7 maja 2022

Ros Beiaard. Część trzecia. Ciekawostki o drewnianym koniu i gildii tragarzy.

 Het Ros Beiaard. Figura procesyjna. Ciekawostki.

figura w muzeum w Dendermonde

Het Ros, znaczy koń, rumak. Częściej jednak używa się słowa „het paard” na określenie tego zwierzęcia. W dialekcie z Dendermonde to jednak „peird” albo „peirt”. 

Dla Dendermonian (nie wiem, czy to właściwa forma wyrazu na określenie mieszkańców Dendermonde) to słowo w każdym razie jest niemal święte. 

Koń Beiaard jest symbolem Dendermonde. 

Ludziom z zewnątrz może to być bardzo trudno nawet zrozumieć, ale oni - ci mniej lub bardziej rodowici mieszkańcy - wręcz świrują na jego punkcie. Sama nie mieszkam w Dendermonde, ale to najbliższe mi miasto w okolicy i często tam bywam i ja to widzę moim wysoko wrażliwym okiem i czuję moimi wysoko wrażliwymi zmysłami. Obserwuję też grupę fejsbukową mieszkańców i sympatyków tego miasta i tam widać to aż nadto wyraźnie. To szaleństwo końskie. „Nasz koń”, „nasz konik” tak piszą o Beiaardzie i młodzi i starzy. Nie przesadzę, jeśli powiem, że to legendarne konisko jest dla Dendermonian tym czym Matka Boska Częstochowska dla Częstochowian. W sensie symbolu miasta i rzeczy, którą każdy zna i może się pochwalić przed innymi. Na pewno jest czymś więcej niż syrenka dla Warszawian czy smok Wawelski dla Krakowian, bo w ani jednym, ani drugim mieście nie widziałam ani nie czułam aż takiego przywiązania do tych było nie było symboli miast. Nie, Beiaard jest jak Maryja. Jest świętym symbolem Dendermonian choć nie ma to z religią czy wiarą niczego wspólnego. Oni go kochają i są z niego dumni. Uwielbiają tradycję i legendę związaną z ich koniem. 

Nawet w czasie pandemii, gdy we wszystkich sklepach, urzędach, szpitalach itp na podłogach rysowano i naklejano napisy i strzałki przekonujące do zachowania dystansu, w Dendermonde wszędzie na podłogach były konie i napis „zachowaj odległość jednego konia”. Co, nawiasem mówiąc, mnie rozbawiło, gdy pierwszy raz w sklepie to zauważyłam. 





Jak wygląda Ros Beiaard i co to w ogóle jest?

Legendę i historię procesji opowiedziałam w poprzednich wpisach. Dziś opowiem o najważniejszej części procesji z Dendermonde, czyli koniu Beiaardzie.

W procesji bierze udział mnóstwo żywych koni, ale najważniejszy jest ten sztuczny.

To figura, którą niosą tragarze podczas procesji. Tu podkreślam NIOSĄ JĄ ŻYWI LUDZIE, co jest charakterystyczne właśnie dla miasta Dendermonde. W innych procesjach z koniem Beiaardem, a jest ich kilka w różnych miejscach w Belgii i za granicą, figury są ciągane na wozach. 

Koń z Dendermonde jest niesiony przez 12 tragarzy. 

W Dendermonde istnieje specjalne stowarzyszenie „Gildia Wolnych Tragarzy” (De Gilde ter Vrije Pijndragers). W średniowieczu „pijndragers” zajmowali się rozładowywaniem i załadowywaniem łodzi w portach. Dziś w Dendermonde jest to ekskluzywne stowarzyszenie zajmujące się noszeniem sztucznego konia wraz z czterema jeźdźcami na grzbiecie podczas parady, która odbywa się co 10 lat. Gildia liczy sobie około 60 osiłków. Każdy z nich podczas procesji dźwiga na swoich barkach średnio co najmniej 85 kilo. Spośród członków tworzy się trzy dwunastoosobowe grupy odpowiedzialne za niesienie konia przez kilka kilometrów. Plus kilku rezerwowych tragarzy. Grupy się zmieniają podczas imprezy. Najbardziej prestiżową i bardzo odpowiedzialną funkcję pełni jednak głowa cechu. Ta osoba niczego nie musi nosić, ale jest odpowiedzialna za reżyserię i synchronizację. Ona nadaje tempo tragarzom i daje znak, kiedy Ros Beiaard ma się ukłonić, a kiedy stanąć dęba, co jest bez wątpienia nie lada wyczynem. Gildia ma też grupy tragarzy o trochę mniejszej odpowiedzialności, ale równie ważnych. Są bowiem jeszcze np nosiciele drabin, po których wchodzą na i schodzą z konia czterej bracia, czy nosiciele napojów.

Koń ma wysokość (od ziemi do czubka łba) 4,85m, a jest długi od nosa do ogona na 5,2m. Szeroki jest na 2 metry.

Waży bez jeźdźców 800 kg! (przypominam, że żywi ludzie go niosą około 5km).

Głowa konia jest bardzo stara. Niektórzy podają, że pochodzi z 1754 roku. Inni się upierają, że powstała jeszcze w XV wieku.

Na koniu podczas procesji zawsze muszą jechać czterej rodzeni bracia. Przy czym:

- pomiędzy braćmi nie może być siostry 

- muszą być wszyscy urodzeni w Dendermonde (samym mieście lub gminie)

- rodzice i dziadkowie też muszą być z Dendermonde

- muszą być w wieku 7-21 lat w dniu procesji

- muszą mieszkać w Dendermonde

Przy czym taka jazda na sztucznym koniu to nie lada wyzwanie. Przypominam, że konik ma bagatela 2 metry szerokości a pochód trwa kilka godzin. Wyobraź sobie siedzenie okrakiem na czymś, co ma dwa metry szerokości. Bracia przygotowują się do tej parady kilka miesięcy przy pomocy kinezyterapeuty. 

zdjęcie ze dawnej procesji (muzeum)

„Choroba końska” opanowała nie tylko samo centrum Dendermonde, ale i okoliczne wioski. Każdy chce mieć swojego konia i ludzie tworzą własne wersje koni w lepszym lub gorszym skutkiem. Poniżej przykład konia z okolicy, którego tworzenie zapoczątkowała pewna rodzina, do której jednak zaraz cała dzielnia się zleciała pomagać i który pomimo podśmiechujek z jego niedoskonałości i tak cieszył się popularnością w swojej okolicy. Zdjęcia pochodzą z muzeum w Dendermonde. Jakby kto był ciekawy, to muzeum znajduje się w starym beginażu a wstęp jest całkowicie gratis.

w tle na zdj. Ros Beiaard w wersji z Sint-Gillis miejscowości w gminie Dendermonde

„wszędzie konie”





Linki:

https://www.gildedervrijepijnders.be/Gilde.html (gildia tragarzy)

https://www.rosbeiaard.be (Ros Beiaard. Oficjalna strona). 

https://www.toerismedendermonde.be



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentujesz na własne ryzyko