25 grudnia 2024

Magiczne światełka w Brugii - Wintergloed

Sprawdziłam w necie listę najlepszych instalacji świetlnych w Belgii i pokazało mi kilka ładnych, ale te najciekawsze są oczywiście płatne... Jeszcze mnie nie powaliło, by płacić blisko 5 dych od osoby za wejście do jakiegoś zoo, coby popatrzeć se na fikuśne lampki... Gotowam była już zapłacić po 18 euro za wejście do pobliskiego ogrodu botanicznego, ale tu z kolei biletów na normalne godziny już nie było... o 21 to ja idę spać, anie szwendać się po jakimś parku. Ustaliłyśmy z Młodą, że jedziemy do Brugii, bo video zobaczone a insta nas przekonały. Bilet do Brugii tylko 15€ a spacer po mieście na szczęście jeszcze jest za darmo... Młody i Najstarsza byli chętni nam towarzyszyć... Jednak rano zobaczywszy i usłyszawszy, że za oknem wieje, leje, grzmi, sypie gradem, śniegiem i co tam tylko można w za oknem zobaczyć, uznali że jednak nie chce im się wychodzić z domu. Prognoza podawała, że lać ma cały dzień, a nad morzem wiatr ma latać z prędkością do 70km/h... 

w oczekiwaniu na świetlny spektakl


Jednak ja i Młoda żeśmy postanowiły mimo to pojechać, bo kto głupiemu zabroni...

Na dzień dobry okazało się, że pociąg ma blisko 20 minut opóźnienia... Jak później poinformowano w pociągu, KROWA była na torach... Bo Belgia to jedna wielka wioska hahaha.

Dalej podróż odbyła się zgodnie z planem, a w Brugii przywitała nas całkiem dobra pogoda, czyli nie wiało, nie lało, nie padał śnieg, grad ani nawet żabami nie ciskało. W sumie to nawet chwilami narzekałyśmy, że nia pada, bo jakby padało, to może choć kilkuset ludzi by zatrzymało w domu i nie szwendali by się po ulicach ani jarmarkach świątecznych... Ludzi bowiem wszędzie jak mrówków było, no ale to Brugia właśnie. Tam prawie zawsze jest pełno turystów.

Znalazłyśmy jednak miejsce w knajpie, zeżarłyśmy pizzę, gofra (bo Brugia przeciez goframi stoi) i popiłyśmy gorącym alkoholem. Ja w postaci kawy po flamandzku, czyli kawy zamajonej obficie jeneverem, a Młoda wsysnęła gorącą czekoladę z prądem.

Potem poszłyśmy szukać tych świecących atrakcji. Okazało się, że nie cyganili, iż włączają to ustrojstwo dopiero o 17.30. Tyle że jak dotarłyśmy do feniksa o 17 to już taki tłum stał na moście, że postanowiłyśmy ustawić się gdzieś wzdłuż brzegu. O 17.30 nawet na brzegu juz szpilki nie wcisnął. Jezu, jakby światełek nie widzieli haha.

Feniks zaiste był widowiskowy. Pomysł całkiem niezły, żeby rzucić video z projektora na mgłę wodną robioną przez fontannę i otrzymać taki magiczny obraz. Najpiew pojawia się jajo, wylatuje z niego feniks, który po chwili odlatuje i wraca, a potem się spala i znowu odradza... Poniżej wrzucam wideo, jakby ktoś chciał sobie zobaczyć, jak to wyglądało.

pojawia sie feniks...
Dalej wzdłuż wody można było zobaczyć całe chmary latających feniksów. Najpierw latały w środku (tak się przynajmniej zdawało - całkiem dobra iluzja) i obserwowaliśmy je przez okna, potem wylatywały z innego okna, by jeszcze dalej przelecieć wzdłuż ściany i wlecieć do kolejnego okna i znowu latać w środku. Wszystko to o czywiście obrazy z projektorów wyświatlane w odpowiednich miejscach. Jacyś rodacy przechodzący mimo, stwierdzili że żadna to trudność zrobić coś takiego w dzisiejszych czasach. Mają rację, ale komuś mimo wszystko musiało się chcieć to wymyśleć, zaprojektować i wykonać, by jeden taki Grinch z drugim mogli przyjść i ponarzekać.

Myśmy też chwilami narzekały, że od jednej świetlnej atracji do drugiej trzeba było deptać kilkaset metrów. Gdy jednak się zastanowić, to ma to sens. Po pierwsze ludzie muszą trochę się poruszać, a po drugie jak tak patrzyłam na tę rzekę ludzi, z którą płynęłyśmy, to z łatwością mogłam sobie wyobtrazić, jak wyglądało by oglądanie onych atrakcji, gdyby były w jednym miejscu. No nie dopchałby się za żadne skarby, by cokolwiek ujrzeć.

No ale dobra, nie ma co gadać po próżnicy. Lecimy z obrazkami.

Najpierw trochę zdjęć ogólnie z Brugii i kerstmarktu, a potem dopiero z tej ponad 3-kilometrowej trasy Wintergloed.


dekoracja hotelu

jeden z kramów na kerstmarkt

giga nugaty

szopka niewielka jak na taki kerstmarkt, ale jest

rynek główny za dnia

rynek główny wieczorem

rynek główny Brugii



kawa z prądem ;-)

wafel z masłem

Wintergloed Brugge


czekamy na feniksa

...coś zaczyna się dziać...

jajo...?

piękny! 



tłumy na moście

lecą feniksy...

faniksy w oknie






woda i lawa...

lawa i woda...

Brugia nocą

Brugia nocą

Brugia nocą





Wiatraki w niebieskiej glorii

 bardzo oczobolna i przyprawiajaca o mdłości migająca atrakcja



nie lubimy niebieskiego światła - w głowach nam się kręciło...

hologramy z wędrującymi mamutami


świecące huśtawki







5 komentarzy:

  1. Ale klimacik, dzięki za te pokazy, jak świątecznie się zrobiło!
    U mnie dziś słonecznie i ciepło, wróciliśmy właśnie z wycieczki:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że pogoda dopisuje i można wycieczkować trochę :-)

      Usuń
  2. Najbardziej podobają mi się fotki Brugii i choina na hotelu. Piękne miasto.
    Przyjemnego nastroju świąteczno- noworocznego🎄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brugia jest dosyć fotogeniczna, a szczególnie nocą. A ten hotel z choiną ciężko było sfotografować, bo ludzie tam stawali, by zrobić zdjęcia jakiegoś durnego kościoła OD TYŁU (bo żeby od przodu i faktycznie coś ładnego to było, bym się i nie dziwiła, a nie jakies łyse brudne mury)

      Usuń

Komentujesz na własne ryzyko