- Poplosę luzową lulkę do helbatki.
Zabawnie brzmią niektóre wyrazy w wykonaniu dzieci. (Podejrzewam, że jeszcze zabawniej brzmią wyrazy flamandzkie, niderlandzkie w wykonaniu dorosłej Polki, no ale to inna bajka). Choć lepsze niż brak litery "R" wydają mi się zamiany liter w wyrazach. Młoda kilka lat temu nosiła "okurary" i "bareliny". Do dziś się z niej śmiejemy, że jest bareliną :-). Z Młodym ostatnio oglądałam książkę o warzywach.
- Co to jest?
- Fasolka
- Aaa safolka.
- Nie safolka tylko FAsolka.
- No pseciez mówię SA-FOL-KA!
Safolka to jednak pikuś przy przeboju "sprzyszłem na schwileczkę". Już wszyscy tak w domu mówią.
Młody nie dawno odkrył bajkę "Marta mówi". No wiecie, ten żółty, przemądrzały pies, który po zjedzeniu zupy literkowej zaczął mówić. Bardzo dobra kreskówka. Marta wyjaśnia dzieciom znaczenie wielu interesujących wyrazów. Jednakowoż słuchanie Marty codziennie, po kilka razy tego samego odcinka, dla dorosłego jest jakby odrobinkę nużące. Jednak dzięki Marcie Młody je każdą zupę, której można nadać miano zupy literkowej, a w tym celu wystarczy kupić makaron literki. Ostatnio dosypałam literek do makaronu, który gotowałam do rosołu - też zadziałało na lepszą przyswajalność rosołu :-)
No, tyle że jak cała Trójca je razem to każde wróży z łyżki zamiast jeść i wymyśla, co też za wyraz można ułożyć ze złowionych liter. Dzieci!
Przedwczoraj zupełnie zauważyłam, że Młody powiedział "traktor", gdy opowiadał wrażenia z pobytu na farmie. Udając głuchą, zapytałam, co takiego widział?
- TRaktoR i KRowy!
Zwróciłam mu uwagę, że właśnie powiedział RRRR. Na razie "R" udaje się tylko po spółgłoskach, ale jesteśmy zadowoleni, a Młody dumny.
Czyli stało się jasne - zupa literkowa działa!
Kinderboerderij Bornem |
A na farmie było SUPER! Były krowy i duże varkeny [varken - świnia], i kaczki, i konijntjes [czytaj: konejnczies, czyli króliki], i jedli lody, i karmili barany i głaskali kozy.... Opowiadaniom nie było końca. Każdy musiał wysłuchać opowieści dnia.
Kinderboerderij Bornem |
Kinderboerderij Bornem |
Kinderboerderij Bornem |
Kinderboerderij Bornem |
Młoda tymczasem powróciła z obozu. Zimno było jak cholera. Padało, ale fajnie mimo wszystko. Pełne zadowolenie jest jak widzę. Na pamiątkę kupiła sobie i innym ...słodyczy! Jednak co dziś można sobie kupić za pamiątkę skądkolwiek, jak wszędzie w zasadzie jest to samo. W najbliższym sklepiku z pamiątkami kupię to samo co nad morzem, co w górach, co w Polsce, co w Holandii... Więc faktycznie - lepiej sobie kupić cukierków :-D Ja dostałam wiśnie w likerze mmmm pychota! Młody spróbował, bo nie uwierzył, że nie będzie mu smakowało - blee!
Gdyby ktoś chciał odwiedzić farmę, na której był Młody to adres tu:
http://www.barelhoeve.be/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujesz na własne ryzyko