zmiana ma głównie charakter symboliczny. Mój osobisty. Coś się kończy. Coś się zaczyna.
Formatowanie twardego dysku mózgu.
Zaistniały powody, dla których postanowiłam to i owo zmienić.
Czasem trzeba spaść z bardzo wysoka i mocno jebnąć się w łeb, by zrozumieć pewne rzeczy.
Pierwszą myślą było całkowite zakończenie pisania, stąd tabliczka że zamknięte.
Jednak ja potrzebuję pisać, gadać, opowiadać. Lubię to. Pisanie zesztą zaleciła mi psychiatra jako metodę autoterapii... No to posłucham się lekarza. Będę pisać. Chyba...
Ostatnio zrozumiałam, że nic nie jest takie, jak się wydawało.
Znowu trzeba było całkowicie zweryfikować wiele poglądów i zmienić podejście do życia.
Czasem się patrzy, ale się nie widzi. Czasem się słucha, ale się nie słyszy.
Długo mi zajęło zrozumienie, że pewne fakty trzeba zaakceptować i się z nimi pogodzić i spróbować z nimi nauczyć się żyć, a nie udawać, że nas nie dotyczą albo że są gdzieś obok w innej czasoprzestrzeni.
Trzeba było zaakceptować to, że pewnych rzeczy nie da się zmienić, pewnych zmian nie da się cofnąć, bo w życiu ani Delete, ani Ctrl+Z nie działa (a szkoda).
Cholernie trudno jest się przyznać przed samym sobą do błędów.
Cholernie trudno jest samego siebie przekonać do zmiany poglądów, przy których się człowiek upierał jak głupi przez długi czas.
Cholernie trudno jest wyjebać do kosza marzenia i plany.
Cholernie trudno jest pozostać optymistą, gdy się zrozumie, że osobista przyszłość gówno znaczy, a liczy się tylko przyszłość dzieci, na którą nie mamy wpływu i na której postrzeganie nie mamy wpływu.
Cholernie trudno pogodzić się z faktem, że nie zawsze wystarczy chcieć i być cierpliwym.
Cholernie trudno jest być matką dziecka, które ma wiele poważnych powodów, by nie chcieć żyć.
Cholernie trudno jest być żoną, gdy jest się matką i matką, gdy jest się żoną.
Cholernie trudno jest być matką, która się dowiaduje, że wszystko co robiła dla dobra swoich dzieci, odwróciło się przeciwko nim.
Cholernie trudno jest pozostać sobą, gdy twój świat misternie z małych cegiełek przez ponad 40 lat budowany nagle do połowy się zawali, a ty musisz na tych ruinach wybudować nowy.
Nie chce się zaczynać od nowa po raz srajdziesiąty, nie mając żadnej gwarancji, że tym razem się uda. Znudziło mi się. Nie chce mi się. Mam dość. Wkurza mnie to. Posiedzę, popatrzę może samo się zrobi, samo przeżyje, samo... Guzik. Wiem, że nic się samo nie zrobi. Tylko ja mogę uratować mój świat. Muszę. Ale i tak mi się nie chce...
----------------------------------
Należę do gatunku wiedźm, które czerpią energię z piękna przyrody, ze słońca, cudów natury, sztuki, literatury, odkrywania świata oraz szczęścia innych, a potem tę energię pomnażają i rozdają innym.
Ludzie rzadko mnie traktują poważnie i rzadko zauważają, ale czują się dobrze w moim otoczeniu, gdzie jest mnóstwo pozytywnego promieniowania.
Ludzie lubią też zwalać mi na głowę wszystkie swoje problemy, bo pozytywne wiedźmy są doskonałymi słuchaczami. Ludzkie problemy zużywają bardzo szybko moją pozytywną energię.
Są ludzie, których niekończący się pesymizm i wieczne narzekania mogą wiedźmę pozbawić całkowicie sił. Szczególnie, gdy nie dają nic w zamian, czyli nigdy się nie uśmiechną, nigdy nie okazują najmniejszego zadowolenia, czy wdzięczności dla kogo- czy czegokolwiek. Tylko żale, żale, biadolenia. Zwykłe pijawki... Postanowiłam się trzymać z dala od takich ludzi. Moja energia jest teraz tylko dla naszej Piątki, bo my teraz bardzo potrzebujemy jasnych ciepłych promieni.
Teraz jestem zmęczona. Psychicznie. Słaba.
Wiedźma nie ma teraz dużo pozytywnej energii. Oby mi dla najbliższych starczyło.
Wiedźma nie ma teraz dużo pozytywnej energii. Oby mi dla najbliższych starczyło.
Brakuje mi optymizmu i nadziei. Nie jestem sobą.
Brakuje mi chęci do życia. Słabo mnie cieszy odkrywanie świata. Źle się z tym czuję.
Jednak teraz mam wakacje, które będą trwały miesiąc.
Będę próbować odnaleźć w sobie na nowo pozytywną wiedźmę.
Chcę zrobić jak najwięcej pozytywnych rzeczy dla siebie i dzieci. Chcę się bawić razem z moimi dziećmi. Nie w sensie, że zabawiać dzieci, ale właśnie bawić się z nimi.
Jednak teraz mam wakacje, które będą trwały miesiąc.
Będę próbować odnaleźć w sobie na nowo pozytywną wiedźmę.
Chcę zrobić jak najwięcej pozytywnych rzeczy dla siebie i dzieci. Chcę się bawić razem z moimi dziećmi. Nie w sensie, że zabawiać dzieci, ale właśnie bawić się z nimi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własne ryzyko